Co sprawia, że niektórzy rodacy papieża wciąż mają kłopot z rozpoznaniem białego i czarnego?
"To pewnie prezydent Kwaśniewski namówił papieża, by tak otwarcie poparł integrację Polski z unią"
poseł Pęk
Przenikliwość posła Pęka od dawna już rzucała mnie na kolana. Podobnie jak jego wiara w cuda, której najwyraźniej hołduje, stawiając pod znakiem zapytania nie tylko proste mechanizmy logiki i zdrowego rozsądku, ale chyba nawet prawo Archimedesa dające się przecież łatwo zweryfikować.
Niedawno miałem okazję spotkać się w szacownym gmachu lwowsko-wrocławskiego Ossolineum z dużą grupą młodszych i starszych polskich inteligentów. Wśród wielu wątków ekonomicznych, politycznych i cywilizacyjnych poruszyłem także i ten związany z nauczaniem papieskim. Mówiłem o niezwykłym przeżyciu z czasów, gdy zasiadałem jeszcze w fotelu poselskim i gdy precedensową wizytę w polskim parlamencie złożył Jan Paweł II. Zacytowałem jego ówczesne - już wtedy jednoznaczne - oświadczenie w sprawie członkostwa Polski w UE. Mówiłem, że papież - odróżniając przecież unię od wymarzonego raju św. Augustyna - uznaje nasze wejście do UE za jedyną roztropną drogę. Wstał wtedy jeden z młodych słuchaczy i tonem mędrca stwierdził, że zapewne nie zapoznałem się z treścią dogmatu o nieomylności papieża i że jedynie chyba moje nieuctwo usprawiedliwia mieszanie porządków. "Uznaję nieomylność papieską w sprawach wiary - kontynuował młody mędrzec - ale w sprawie integracji Polski z unią uważam, że Jan Paweł II po prostu się myli". I usiadł, dumny - jak poseł Pęk - ze swej przenikliwości.
Po 83. urodzinach papieskich dogmat o nieomylności oczywiście nadal nie został rozszerzony na sprawy polityki, historii czy ekonomii, ale coś się jednak wydarzyło. Po pierwsze, Ojciec Święty uznał, że (choć do rodaków zawsze mówił po polsku i klarownie) tym razem trzeba przemówić do Polaków w stylu "kawa na ławę", żeby już nie było żadnych niedomówień w rodzaju "tak, ale". Po drugie, nawet poseł Pęk zrozumiał (w przeciwieństwie do Giertycha czy Leppera), że papież poparł integrację Polski z unią (choć on, Pęk, domniemywa, że uczynił to za haniebnym poduszczeniem Kwaśniewskiego).
Doprawdy żyjemy w dziwnym kraju. Przed 25 laty, w dniu rozpoczęcia pontyfikatu Jana Pawła II, karierę zrobiło powiedzenie, że przybył on z dalekiego kraju. Przez to niezwykłe ćwierćwiecze Polska przybliżyła się nie tylko do Rzymu, ale i do świata. Ze strefy, którą rządziła doktryna Breżniewa, nagle znaleźliśmy się w obliczu dylematów będących zazwyczaj udziałem głównych rozgrywających. Bardzo daleko jest nam jeszcze do tego, by naprawdę móc się zaliczać do tej ostatniej kategorii, ale (niestety) już teraz musimy rozstrzygać właśnie takie sprawy: brać odpowiedzialność za jedną z czterech stref w Iraku czy nie; popierać w UE państwa małe czy wielkie; godzić się na Turcję w Europie czy trwać przy formule odsieczy wiedeńskiej Stajemy się zatem krajem coraz bliższym światu, ale równocześnie można odnieść wrażenie, że coraz bardziej dziwaczejemy.
Z tym większą wdzięcznością trzeba patrzeć na Karola Wojtyłę. Kiedy 25 lat temu mówił na placu św. Piotra "nie lękajcie się", kiedy rok później wołał w Warszawie "niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi", kiedy dziś z taką mocą powtarza "Europa potrzebuje Polski, Polska potrzebuje Europy" - jest najtwardszym punktem oparcia i niezmiennym kierunkowskazem. Co zatem sprawia, że wciąż część jego rodaków (a Pęk, Wrzodak, Lepper czy Giertych są ich najlepszymi przedstawicielami) ma tak elementarny kłopot z rozpoznaniem białego i czarnego? Niepewność niektórych Polaków (do której mają pełne prawo i których troskę papież docenia) jest najzwyczajniej w świecie wykorzystywana przez politycznych bałamutów. Jestem pewien, że sami nie wierzą oni w swoje slogany i pseudoargumenty, ale uparcie do nich sięgają, licząc na populistyczny odzew. "Bawi, tumani, przestrasza" - oto dewiza naszych rodzimych eurofobów.
Więcej możesz przeczytać w 22/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.