W Azji atakuje ludzi nowa, zabójcza odmiana wirusa grypy Azji grozi epidemia ptasiej grypy, która może doprowadzić do pandemii - ostrzegają eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Mimo profilaktycznego wybicia ponad 200 mln kurczaków, choroby nie udało się opanować. Najbardziej niepokoją podejrzenia, że ptasia grypa już potrafi się przenosić z człowieka na człowieka. W Tajlandii 20 września zmarła 26-letnia Pranee Thongchan, a w jej płucach znaleziono wirusa H5N1. Kobieta nie miała kontaktu z ptakami, ale opiekowała się córką. Dziewczynka zaraziła się ptasią grypą, gdy pomagała zabijać chore kurczaki w gospodarstwie swej ciotki Pranom. Zachorowała 2 sierpnia, zmarła dziesięć dni później. Jej ciotka nadal znajduje się w szpitalu, ale lekarze twierdzą, że stan chorej jest stabilny. Tegoroczna epidemia ptasiej grypy w Wietnamie i Tajlandii zabiła dotychczas 30 spośród 40 zainfekowanych osób - podaje WHO. Faktyczna liczba zainfekowanych i chorych może być jednak znacznie większa, statystyki obejmują jedynie przypadki potwierdzonego laboratoryjnie zakażenia wirusem H5N1.
Świńska grypa
Pierwsza epidemia ptasiej grypy atakującej również ludzi wybuchła w 1997 r. w Hongkongu. Naukowcy uważają, że rozprzestrzeniający się obecnie wirus H5N1 narodził się pięć lat później w Chinach. Wtedy pojawił się mutant z tzw. genotypem Z, który wyparł z ptasich organizmów wszystkie inne odmiany wirusa i okazał się najlepiej przystosowany do namnażania się wśród kaczek i kur. Przez następne lata doskonalił sztukę zarażania ssaków. W 2003 r. zaatakował mieszkańców Wietnamu i Tajlandii. Wykryto go również u ptactwa w Malezji, Indonezji i Chinach, ale nikt jeszcze nie podejrzewał, że jednocześnie zaczął infekować świnie. Dopiero latem tego roku chińscy uczeni znaleźli wirusa u zwierząt pochodzących z farm w różnych częściach kraju. Władze początkowo zdementowały te informacje. Przedostanie się ptasiej grypy do organizmu świni jest groźne, ponieważ te zwierzęta są podatne na zainfekowanie różnymi odmianami wirusa, w tym ludzką grypą. W takich warunkach mikroby mogą swobodnie wymieniać geny, co prowadzi do szybkiego powstawania nowych mutacji. Według mikrobiologów, to właśnie świnie były źródłem dwóch wielkich epidemii w drugiej połowie XX wieku - grypy azjatyckiej z 1957 r. i grypy Hongkong z 1968 r.
Jeszcze większy niepokój wzbudziło odkrycie naukowców z Erasmus Medisch Centrum w Rotterdamie, którzy udowodnili, że ptasia grypa może atakować koty. "Dotychczas wydawało się, że ta grupa ssaków jest odporna" - mówi prowadzący badania dr Thijs Kuiken. W Tajlandii od kur zaraziły się w zoo trzy koty i lampart, z którego infekcja przeniosła się na tygrysa. Holenderscy badacze dowiedli, że kot może zachorować po zjedzeniu mięsa zakażonego ptaka albo przebywając w pomieszczeniu z innym chorym zwierzęciem.
Atak mutantów
Uczeni jeszcze nie wykryli genów odpowiedzialnych za przenoszenie się wirusa ze zwierząt na ludzi. To pozwoliłoby przewidzieć, jak może się rozwijać globalna epidemia. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że tegoroczna ptasia grypa upodabnia się do hiszpanki, która w 1918 r. pochłonęła 40-50 mln ofiar. Obie choroby zabijają około 70 proc. zainfekowanych osób, a wywołujące je zarazki potrafią przejść ze zwierząt na człowieka. Większość ludzi nigdy nie miała kontaktu z wirusem H5N1, dlatego ich organizmy będą zupełnie nie przygotowane na jego atak. "Do tego, by wirus wywołał nową hiszpankę, brakuje mu tylko zdolności łatwego przenoszenia się między ludźmi" - mówi prof. Larry Baddour z Mayo Clinic w Memphis.
