Wirus Zachodniego Nilu, który wywołał epidemię w Ameryce, dotarł już do Polski Potęga nauki zmiecie choroby zakaźne z powierzchni Ziemi - przekonywał jeszcze w XIX wieku Ludwik Pasteur, który wprowadził szczepienia przeciwko wściekliźnie i wąglikowi. Jeszcze w latach 70. XX wieku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewidywała, że wszystkie zakażenia będzie można opanować za pomocą nowych leków i szczepionek. Od tej pory udało się wyeliminować jedynie ospę, jednocześnie pojawiło się ponad 30 nowych zakażeń, w tym epidemia AIDS. Na początku XXI wieku mieszkańcom półkuli północnej grożą nawet choroby tropikalne, takie jak gorączka Zachodniego Nilu. Wywołujący ją wirus przestał atakować wyłącznie mieszkańców Afryki i podobnie jak HIV coraz szybciej przenosi się z południa na północ. Ostatnio pojawił się również w Polsce! - Zarazek zaatakował już niektóre wróble i mazurki schwytane na skraju Puszczy Kampinoskiej w podwarszawskich Łomiankach - twierdzi prof. Józef Knap, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego. Podobnie było pod koniec lat 90. w USA, gdzie najpierw masowo padały ptaki i zwierzęta, głównie konie, a dopiero potem wirus przeniósł się na ludzi. Od tej pory krąży we wszystkich stanach USA i w Kanadzie. Wniknął do krwiobiegu ponad 300 tys. Amerykanów, ponad 4 tys. osób zachorowało, a 240 chorych zmarło. Czy tak samo będzie w Polsce?
Wylęgarnia wirusów
Wirus Zachodniego Nilu (West Nile Virus - WNV) wywołujący zapalenie mózgu pierwszy raz wykryto w 1937 r. W latach 50. wywołał epidemię zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego wśród mieszkańców Izraela, Egiptu, Konga, RPA, Pakistanu oraz Indonezji. Kilka lat temu w rejonie Wołgogradu i w dolnym biegu Wołgi zaatakował około tysiąca osób, z których 40 zmarło. W Europie wirus zadomowił się już w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i w Rumunii, gdzie zachorowało prawie 1,5 tys. osób, a 50 zmarło. Pojedyncze przypadki zachorowań odnotowano również u niemal wszystkich naszych sąsiadów: w Czechach, na Słowacji, Ukrainie i Białorusi.
Groźny wirus prawdopodobnie przeniosły do Polski ptaki migrujące z regionów tropikalnych. Od nich zarażają się miejscowe wróblowate, krukowate, gołębie, a także ptaki egzotyczne przebywające w ogrodach zoologicznych (łącznie zagrożonych jest około 135 gatunków). Do zakażenia dochodzi najczęściej latem, gdyż wirusy WNV rozmnażają się w temperaturze co najmniej 22°C utrzymującej się przez 12 dni. Zarazki roznoszą głównie komary, a także meszki, muchówki, kleszcze - stawonogi, które żywią się zarówno krwią ptaków, jak i ssaków. - Na człowieka najczęściej przenoszą je pospolite w Polsce komary Culex pipiens, które mogą się wylęgać w beczkach z wodą na działkach, a nawet w wazonach na cmentarzach - mówi entomolog Elżbieta Wegner z Instytutu Zoologii PAN. Po powodzi w Gdańsku ich liczba w stosunku do innych gatunków komarów wzrosła z 17,2 proc. do 97,2 proc. Nadal dominują w Trójmieście. Do wielu zakażeń może dojść również jesienią, kiedy komary szukają schronienia w mieszkaniach.
