Walczyliśmy przeciw faszystom, a przecież sami byliśmy faszystami - odkrył Bułat Okudżawa
W 1941 roku poszedł na front na ochotnika - jako siedemnastolatek. Tam poznał istotę sowieckiego systemu. "Walczyliśmy przeciw faszystom, a przecież sami byliśmy wtedy faszystami" - stwierdził publicznie po latach. Ta prawda oraz życie w stolicy sowieckiego imperium sprawiły, że stał się grusnyj. - To znaczy nie tyle smutny, ile melancholijny, refleksyjny - tłumaczy krytyk Jan Poprawa, prowadzący sesję naukową poświęconą słynnemu bardowi podczas II Międzynarodowego Festiwalu Bułata Okudżawy w Krakowie ("Wprost" jest patronem medialnym).
Na balladach o miłości, godności i przemijaniu wychowały się dwa pokolenia Polaków, dla których Okudżawa był symbolem przyzwoitego Rosjanina w czasach, gdy pogardzaliśmy wszystkim, co radzieckie. - Jednocześnie zmieniał stosunek swych rodaków do naszego kraju, postrzeganego megalomańsko według porzekadła "Kura nie ptica, Polsza nie zagranica" - mówi Andrzej Mandalian, jeden z najwybitniejszych znawców Okudżawy, autor tłumaczenia słynnej "Modlitwy", śpiewanej u nas nawet w kościołach.
Chłodny kontestator
Okudżawa należał do tej części rosyjskiej inteligencji, która uważała, że aby przetrwać, nie należy się rzucać z motyką na sierp i młot. Ale fakt, że nie był kontestatorem jak młodszy o pokolenie Władimir Wysocki, nie oznaczał zgody na kłamstwo. O Katyniu, oficjalnie uznanym przez sowieckie władze za zbrodnię hitlerowską, pisał już na początku lat 60. i miał z tego powodu kłopoty. Nigdy nie miał złudzeń co do istoty systemu panującego w ZSRR. Ojca, członka partii zgładzono podczas wielkiej czystki w 1937 r. Matkę wtrącono do obozu, a potem skazano na wieloletnie zesłanie.
Zanim Okudżawa dostał się na studia filologiczne, musiał pracować jako robotnik. Potem został kołchozowym nauczycielem. W tym czasie pisał już wiersze, choć popularność zyskał dopiero, gdy zaczął je śpiewać z gitarą. Pierwsze znaczące sukcesy osiągnął jednak najpierw w Polsce, a dopiero potem w ojczyźnie.
Polonofil Bułat
- Bohaterowie Okudżawy nie są jakimiś abstrakcyjnymi postaciami, ale ludźmi z krwi i kości, o wyrazistej biografii, języku i doświadczeniu. To postacie śmieszne i tragiczne zarazem, głupie i wzniosłe, pokorne i pełne pychy, podłe i szlachetne - jak my, jak każdy z nas - mówi poeta Bronisław Maj. To dlatego Okudżawa był kochany w PRL - kraju, w którym twórcy posługujący się nowomową nie mogli liczyć na uznanie czytelników. Jego "Modlitwa", "Buty" czy "Piosenka o Arbacie" zrobiły u nas więcej dla normalnych stosunków z Rosjanami niż festiwale piosenki radzieckiej w Zielonej Górze.
Po raz pierwszy Okudżawa przyjechał do Warszawy w 1963 r. Polska była wtedy oknem na świat dla Rosjan z kręgów naukowo-artystycznych. "W rzędzie najbliższych mi twórców stawiam Juliana Tuwima. Gdyby Tuwim niektórych wierszy nie napisał, ja musiałbym to uczynić" - takich pokłonów wobec naszej kultury Okudżawa złożył wiele. Na jego twórczości natychmiast poznali się Agnieszka Osiecka, Wiktor Woroszylski, Andrzej Drawicz, Wojciech Młynarski. Z większością z nich zaprzyjaźnił się. Osieckiej dedykował swoje "Pożegnanie Polski". Bohaterem jednej z ballad jest Jacek Kuroń, za znajomość z którym był przesłuchiwany.
Raper Bułat
Obok piosenek pisał opowiadania i powieści. Za "Zamknięty teatr" otrzymał w 1994 r. brytyjską Booker Prize. "Merci, czyli przypadki Szypowa" przypomniał niedawno teatr w Legnicy. - W Polsce panuje stereotyp Okudżawy jako człowieka, który nie za dobrze grał na gitarze, ale śpiewał mądre rzeczy. A to był człowiek renesansu! - podkreśla reżyser Jacek Głomb.
