Dziewczyna sfinksa
W notatce "Dziewczyna sfinksa" (Menu, nr 22) błędnie podaliśmy dystrybutora filmu "Dziewczyna z perłą". Jest nim ITI Cinema, a nie UIP.
Redakcja
Dyktatura równości
Przy następnej próbie charakterystyki homoseksualistów ("Dyktatura równości", nr 24) proszę się również powołać na tych, którzy uczciwie pracują, odprowadzają podatki i uczestniczą w kształtowaniu prawego i demokratycznego społeczeństwa. Tak jak większość młodych, ambitnych i wykształconych ludzi chciałbym żyć w kraju demokratycznym, bezpiecznym i uczciwym. Proszę mi wierzyć, że takich gejów jest znacznie więcej niż tych opisanych w artykule.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Polska półrządem stoi
Z uwagą przeczytałam felieton Piotra Gabryela "Polska półrządem stoi" (nr 21), bo ten półrząd i moją rodzinę wyrzucił poza nawias społeczeństwa. A to dlatego, że półpolityk i półekonomista razem z półpremierem zlikwidowali fundusz alimentacyjny. Zapomnieli przy tym o studentach z rozbitych rodzin, przyznając zasiłki jedynie do 21. roku życia.
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że zostałam jedyną opiekunką moich wnuków. Jestem stara, schorowana i niepełnosprawna, z emeryturą wynoszącą 860 zł netto, co wystarcza na utrzymanie mieszkania i moje lekarstwa. Do kwietnia tego roku wnuki otrzymywały alimenty po 550 zł, co było na skromne utrzymanie i dojazdy na uczelnię. Oboje studiują na uniwersytecie w Poznaniu (bilet miesięczny zniżkowy z Gniezna do Poznania kosztuje teraz ponad 120 zł + dojazdy miejskie). Wnuk ma 21 lat i studiuje fizykę na II roku - otrzymuje 120 zł stypendium socjalnego. Wnuczka ma 23 lata, studiuje historię na studiach zaocznych na II roku z opłatą 1300 zł za semestr. Zaczęła późno z powodu mojej ciężkiej choroby, a potem przeniosła się na studia zaoczne, prowadzi dom, bo ja już nie jestem w stanie tego robić.
Czy panowie półpolitycy chcą wprowadzać naszą ojczyznę do unii z półwykształconą młodzieżą? Czy tylko dzieci polityków i biznesmenów mają prawo do kształcenia się?
IRENA UŁANOWSKA
Dyktatura równości
Autor artykułu "Dyktatura równości" (nr 24) przedstawił gejów jako nie liczących się z niczym oszołomów. Tymczasem to są tacy sami obywatele tego państwa jak heteroseksualiści. Geje mają dość zamieniania swego życia w zabawę w chowanego, chcą normalnie egzystować, nie czując się obywatelami drugiej kategorii. Nawet jeśli ktoś uważa, że homoseksualizm to choroba, nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do poddania się leczeniu, o ile "chory" nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa.
Znane są przykłady społeczeństw, w których homoseksualizm jest akceptowany, i nie doprowadziło to do rozprzestrzenienia orientacji homoseksualnej. Tzw. wrażenia estetyczne to rzecz względna. Mnie mogą na przykład napawać obrzydzeniem pary hetero czy grubasy, ale to nie znaczy, że nie mają prawa publicznie się pokazywać!
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
W pełni popieram waszą opinię na temat homoseksualistów ("Dyktatura równości", nr 24). Trochę powinno to was zdziwić, bo sam jestem homoseksualistą. Nigdy, podobnie jak zdecydowana większość homoseksualistów, których znam, nie uważałem Kampanii przeciw Homofobii ani innych tego typu organizacji za reprezentujące nasz interes. Mam partnera, z którym jestem już bardzo długo, mam własną firmę i ustabilizowane życie, a także tolerancyjnych przyjaciół, również heteroseksualnych. Nie zależy mi na adopcji dzieci, bo uważam, że homoseksualiści nie mogą być dobrymi rodzicami. Nawet jeśli mogą, to presja otoczenia jest na tyle duża, że dziecko przez nich wychowane nigdy nie miałoby normalnego życia. To jest zbyt wielka odpowiedzialność. Związki partnerskie? OK, ale zdecydowana większość uregulowań już istnieje. Dyskryminacja? Osobiście nigdy jej nie doświadczyłem. Moi znajomi również. Poznałem i Szymona Niemca, i Roberta Biedronia. Moim zdaniem, są to ludzie sfrustrowani, próbujący za wszelką cenę wybić się i wyróżnić z tłumu. I udało im się. Tylko dlaczego kosztem opinii o całym środowisku polskich homoseksualistów?