Dzięki badaniom nad wirusem hiszpanki wiadomo, kto w pierwszej kolejności może paść ofiarą nowej epidemii. Na zwykłą grypę umierają przede wszystkim osoby starsze i dzieci (najczęściej wskutek powikłań wynikających z dodatkowego zakażenia bakteriami), za to hiszpanka zabiła wyjątkowo dużo osób w wieku 15-34 lat. Uczeni uważają, że starsi mogli być częściowo chronieni przez wcześniejsze kontakty z innymi wirusami grypy - w ich krwi krążyły przeciwciała, które osłabiły atak nowej odmiany zarazka. W wypadku ofiar hiszpanki - a także SARS i tegorocznej azjatyckiej ptasiej grypy - najgroźniejsza była zbyt gwałtowna reakcja immunologiczna organizmu, prowadząca do śmiertelnego zniszczenia tkanek, głównie płuc. Do takiej reakcji jest zdolny tylko dorosły organizm - układ odpornościowy dzieci jest niedojrzały, dlatego z takich epidemii najczęściej wychodzą one obronną ręką.
Szczepionka i leki do kosza?
W razie wybuchu światowej epidemii ptasiej grypy jedyną nadzieją na jej opanowanie jest szczepionka. Uczeni będą mogli opracować ją dopiero wtedy, gdy śmiercionośny wirus pojawi się i zostanie dokładnie przebadany. Zanim trafi na rynek, minie co najmniej sześć miesięcy, a w tym czasie choroba bez trudu rozprzestrzeni się na cały świat. Czas na opracowanie szczepionki miały dać naukowcom leki przeciwwirusowe, które mogłyby powstrzymać pierwszy atak. Najnowsze badania dowodzą jednak, że zarazki coraz częściej są oporne na najczęściej stosowane preparaty. Badacze z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie odkryli, że wirus grypy potrafi z łatwością neutralizować amantadynę. Z kolei uczeni z University of Wisconsin-Madison ogłosili, że niemal u 20 proc. japońskich dzieci leczonych oseltamivirem rozwijają się oporne na leki mutanty zarazka (wystarczy, że powstanie zaledwie jedna mutacja!). Współczesna medycyna kolejny raz może się okazać bezbronna wobec ataku ptasich i pochodzących od świń mutantów grypy.
Pierwsza epidemia ptasiej grypy atakującej również ludzi wybuchła w 1997 r. w Hongkongu. Naukowcy uważają, że rozprzestrzeniający się obecnie wirus H5N1 narodził się pięć lat później w Chinach. Wtedy pojawił się mutant z tzw. genotypem Z, który wyparł z ptasich organizmów wszystkie inne odmiany wirusa i okazał się najlepiej przystosowany do namnażania się wśród kaczek i kur. Przez następne lata doskonalił sztukę zarażania ssaków. W 2003 r. zaatakował mieszkańców Wietnamu i Tajlandii. Wykryto go również u ptactwa w Malezji, Indonezji i Chinach, ale nikt jeszcze nie podejrzewał, że jednocześnie zaczął infekować świnie. Dopiero latem tego roku chińscy uczeni znaleźli wirusa u zwierząt pochodzących z farm w różnych częściach kraju. Władze początkowo zdementowały te informacje. Przedostanie się ptasiej grypy do organizmu świni jest groźne, ponieważ te zwierzęta są podatne na zainfekowanie różnymi odmianami wirusa, w tym ludzką grypą. W takich warunkach mikroby mogą swobodnie wymieniać geny, co prowadzi do szybkiego powstawania nowych mutacji. Według mikrobiologów, to właśnie świnie były źródłem dwóch wielkich epidemii w drugiej połowie XX wieku - grypy azjatyckiej z 1957 r. i grypy Hongkong z 1968 r.