II Festiwal Okudżawy odbył się dwa lata po pierwszym, moskiewskim. Obok Polaków (m.in. Magda Umer, Katarzyna Groniec, Stanisława Celińska, Wojciech Młynarski, Zbigniew Zamachowski) wystąpili artyści z Rosji, Rumunii, Holandii, Włoch, Izraela, USA i Japonii. Czy entuzjastami Bułata zostaną także młodzi ludzie, dla których komunizm to prehistoria? - To jest przecież taki poetycki rap, tyle że ze szlachetnymi treściami. Są piękne i dlatego warto nimi zarażać - odpowiada Jerzy Satanowski, kierownik muzyczny festiwalu.
Na balladach o miłości, godności i przemijaniu wychowały się dwa pokolenia Polaków, dla których Okudżawa był symbolem przyzwoitego Rosjanina w czasach, gdy pogardzaliśmy wszystkim, co radzieckie. - Jednocześnie zmieniał stosunek swych rodaków do naszego kraju, postrzeganego megalomańsko według porzekadła "Kura nie ptica, Polsza nie zagranica" - mówi Andrzej Mandalian, jeden z najwybitniejszych znawców Okudżawy, autor tłumaczenia słynnej "Modlitwy", śpiewanej u nas nawet w kościołach.
Chłodny kontestator
Okudżawa należał do tej części rosyjskiej inteligencji, która uważała, że aby przetrwać, nie należy się rzucać z motyką na sierp i młot. Ale fakt, że nie był kontestatorem jak młodszy o pokolenie Władimir Wysocki, nie oznaczał zgody na kłamstwo. O Katyniu, oficjalnie uznanym przez sowieckie władze za zbrodnię hitlerowską, pisał już na początku lat 60. i miał z tego powodu kłopoty. Nigdy nie miał złudzeń co do istoty systemu panującego w ZSRR. Ojca, członka partii zgładzono podczas wielkiej czystki w 1937 r. Matkę wtrącono do obozu, a potem skazano na wieloletnie zesłanie.
Zanim Okudżawa dostał się na studia filologiczne, musiał pracować jako robotnik. Potem został kołchozowym nauczycielem. W tym czasie pisał już wiersze, choć popularność zyskał dopiero, gdy zaczął je śpiewać z gitarą. Pierwsze znaczące sukcesy osiągnął jednak najpierw w Polsce, a dopiero potem w ojczyźnie.
Polonofil Bułat
- Bohaterowie Okudżawy nie są jakimiś abstrakcyjnymi postaciami, ale ludźmi z krwi i kości, o wyrazistej biografii, języku i doświadczeniu. To postacie śmieszne i tragiczne zarazem, głupie i wzniosłe, pokorne i pełne pychy, podłe i szlachetne - jak my, jak każdy z nas - mówi poeta Bronisław Maj. To dlatego Okudżawa był kochany w PRL - kraju, w którym twórcy posługujący się nowomową nie mogli liczyć na uznanie czytelników. Jego "Modlitwa", "Buty" czy "Piosenka o Arbacie" zrobiły u nas więcej dla normalnych stosunków z Rosjanami niż festiwale piosenki radzieckiej w Zielonej Górze.
Po raz pierwszy Okudżawa przyjechał do Warszawy w 1963 r. Polska była wtedy oknem na świat dla Rosjan z kręgów naukowo-artystycznych. "W rzędzie najbliższych mi twórców stawiam Juliana Tuwima. Gdyby Tuwim niektórych wierszy nie napisał, ja musiałbym to uczynić" - takich pokłonów wobec naszej kultury Okudżawa złożył wiele. Na jego twórczości natychmiast poznali się Agnieszka Osiecka, Wiktor Woroszylski, Andrzej Drawicz, Wojciech Młynarski. Z większością z nich zaprzyjaźnił się. Osieckiej dedykował swoje "Pożegnanie Polski". Bohaterem jednej z ballad jest Jacek Kuroń, za znajomość z którym był przesłuchiwany.
Raper Bułat
Obok piosenek pisał opowiadania i powieści. Za "Zamknięty teatr" otrzymał w 1994 r. brytyjską Booker Prize. "Merci, czyli przypadki Szypowa" przypomniał niedawno teatr w Legnicy. - W Polsce panuje stereotyp Okudżawy jako człowieka, który nie za dobrze grał na gitarze, ale śpiewał mądre rzeczy. A to był człowiek renesansu! - podkreśla reżyser Jacek Głomb.
II Festiwal Okudżawy odbył się dwa lata po pierwszym, moskiewskim. Obok Polaków (m.in. Magda Umer, Katarzyna Groniec, Stanisława Celińska, Wojciech Młynarski, Zbigniew Zamachowski) wystąpili artyści z Rosji, Rumunii, Holandii, Włoch, Izraela, USA i Japonii. Czy entuzjastami Bułata zostaną także młodzi ludzie, dla których komunizm to prehistoria? - To jest przecież taki poetycki rap, tyle że ze szlachetnymi treściami. Są piękne i dlatego warto nimi zarażać - odpowiada Jerzy Satanowski, kierownik muzyczny festiwalu.
Więcej możesz przeczytać w 22/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.