Referenda na Litwie i Słowacji: zachodni cel uświęcił wschodnie środki
Zwycięstwo z posmakiem goryczy - tak znany litewski publicysta Vytautas Bruveris, skomentował wyniki referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej. Zarówno frekwencja, jak i poparcie dla integracji przeszły wszelkie oczekiwania. W głosowaniu wzięło udział niemal 64 proc. obywateli, mimo że wcześniej zdecydowaną chęć udziału w referendum deklarowało 55 proc. 91 proc. głosujących poparło przystąpienie do unii. Zaskoczenie było tym większe, że pierwszego dnia referendum do urn poszło zaledwie 23 proc. uprawnionych.
Zgromadzeni w niedzielny wieczór w litewskim parlamencie politycy promienieli, z uśmiechem obdzielając przybyłych gości kawałkami tortu w unijnych kolorach. Mało kto zwracał uwagę na to, że tort był przyozdobiony emblematami litewskiej sieci handlowej VP Market.
Właściciele supermarketów, zaniepokojeni kiepską frekwencją w pierwszym dniu głosowania, postanowili (sami - jak twierdzą - bez sugestii władz) wpłynąć na apatyczne społeczeństwo. W niedzielny ranek w radiu i telewizji pojawiły się informacje obiecujące każdemu, kto okaże świadectwo udziału w referendum, sprzedanie butelki piwa, tabliczki czekolady bądź paczki proszku do prania za litewskiego centa. W efekcie po południu w sklepach sieci VP kłębił się tłum jak w kryzysowych czasach ZSRR...
Tych, którzy wyrażali wątpliwości dotyczące takich metod agitacji, uspokoił Zenonas Vaigauskas, przewodniczący Głównej Komisji Wyborczej, dowodząc, że nakłanianie do uczestnictwa w głosowaniu nie jest łamaniem prawa. Zdaniem Vaigauskasa, supermarkety dzięki swej akcji chciały szybciej wejść na europejskie rynki, czemu trudno się dziwić. Zastrzeżenia jednak pozostały i dzień po referendum litewscy eurosceptycy (w Sejmasie liczącym 141 członków jest ich 3) złożyli skargę.
Obrońcy supermarketowej akcji podkreślają, że ryzyko przegranej było zbyt duże. Na Litwie obowiązuje niezwykle restrykcyjne prawo referendalne. Po pierwsze, wynik referendum jest wiążący i - inaczej niż w Polsce - o wejściu kraju do UE nie może zdecydować parlament. Po drugie, by referendum uznano za ważne, musiało w nim wziąć udział ponad 50 proc. uprawnionych do głosowania. Cel uświęcił środki.
Komentarze polityków z Warszawy po ogłoszeniu wyników głosowania były równie entuzjastyczne jak ich wileńskich kolegów. Zwłaszcza że w ostatnich latach wyniki wyborów na Litwie i w Polsce były bardzo podobne. Być może powód do radości istnieje, przestrzegałabym jednak przed wyciąganiem zbyt śmiałych wniosków. Litewska Główna Komisja Wyborcza okazała się zdecydowanie bardziej liberalna, niż może się okazać polska - nie przeszkadzało jej ani trwające już podczas referendum nawoływanie do uczestnictwa w nim, ani akcja supermarketów. Być może ma to związek ze słabością litewskich eurosceptyków. Na Litwie nie ma też mediów w rodzaju Radia Maryja czy "Naszego Dziennika", które niewątpliwie zrobiłyby wszystko, by podobną akcję ukazać jako przykład niedozwolonej manipulacji.
Oba kraje różni też najnowsza historia. Na Litwie będącej przez kilkadziesiąt lat częścią ZSRR poczucie zagrożenia ze strony wschodniego sąsiada jest niewątpliwie większe niż w Polsce. Spotęgowała je jeszcze sprawa Kaliningradu i rosyjskie naciski, by Wilno zgodziło się na bezwizowy tranzyt. To, że ostatecznie zdecydowano o stworzeniu barier ochronnych, Litwa może zawdzięczać przyszłemu członkostwu w unii. Referendum było zatem formą wykupienia biletu na Zachód. W podróż za centa.
Wstępne rezultaty referendum słowackiego wskazują, że także i ten naród wybrał się w podróż do unii w podobny, delikatnie mówiąc, nieco kontrowersyjny sposób. Ogromna większość Słowaków opowiadała się za przystąpieniem do UE, więc problemem była jedynie frekwencja. Przerażeni niewielką liczbą głosujących w pierwszym dniu referendum politycy nie przejmowali się takimi subtelnościami jak cisza wyborcza. Prezydent, premier i przewodniczący parlamentu dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych wystosowali dramatyczny apel o udział w głosowaniu. Być może w krajach dawnej Europy Wschodniej nie da się osiągnąć demokratycznego celu, stosując w pełni demokratyczne procedury...
Więcej możesz przeczytać w 21/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.