Zwiastun epidemii
- Wirus prawdopodobnie jeszcze nie wniknął do ekosystemu w naszym kraju - mówi prof. Józef Knap. Przynajmniej dotychczas nie zauważono, by ptaki masowo padały. Jeśli jednak do tego dojdzie, można mieć tylko nadzieję, że w Polsce zwierzęta i ludzie są bardziej odporni na jego działanie niż w USA, gdyż ten zarazek jest spokrewniony z występującym w Europie od wielu lat wirusem, który powoduje odkleszczowe zapalenie mózgu. Oba drobnoustroje należą do tej samej grupy arbowirusów przenoszonych przez stawonogi. Rozpoznano już ponad 500 tego typu zarazków, wywołujących m.in. żółtą febrę i chorobę denga.
W Polsce nie prowadzi się na razie żadnych badań sprawdzających, czy chorzy na zapalenie opon mózgowych i mózgu byli zainfekowani wirusem gorączki Zachodniego Nilu, tymczasem aż 80 proc. tego typu zakażeń przebiega bezobjawowo. Okres wylęgania się choroby trwa 2-10 dni, a dolegliwości przypominają objawy grypy, z narastającą gorączką, dreszczami, ogólnym rozbiciem, bólami głowy i nieżytem żołądkowo-jelitowym. - Te badania zakończono w latach 60., gdy wytępiono u nas komary roznoszące malarię - mówi dr Beata Biernat, entomolog z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej gdańskiej Akademii Medycznej. Ukłucie przez zarażone wirusem WNV owady jest najczęstszą drogą zakażenia, choć w USA odnotowano co najmniej 21 przypadków infekcji spowodowanej transfuzją krwi i przeszczepami narządów oraz jeden przypadek zakażenia dziecka przez matkę karmiącą piersią. Niektóre zainfekowane osoby mają objawy polio z ostrym porażeniem mięśni. Od 5 proc. do 15 proc. osób dotkniętych gorączką umiera na skutek powikłań.
Ebola w Europie?
Do tej pory większość arbowirusów atakowała gęsto zaludnione tereny w krajach Trzeciego Świata, zwłaszcza położone w strefie międzyzwrotnikowej. Wzrost temperatury w ostatnich latach sprawił, że przenoszące śmiertelne choroby owady znajdują odpowiednie warunki do życia tam, gdzie dotychczas było im zbyt chłodno. Rozprzestrzenianiu się wirusów i pasożytów sprzyjają też coraz częstsze podróże oraz sprowadzanie zwierząt i roślin z egzotycznych zakątków świata.
We Włoszech zidentyfikowano pochodzącego z Azji komara tygrysiego, który przenosi wirusy powodujące zapalenie mózgu i gorączkę denga. Na Bałkany, do basenu Morza Śródziemnego i Morza Czarnego oraz na Węgry dotarła przenoszona przez kleszcze tzw. gorączka Krym-Kongo, która wywołuje silne wymioty, biegunkę i krwotoki. Jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ można się nią zarazić od człowieka.
Poza strefą zwrotnikową pojawiła się również choroba denga, która występuje już w ponad 100 krajach i coraz szybciej przesuwa się na północ. Niedawno pierwszy raz od 50 lat pojawiła się na Hawajach. Według WHO, wirus ten zagraża 40 proc. ludzi na świecie. Leiszmaniozę trzewną można "przywieźć" z południa Włoch. W naszym kraju z objawami tej choroby do lekarzy trafia około 10-20 osób rocznie.
- Do Polski może powrócić malaria, ponieważ jest u nas dużo jej przenosicieli - komarów z rodzaju Anopheles, które wylęgają się m.in. w pobliżu lotniska Gdańsk-Trójmiasto - podkreśla dr Beata Biernat. Malarią może nas zarazić komar, który dostał się do Polski w samolocie, lub rodzimy widliszek, który nakarmił się krwią turysty wracającego ze strefy tropikalnej. W Europie w ostatnich 20 latach zarejestrowano 64 przypadki tej choroby. Za kilka lat większość ludzi będzie narażona na choroby tropikalne, nawet na wywoływaną przez wirus Ebola wyjątkowo groźną gorączkę krwotoczną.
Objawy chorób tropikalnych |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 29/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.