Roberto Benigni: hochsztapler czy geniusz kina?
Bywa porównywany do Charliego Chaplina i nazywany geniuszem kina. Inni uważają go za dziwoląga, pozera i kompletne beztalencie. Roberto Benigni, najsłynniejszy włoski komik, reżyser i scenarzysta, nagrodzony Oscarem za "Życie jest piękne", będzie na polskiej premierze swojego najnowszego i zarazem najdroższego filmu "Pinokio". Włosi twierdzą, że rozbawiłby nawet nieboszczyka. I faktycznie, Benigni potrafi śmiechem oswoić nawet najwiekszą tragedię.
Totalne błazeństwo
Nim zdobył Oscara, przez lata kojarzył się z totalną błazenadą. Plebejska fizjonomia, niewybredny dowcip i denerwująca dla wielu nadekspresyjność długo były jego wizytówką. Karierę jednak zaczynał jako aktor teatralny w środowisku włoskiej awangardy. Wraz z Giuseppe Bertoluccim był współautorem monodramów znanych z wulgarnego słownictwa, które w latach 70. wywołały w Rzymie skandale. Na dużym ekranie debiutował w 1977 r. w filmie Giuseppe Bertolucciego "Kocham cię, Berlinguer!" i od razu został dostrzeżony. Sławę przyniosła Benigniemu rola w filmie Jima Jarmuscha "Poza prawem" - pełnej humoru opowieści o trójce więźniów. Jarmusch, najbardziej antyhollywoodzki z amerykańskich reżyserów, podkreśla, że koncepcja filmu narodziła się dopiero, gdy spotkał Benigniego. Ten był w nim sobą, czyli zwariowanym Włochem. Roberto zaraża optymizmem współwięźniów, zmieniając ich stosunek do życia. Jarmusch znany jest z tego, że daje aktorom dużo swobody. Benigni to wykorzystał i zupełnie przyćmił kolegów. Wkrótce pojawił się w kolejnym głośnym dziele Jarmuscha "Noc na ziemi"- komedii złożonej z inteligentnych skeczy osnutych wokół nocnych podróży taksówkami. Benigni w ciemnych okularach wygłaszający obsceniczny monolog do siedzącego za jego plecami pasażera księdza zyskał miano pierwszego komika Europy. Coraz częściej porównywano go do Chaplina, a gdy wziął się do reżyserowania filmów, podobieństwo stało się jeszcze bardziej widoczne.
Włoski Chaplin
Jako reżyser Benigni zadebiutował w 1983 r. komedią "Niepokoisz mnie". Włosi od początku uwielbiali jego filmy, zaś reszta świata przekonała się do nich po "Małym diable" (1988) - historii opętania przez demony, w której partnerował mu Walter Matthau. W Polsce bardziej znany jest "Johnny Wykałaczka" - opowieść o gapowatym kierowcy autobusu łudząco podobnym do gangstera. Przełomem w karierze Benigniego stała się jednak tragikomedia "Życie jest piękne". Film, który teoretycznie nie miał prawa powstać, bowiem scalenie w jedno dramatu Holocaustu i beztroskiego dowcipu, wydawało się nie do pomyślenia. Nakręcić komedię o Holocauście i jeszcze sprawić, by Żydzi zaakceptowali ją od pierwszej do ostatniej sceny, mógł jedynie Benigni. Pełna humoru, ale i wzruszająca historia włoskiego Żyda i jego rodziny, zesłanych do obozu koncentracyjnego, do tego stopnia podobała się w Izraelu, że reżyserowi przyznano tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Film obok trzech Oscarów - w tym za reżyserię i dla najlepszego aktora - doczekał się dwóch Felixów i nagrody w Cannes. Okazał się także kasowym sukcesem. Od tej pory przydomek "włoski Chaplin" przylgnął do Benigniego, a film porównywano do "Dyktatora" Chaplina.
Reżyser nieposłusznych filmów
We Włoszech największym jego sukcesem okazał się "Pinokio", który pobił kasowe rekordy, choć krytycy przyjęli go chłodno. Najgorzej oceniono film za oceanem, przyznając Benigniemu Złotą Malinę za najgorszą kreację aktorską. Ale i tam widzów nie brakowało. Ekranizacja bajki Collodiego ma bowiem mnóstwo walorów - genialną scenografię, wspaniałe kostiumy i piękną muzykę. W przeciwieństwie do naszego znacznie droższego "Quo vadis" pieniądze wyłożone na produkcję (40 mln euro) widać w każdym ujęciu. Jednak dla wielu pomysł obsadzenia 50-letniego podstarzałego pana z łysiną w roli pajacyka z półmetrowym nosem jest nie do zaakceptowania. "To był nieposłuszny film. Nie chciał słuchać swoich twórców. Jedyne, co można było zrobić, to podążyć za nim" - broni się Benigni. Bezlitosny jak zwykle "Hollywood Reporter" odpowiedział mu: "Jesteśmy wyrozumiali dla twórcy. Mamy jednak nadzieję, że podążając za głosem serca, nie wpadnie na pomysł obsadzenia się w roli Królewny Śnieżki. Na któregoś z siedmiu krasnoludków zgadzamy się za to jednogłośnie".