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Oszustwo w kremie
W artykule "Oszustwo w kremie" (nr 23) została zniekształcona wypowiedź pani Ireny Eris, która uważa, iż: "równie ważna jak kosmetyki i zabiegi w salonach piękności jest lekkostrawna, niskokaloryczna dieta i aktywny tryb życia".
Redakcja
Na wschód od Zachodu
Wbrew ugruntowanej tradycji muszę zabrać głos w sprawie noty o mojej książce "Na wschód od Zachodu" (Menu, nr 24), jako że już pierwsze słowa recenzji wprowadzają czytelników w błąd. Oto one: "'To źle, że Polską wciąż rządzą trumny Dmowskiego i Piłsudskiego' - oburzał się Jerzy Giedroyc. - Chichotem historii jest to, że po śmierci Giedroycia do grona rządzących dołączyła jego własna trumna".
Asumpt do tych słów miała dać ich autorowi wspomniana książka. Tymczasem jej naczelną tezą jest twierdzenie, że koncepcja Giedroycia i Mieroszewskiego nie miała, niestety, istotnego wpływu na realne kroki dzierżących władzę polityków. Żadna partia nie włączyła jej praktycznie do swego programu, żaden rząd nie wprowadził w życie wniosków z jej założeń, zwłaszcza w dziedzinie polityki wschodniej; najbardziej okazałym skutkiem tego jest uzależnienie Polski od dostaw strategicznych surowców ze wschodu. Akcje Kwaśniewskiego na rzecz Ukrainy nie wpłynęły na polityczne i gospodarcze posunięcia lewicowych rządów. Rządy prawicy tak samo gorliwie ignorowały i marnotrawiły - nakreśloną w "Kulturze" - szansę uchronienia Polski od nowego Wołynia i nowego Rapallo.
Wszystko to wyłożone jest w rzeczonej książce, choćby w rozdziale "Wszystkie błędy zostały już popełnione". Żałuję, że członek redakcji "Wprost", pan Jerzy Marek Nowakowski, doskonały znawca problematyki, nie doradził anonimowemu autorowi recenzji przeczytania "Na wschód od Zachodu" przed napisaniem noty o tej książce.
JERZY POMIANOWSKI
W notatce "Dziewczyna sfinksa" (Menu, nr 22) błędnie podaliśmy dystrybutora filmu "Dziewczyna z perłą". Jest nim ITI Cinema, a nie UIP.
Redakcja
Dyktatura równości
Przy następnej próbie charakterystyki homoseksualistów ("Dyktatura równości", nr 24) proszę się również powołać na tych, którzy uczciwie pracują, odprowadzają podatki i uczestniczą w kształtowaniu prawego i demokratycznego społeczeństwa. Tak jak większość młodych, ambitnych i wykształconych ludzi chciałbym żyć w kraju demokratycznym, bezpiecznym i uczciwym. Proszę mi wierzyć, że takich gejów jest znacznie więcej niż tych opisanych w artykule.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Polska półrządem stoi
Z uwagą przeczytałam felieton Piotra Gabryela "Polska półrządem stoi" (nr 21), bo ten półrząd i moją rodzinę wyrzucił poza nawias społeczeństwa. A to dlatego, że półpolityk i półekonomista razem z półpremierem zlikwidowali fundusz alimentacyjny. Zapomnieli przy tym o studentach z rozbitych rodzin, przyznając zasiłki jedynie do 21. roku życia.
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że zostałam jedyną opiekunką moich wnuków. Jestem stara, schorowana i niepełnosprawna, z emeryturą wynoszącą 860 zł netto, co wystarcza na utrzymanie mieszkania i moje lekarstwa. Do kwietnia tego roku wnuki otrzymywały alimenty po 550 zł, co było na skromne utrzymanie i dojazdy na uczelnię. Oboje studiują na uniwersytecie w Poznaniu (bilet miesięczny zniżkowy z Gniezna do Poznania kosztuje teraz ponad 120 zł + dojazdy miejskie). Wnuk ma 21 lat i studiuje fizykę na II roku - otrzymuje 120 zł stypendium socjalnego. Wnuczka ma 23 lata, studiuje historię na studiach zaocznych na II roku z opłatą 1300 zł za semestr. Zaczęła późno z powodu mojej ciężkiej choroby, a potem przeniosła się na studia zaoczne, prowadzi dom, bo ja już nie jestem w stanie tego robić.
Czy panowie półpolitycy chcą wprowadzać naszą ojczyznę do unii z półwykształconą młodzieżą? Czy tylko dzieci polityków i biznesmenów mają prawo do kształcenia się?
