Ojcowie-założyciele" współczesnego rocka, którzy dla tego gatunku zrobili tyle, ile razem Mahler i Webern dla XX-wiecznej muzyki klasycznej - tak ocenia się znaczenie Led Zeppelin.
Tylko bitelsi sprzedali więcej płyt niż grupa Led Zeppelin
Ojcowie-założyciele" współczesnego rocka, którzy dla tego gatunku zrobili tyle, ile razem Mahler i Webern dla XX-wiecznej muzyki klasycznej - tak ocenia się znaczenie Led Zeppelin. Gdyby istniała, supergrupa, która stworzyła heavy metal, jeden z najbardziej komercyjnych gatunków muzyki rockowej, obchodziłaby w tym roku 35. urodziny. Dotychczas sprzedano ponad 200 mln płyt Led Zeppelin.
Z okazji jubileuszu ukazał się trzykompaktowy album "How The West Was Won" ("Jak zdobyto Zachód") i dwupłytowy, trwający ponad pięć godzin, zestaw "Led Zeppelin DVD". Na obu wydawnictwach znalazły się nie publikowane nagrania koncertowe Brytyjczyków.
Idole epoki posthipisowskiej
Led Zeppelin jest symbolem lat 70. Wówczas był największym zespołem rockowym świata i ucieleśnieniem sukcesów przemysłu fonograficznego, dla którego rock stał się niewyczerpanym źródłem dochodów. Wszystko, co wiązało się z zespołem, było rozdęte do niespotykanych w show-biznesie rozmiarów. Sam heavy metal, początkowo zwany hard rockiem, zbudowany był na ekstremach. Gigantyczna ściana gitarowych riffów, przeszywający uszy skowyt wokalisty i dudnienie sekcji rytmicznej przypominające odgłos pędzącego parowozu współtworzyły brzmienie nie przypadkiem określane jako "młot bogów".
Led Zeppelin powstał we wrześniu 1968 r. i natychmiast nagrał album - za śmieszną kwotę 1782 funtów. Śmieszną tym bardziej, że jeszcze w tym samym roku zespół podpisał kontrakt z wytwórnią Atlantic, która wypłaciła nieznanej grupie zaliczkę na niespotykaną dotychczas w tym biznesie kwotę 200 tys. dolarów. Bicie finansowych rekordów stało się potem znakiem firmowym zeppelinów. Led Zeppelin zaistniał w momencie, kiedy hipisowski idealizm odchodził w przeszłość. Dla młodego amerykańskiego pokolenia walka o rasowe równouprawnienie czy pacyfistyczne hasła lat 60. przestały być ważne. Kraj pławił się w dobrobycie. LSD zastąpiły kokaina i heroina. Śmierci Janis Joplin, Jimmy'ego Hendrixa czy Jima Morrisona w symboliczny sposób zakończyły pewną epokę. Lata 70. potrzebowały nowych idoli.
W piosenkach Led Zeppelin nie było już humanizmu bitelsów czy utopii Hendrixa. Grupa odwołała się do przyziemnych instynktów swej nastoletniej publiczności. Wzniosłe ideały zastąpił hedonizm i tania mistyka. Wokalista Robert Plant wyśpiewywał bełkotliwe teksty o Tolkienowskich hobbitach i celtyckich mitach. Gitarzysta Jimmy Page otwarcie flirtował z satanizmem. Był do tego stopnia zafascynowany postacią największego okultysty XX wieku Aleistera Crowleya, że kupił jego posiadłość na jeziorem Loch Ness.
Zeppelini o rozkoszach życia nie tylko śpiewali. Legendę grupy współtworzyły hotelowe burdy i alkoholowo-narkotykowe libacje. Po jednej z nich, w 1980 r., zmarł perkusista John Bonham, dławiąc się podczas snu wymiocinami. "Oni ustanawiali niepowtarzalny styl zdeprawowania, mistycyzmu, wyuzdania i zbytku, który starały się naśladować inne zespoły rockowe"- napisał biograf zespołu Stephen Davies.