Totalne błazeństwo
Nim zdobył Oscara, przez lata kojarzył się z totalną błazenadą. Plebejska fizjonomia, niewybredny dowcip i denerwująca dla wielu nadekspresyjność długo były jego wizytówką. Karierę jednak zaczynał jako aktor teatralny w środowisku włoskiej awangardy. Wraz z Giuseppe Bertoluccim był współautorem monodramów znanych z wulgarnego słownictwa, które w latach 70. wywołały w Rzymie skandale. Na dużym ekranie debiutował w 1977 r. w filmie Giuseppe Bertolucciego "Kocham cię, Berlinguer!" i od razu został dostrzeżony. Sławę przyniosła Benigniemu rola w filmie Jima Jarmuscha "Poza prawem" - pełnej humoru opowieści o trójce więźniów. Jarmusch, najbardziej antyhollywoodzki z amerykańskich reżyserów, podkreśla, że koncepcja filmu narodziła się dopiero, gdy spotkał Benigniego. Ten był w nim sobą, czyli zwariowanym Włochem. Roberto zaraża optymizmem współwięźniów, zmieniając ich stosunek do życia. Jarmusch znany jest z tego, że daje aktorom dużo swobody. Benigni to wykorzystał i zupełnie przyćmił kolegów. Wkrótce pojawił się w kolejnym głośnym dziele Jarmuscha "Noc na ziemi"- komedii złożonej z inteligentnych skeczy osnutych wokół nocnych podróży taksówkami. Benigni w ciemnych okularach wygłaszający obsceniczny monolog do siedzącego za jego plecami pasażera księdza zyskał miano pierwszego komika Europy. Coraz częściej porównywano go do Chaplina, a gdy wziął się do reżyserowania filmów, podobieństwo stało się jeszcze bardziej widoczne.
Włoski Chaplin
Jako reżyser Benigni zadebiutował w 1983 r. komedią "Niepokoisz mnie". Włosi od początku uwielbiali jego filmy, zaś reszta świata przekonała się do nich po "Małym diable" (1988) - historii opętania przez demony, w której partnerował mu Walter Matthau. W Polsce bardziej znany jest "Johnny Wykałaczka" - opowieść o gapowatym kierowcy autobusu łudząco podobnym do gangstera. Przełomem w karierze Benigniego stała się jednak tragikomedia "Życie jest piękne". Film, który teoretycznie nie miał prawa powstać, bowiem scalenie w jedno dramatu Holocaustu i beztroskiego dowcipu, wydawało się nie do pomyślenia. Nakręcić komedię o Holocauście i jeszcze sprawić, by Żydzi zaakceptowali ją od pierwszej do ostatniej sceny, mógł jedynie Benigni. Pełna humoru, ale i wzruszająca historia włoskiego Żyda i jego rodziny, zesłanych do obozu koncentracyjnego, do tego stopnia podobała się w Izraelu, że reżyserowi przyznano tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Film obok trzech Oscarów - w tym za reżyserię i dla najlepszego aktora - doczekał się dwóch Felixów i nagrody w Cannes. Okazał się także kasowym sukcesem. Od tej pory przydomek "włoski Chaplin" przylgnął do Benigniego, a film porównywano do "Dyktatora" Chaplina.
Reżyser nieposłusznych filmów
We Włoszech największym jego sukcesem okazał się "Pinokio", który pobił kasowe rekordy, choć krytycy przyjęli go chłodno. Najgorzej oceniono film za oceanem, przyznając Benigniemu Złotą Malinę za najgorszą kreację aktorską. Ale i tam widzów nie brakowało. Ekranizacja bajki Collodiego ma bowiem mnóstwo walorów - genialną scenografię, wspaniałe kostiumy i piękną muzykę. W przeciwieństwie do naszego znacznie droższego "Quo vadis" pieniądze wyłożone na produkcję (40 mln euro) widać w każdym ujęciu. Jednak dla wielu pomysł obsadzenia 50-letniego podstarzałego pana z łysiną w roli pajacyka z półmetrowym nosem jest nie do zaakceptowania. "To był nieposłuszny film. Nie chciał słuchać swoich twórców. Jedyne, co można było zrobić, to podążyć za nim" - broni się Benigni. Bezlitosny jak zwykle "Hollywood Reporter" odpowiedział mu: "Jesteśmy wyrozumiali dla twórcy. Mamy jednak nadzieję, że podążając za głosem serca, nie wpadnie na pomysł obsadzenia się w roli Królewny Śnieżki. Na któregoś z siedmiu krasnoludków zgadzamy się za to jednogłośnie".
Więcej możesz przeczytać w 22/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.