IRENA UŁANOWSKA
Dyktatura równości
Autor artykułu "Dyktatura równości" (nr 24) przedstawił gejów jako nie liczących się z niczym oszołomów. Tymczasem to są tacy sami obywatele tego państwa jak heteroseksualiści. Geje mają dość zamieniania swego życia w zabawę w chowanego, chcą normalnie egzystować, nie czując się obywatelami drugiej kategorii. Nawet jeśli ktoś uważa, że homoseksualizm to choroba, nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do poddania się leczeniu, o ile "chory" nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa.
Znane są przykłady społeczeństw, w których homoseksualizm jest akceptowany, i nie doprowadziło to do rozprzestrzenienia orientacji homoseksualnej. Tzw. wrażenia estetyczne to rzecz względna. Mnie mogą na przykład napawać obrzydzeniem pary hetero czy grubasy, ale to nie znaczy, że nie mają prawa publicznie się pokazywać!
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
W pełni popieram waszą opinię na temat homoseksualistów ("Dyktatura równości", nr 24). Trochę powinno to was zdziwić, bo sam jestem homoseksualistą. Nigdy, podobnie jak zdecydowana większość homoseksualistów, których znam, nie uważałem Kampanii przeciw Homofobii ani innych tego typu organizacji za reprezentujące nasz interes. Mam partnera, z którym jestem już bardzo długo, mam własną firmę i ustabilizowane życie, a także tolerancyjnych przyjaciół, również heteroseksualnych. Nie zależy mi na adopcji dzieci, bo uważam, że homoseksualiści nie mogą być dobrymi rodzicami. Nawet jeśli mogą, to presja otoczenia jest na tyle duża, że dziecko przez nich wychowane nigdy nie miałoby normalnego życia. To jest zbyt wielka odpowiedzialność. Związki partnerskie? OK, ale zdecydowana większość uregulowań już istnieje. Dyskryminacja? Osobiście nigdy jej nie doświadczyłem. Moi znajomi również. Poznałem i Szymona Niemca, i Roberta Biedronia. Moim zdaniem, są to ludzie sfrustrowani, próbujący za wszelką cenę wybić się i wyróżnić z tłumu. I udało im się. Tylko dlaczego kosztem opinii o całym środowisku polskich homoseksualistów?
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Oszustwo w kremie
W artykule "Oszustwo w kremie" (nr 23) została zniekształcona wypowiedź pani Ireny Eris, która uważa, iż: "równie ważna jak kosmetyki i zabiegi w salonach piękności jest lekkostrawna, niskokaloryczna dieta i aktywny tryb życia".
Redakcja
Na wschód od Zachodu
Wbrew ugruntowanej tradycji muszę zabrać głos w sprawie noty o mojej książce "Na wschód od Zachodu" (Menu, nr 24), jako że już pierwsze słowa recenzji wprowadzają czytelników w błąd. Oto one: "'To źle, że Polską wciąż rządzą trumny Dmowskiego i Piłsudskiego' - oburzał się Jerzy Giedroyc. - Chichotem historii jest to, że po śmierci Giedroycia do grona rządzących dołączyła jego własna trumna".
Asumpt do tych słów miała dać ich autorowi wspomniana książka. Tymczasem jej naczelną tezą jest twierdzenie, że koncepcja Giedroycia i Mieroszewskiego nie miała, niestety, istotnego wpływu na realne kroki dzierżących władzę polityków. Żadna partia nie włączyła jej praktycznie do swego programu, żaden rząd nie wprowadził w życie wniosków z jej założeń, zwłaszcza w dziedzinie polityki wschodniej; najbardziej okazałym skutkiem tego jest uzależnienie Polski od dostaw strategicznych surowców ze wschodu. Akcje Kwaśniewskiego na rzecz Ukrainy nie wpłynęły na polityczne i gospodarcze posunięcia lewicowych rządów. Rządy prawicy tak samo gorliwie ignorowały i marnotrawiły - nakreśloną w "Kulturze" - szansę uchronienia Polski od nowego Wołynia i nowego Rapallo.
Wszystko to wyłożone jest w rzeczonej książce, choćby w rozdziale "Wszystkie błędy zostały już popełnione". Żałuję, że członek redakcji "Wprost", pan Jerzy Marek Nowakowski, doskonały znawca problematyki, nie doradził anonimowemu autorowi recenzji przeczytania "Na wschód od Zachodu" przed napisaniem noty o tej książce.
JERZY POMIANOWSKI
Więcej możesz przeczytać w 25/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.