Dzieci i wnuki zeppelinów
Co najmniej pięć albumów grupy należy do kanonu rocka. "Led Zeppelin IV" sprzedany w 22 mln egzemplarzy jest jedną z najpopularniejszych płyt w historii. Pochodzą z niej słynne "Schody do nieba", które obok "Yesterday" bitelsów są najbardziej znaną balladą na świecie. Mimo że piosenka trwa aż osiem minut, jest najpopularniejszym utworem w historii amerykańskiego radia. W 1991 r. obliczono, że gdyby jedna stacja radiowa odtworzyła "Stairway To Heaven" tyle razy, ile ballada ta była grana we wszystkich rozgłośniach w USA, zajęłoby to 44 lata!
W 1980 r. grupa przestała istnieć. Nie minęło dziesięć lat, a świat rocka wydał się pusty bez zeppelinów. W 1988 r. zespół Kingdom Come nagrał album, na którym dokładnie skopiował ich brzmienie, i sprzedał go w kilkumilionowym nakładzie. Dread Zeppelin zbudowali natomiast karierę na parodiowaniu Planta i Page'a. Wśród naśladowców Led Zeppelin znalazły się tak uznane zespoły, jak Whitesnake, Queen, Aerosmith czy Guns N'Roses. Wykonawcy spod znaku grunge (Nirvana, Pearl Jam czy Alice In Chains) umiejętnie połączyli patenty zeppelinów z punkową agresją. Nawet świat hip hopu nie pozostał obojętny na dokonania Brytyjczyków. W 1986 r. Beastie Boys jako pierwsi wykonawcy tego kierunku dotarli na szczyt amerykańskiej listy przebojów z albumem "Licenced To Ill", na którym wykorzystali brzmienie perkusji Bonhama. Niedawno raper Puff Daddy zacytował w jednej z piosenek fragment legendarnego utworu "Kashmir". Wśród miłoś-ników zeppelinowych brzmień jest Moby, gwiazdor techno, i muzycy obecnie najbardziej intrygującego zespołu rockowego - The White Stripes.
Trzy lata temu ukazała się składanka "1" z największymi przebojami bitelsów. Osiąg-nęła 27-milionowy nakład, stając się trzecią najpopularniejszą płytą ostatniego piętnastolecia. W ubiegłym roku rekordy biła kompilacja hitów Elvisa Presleya. Rok 2003 będzie należał do Led Zeppelin. I na tym się nie skończy.
Ojcowie-założyciele" współczesnego rocka, którzy dla tego gatunku zrobili tyle, ile razem Mahler i Webern dla XX-wiecznej muzyki klasycznej - tak ocenia się znaczenie Led Zeppelin. Gdyby istniała, supergrupa, która stworzyła heavy metal, jeden z najbardziej komercyjnych gatunków muzyki rockowej, obchodziłaby w tym roku 35. urodziny. Dotychczas sprzedano ponad 200 mln płyt Led Zeppelin.
Z okazji jubileuszu ukazał się trzykompaktowy album "How The West Was Won" ("Jak zdobyto Zachód") i dwupłytowy, trwający ponad pięć godzin, zestaw "Led Zeppelin DVD". Na obu wydawnictwach znalazły się nie publikowane nagrania koncertowe Brytyjczyków.
Idole epoki posthipisowskiej
Led Zeppelin jest symbolem lat 70. Wówczas był największym zespołem rockowym świata i ucieleśnieniem sukcesów przemysłu fonograficznego, dla którego rock stał się niewyczerpanym źródłem dochodów. Wszystko, co wiązało się z zespołem, było rozdęte do niespotykanych w show-biznesie rozmiarów. Sam heavy metal, początkowo zwany hard rockiem, zbudowany był na ekstremach. Gigantyczna ściana gitarowych riffów, przeszywający uszy skowyt wokalisty i dudnienie sekcji rytmicznej przypominające odgłos pędzącego parowozu współtworzyły brzmienie nie przypadkiem określane jako "młot bogów".