Jeszcze większy niepokój wzbudziło odkrycie naukowców z Erasmus Medisch Centrum w Rotterdamie, którzy udowodnili, że ptasia grypa może atakować koty. "Dotychczas wydawało się, że ta grupa ssaków jest odporna" - mówi prowadzący badania dr Thijs Kuiken. W Tajlandii od kur zaraziły się w zoo trzy koty i lampart, z którego infekcja przeniosła się na tygrysa. Holenderscy badacze dowiedli, że kot może zachorować po zjedzeniu mięsa zakażonego ptaka albo przebywając w pomieszczeniu z innym chorym zwierzęciem.
Atak mutantów
Uczeni jeszcze nie wykryli genów odpowiedzialnych za przenoszenie się wirusa ze zwierząt na ludzi. To pozwoliłoby przewidzieć, jak może się rozwijać globalna epidemia. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że tegoroczna ptasia grypa upodabnia się do hiszpanki, która w 1918 r. pochłonęła 40-50 mln ofiar. Obie choroby zabijają około 70 proc. zainfekowanych osób, a wywołujące je zarazki potrafią przejść ze zwierząt na człowieka. Większość ludzi nigdy nie miała kontaktu z wirusem H5N1, dlatego ich organizmy będą zupełnie nie przygotowane na jego atak. "Do tego, by wirus wywołał nową hiszpankę, brakuje mu tylko zdolności łatwego przenoszenia się między ludźmi" - mówi prof. Larry Baddour z Mayo Clinic w Memphis.
Dzięki badaniom nad wirusem hiszpanki wiadomo, kto w pierwszej kolejności może paść ofiarą nowej epidemii. Na zwykłą grypę umierają przede wszystkim osoby starsze i dzieci (najczęściej wskutek powikłań wynikających z dodatkowego zakażenia bakteriami), za to hiszpanka zabiła wyjątkowo dużo osób w wieku 15-34 lat. Uczeni uważają, że starsi mogli być częściowo chronieni przez wcześniejsze kontakty z innymi wirusami grypy - w ich krwi krążyły przeciwciała, które osłabiły atak nowej odmiany zarazka. W wypadku ofiar hiszpanki - a także SARS i tegorocznej azjatyckiej ptasiej grypy - najgroźniejsza była zbyt gwałtowna reakcja immunologiczna organizmu, prowadząca do śmiertelnego zniszczenia tkanek, głównie płuc. Do takiej reakcji jest zdolny tylko dorosły organizm - układ odpornościowy dzieci jest niedojrzały, dlatego z takich epidemii najczęściej wychodzą one obronną ręką.
Szczepionka i leki do kosza?
W razie wybuchu światowej epidemii ptasiej grypy jedyną nadzieją na jej opanowanie jest szczepionka. Uczeni będą mogli opracować ją dopiero wtedy, gdy śmiercionośny wirus pojawi się i zostanie dokładnie przebadany. Zanim trafi na rynek, minie co najmniej sześć miesięcy, a w tym czasie choroba bez trudu rozprzestrzeni się na cały świat. Czas na opracowanie szczepionki miały dać naukowcom leki przeciwwirusowe, które mogłyby powstrzymać pierwszy atak. Najnowsze badania dowodzą jednak, że zarazki coraz częściej są oporne na najczęściej stosowane preparaty. Badacze z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie odkryli, że wirus grypy potrafi z łatwością neutralizować amantadynę. Z kolei uczeni z University of Wisconsin-Madison ogłosili, że niemal u 20 proc. japońskich dzieci leczonych oseltamivirem rozwijają się oporne na leki mutanty zarazka (wystarczy, że powstanie zaledwie jedna mutacja!). Współczesna medycyna kolejny raz może się okazać bezbronna wobec ataku ptasich i pochodzących od świń mutantów grypy.
Więcej możesz przeczytać w 41/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.