Led Zeppelin powstał we wrześniu 1968 r. i natychmiast nagrał album - za śmieszną kwotę 1782 funtów. Śmieszną tym bardziej, że jeszcze w tym samym roku zespół podpisał kontrakt z wytwórnią Atlantic, która wypłaciła nieznanej grupie zaliczkę na niespotykaną dotychczas w tym biznesie kwotę 200 tys. dolarów. Bicie finansowych rekordów stało się potem znakiem firmowym zeppelinów. Led Zeppelin zaistniał w momencie, kiedy hipisowski idealizm odchodził w przeszłość. Dla młodego amerykańskiego pokolenia walka o rasowe równouprawnienie czy pacyfistyczne hasła lat 60. przestały być ważne. Kraj pławił się w dobrobycie. LSD zastąpiły kokaina i heroina. Śmierci Janis Joplin, Jimmy'ego Hendrixa czy Jima Morrisona w symboliczny sposób zakończyły pewną epokę. Lata 70. potrzebowały nowych idoli.
W piosenkach Led Zeppelin nie było już humanizmu bitelsów czy utopii Hendrixa. Grupa odwołała się do przyziemnych instynktów swej nastoletniej publiczności. Wzniosłe ideały zastąpił hedonizm i tania mistyka. Wokalista Robert Plant wyśpiewywał bełkotliwe teksty o Tolkienowskich hobbitach i celtyckich mitach. Gitarzysta Jimmy Page otwarcie flirtował z satanizmem. Był do tego stopnia zafascynowany postacią największego okultysty XX wieku Aleistera Crowleya, że kupił jego posiadłość na jeziorem Loch Ness.
Zeppelini o rozkoszach życia nie tylko śpiewali. Legendę grupy współtworzyły hotelowe burdy i alkoholowo-narkotykowe libacje. Po jednej z nich, w 1980 r., zmarł perkusista John Bonham, dławiąc się podczas snu wymiocinami. "Oni ustanawiali niepowtarzalny styl zdeprawowania, mistycyzmu, wyuzdania i zbytku, który starały się naśladować inne zespoły rockowe"- napisał biograf zespołu Stephen Davies.
Dzieci i wnuki zeppelinów
Co najmniej pięć albumów grupy należy do kanonu rocka. "Led Zeppelin IV" sprzedany w 22 mln egzemplarzy jest jedną z najpopularniejszych płyt w historii. Pochodzą z niej słynne "Schody do nieba", które obok "Yesterday" bitelsów są najbardziej znaną balladą na świecie. Mimo że piosenka trwa aż osiem minut, jest najpopularniejszym utworem w historii amerykańskiego radia. W 1991 r. obliczono, że gdyby jedna stacja radiowa odtworzyła "Stairway To Heaven" tyle razy, ile ballada ta była grana we wszystkich rozgłośniach w USA, zajęłoby to 44 lata!
W 1980 r. grupa przestała istnieć. Nie minęło dziesięć lat, a świat rocka wydał się pusty bez zeppelinów. W 1988 r. zespół Kingdom Come nagrał album, na którym dokładnie skopiował ich brzmienie, i sprzedał go w kilkumilionowym nakładzie. Dread Zeppelin zbudowali natomiast karierę na parodiowaniu Planta i Page'a. Wśród naśladowców Led Zeppelin znalazły się tak uznane zespoły, jak Whitesnake, Queen, Aerosmith czy Guns N'Roses. Wykonawcy spod znaku grunge (Nirvana, Pearl Jam czy Alice In Chains) umiejętnie połączyli patenty zeppelinów z punkową agresją. Nawet świat hip hopu nie pozostał obojętny na dokonania Brytyjczyków. W 1986 r. Beastie Boys jako pierwsi wykonawcy tego kierunku dotarli na szczyt amerykańskiej listy przebojów z albumem "Licenced To Ill", na którym wykorzystali brzmienie perkusji Bonhama. Niedawno raper Puff Daddy zacytował w jednej z piosenek fragment legendarnego utworu "Kashmir". Wśród miłoś-ników zeppelinowych brzmień jest Moby, gwiazdor techno, i muzycy obecnie najbardziej intrygującego zespołu rockowego - The White Stripes.
Trzy lata temu ukazała się składanka "1" z największymi przebojami bitelsów. Osiąg-nęła 27-milionowy nakład, stając się trzecią najpopularniejszą płytą ostatniego piętnastolecia. W ubiegłym roku rekordy biła kompilacja hitów Elvisa Presleya. Rok 2003 będzie należał do Led Zeppelin. I na tym się nie skończy.
Więcej możesz przeczytać w 22/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.