Tamta Polska ciągle jest nadobecna w naszym życiu. Każdego dnia potwierdza to premier z leasingu Marek Belka Co z tą Polską? - zapytał Ribbentrop Mołotowa w sierpniu 1939 roku. - Jak to co? To samo co z tamtą - odpowiedział sowiecki minister spraw zagranicznych. Po tym interesującym obie strony talk zrobili taki show - właściwie reality show - którego Polacy nigdy nie zapomną. Rozpoczął się IV rozbiór Polski, zwanej pieszczotliwie w Moskwie bękartem Ligi Narodów. Ci dwaj rozmówcy już dawno nie żyją, lecz kalki językowe tamtej propagandy okazały się nieśmiertelne. Świadczy o tym na przykład uporczywe nazywanie wojny obronnej z 1939 roku kampanią wrześniową, i to przez wybitnych historyków, co jest pośmiertnym sukcesem propagandy niejakiego Goebbelsa. Kampania to coś mało znaczącego, coś, czego w pamięci Europy nie można zapisać jako początku najstraszliwszej wojny. Co to jest ta Polska?
Róża Luksemburg wielokrotnie podkreślała, że jeśli narzuci się społeczeństwu pewne pojęcia, nazwy, to narzuci się zarazem sposób myślenia. Święta prawda, pani Różo, matko totalitarnych socjotechnik. Róża na szczęście również nie żyje, myślę, rzecz jasna, o Róży Luksemburg, choć nie jest to takie pewne. Widziano ją w Brukseli, jak redagowała konstytucję Unii Europejskiej.
Żyje natomiast Tomasz Lis i ciągle pyta: co z tą Polską? Bo - jak wiadomo - "Polsk" jest wiele i o wszystkie pytać nie można. Ubiegłotygodniowy program Lisa składał się z dwóch części: pierwsza to "Wybacz mi, czyli Miller i Ziobro w zalewie prezydenckiej z Lisa". Na szczęście żaden z nich nie dał się ulukrować, a prowadzący program Ziobro dopieprzył na koniec mdły show. Druga część, z prałatem Jankowskim, to zupełnie nowy program pod hasłem "Wybaczcie mu, bo nie wie, co czyni". Wybaczam Lisowi, bo go szanuję, tę rozmowę na kolanach, choć nie rozumiem, dlaczego nie ucałował spracowanych dłoni pasterza. Nie dowiedziałem się, niestety, dlaczego w Polsce w rządzie nie może być Żydów, co postulował gdański prałat. Lis przyjął tę wytyczną księdza Jankowskiego do tzw. aprobującej wiadomości, a ja jestem akurat przeciwnego zdania, bo uważam, że w rządzie nie powinno być ludzi skorumpowanych, niekompetentnych i głupców. Jeszcze kilka takich rozmów z prałatem, a zrobi się w Polsce duszno jak przed zamachem w Zachęcie. Następnego dnia, w piątek, w kolorowym wydaniu springerowskiego "Fakt TV" członek zarządu Polsatu Tomasz Lis stwierdził, że "telewizja jest ogłupiająca". No dobrze, tylko dlaczego on sam postanowił to udowodnić na naszych oczach?
Trudno, musimy przeżyć pandemię gadających głów w telewizji, z których większość nie ma nam nic do powiedzenia. Gadana rzeczywistość telewizyjna rodem z PRL, o czym piszą autorzy "Koszenia gadających głów", świadczy o tym, że mentalność tamtej Polski ciągle jest nadobecna w naszym życiu. Każdego dnia potwierdza to premier z leasingu Marek Belka, który zresztą sam nazwał się gastarbeiterem. Polacy słyną z gościnności, ale w tym wypadku nie powinniśmy przesadzać i wyprosić gościa, którego jedynym celem jest dotrwanie do następnych wyborów parlamentarnych.
Po co nam ten rząd? - pytamy retorycznie w temacie okładkowym. Podejrzewamy, że odpowiedź na to pytanie zna w Polsce tylko jedna osoba ze zdjęcia zamieszczonego na stronie 20. tygodnika "Wprost" i nie jest to, dalibóg, niejaki Lepiarz. Po co nam tamta Polska anachronicznych dyskusji, podczas których rozwiązuje się problemy tamtej Polski? Leszek Balcerowicz (vide: "Najważniejsze - nie szkodzić"), Wacław Wilczyński (vide: "Pierwszej drogi!") oraz przede wszystkim autorzy tematu okładkowego pytają: po co nam tamta Polska w dzisiejszej Polsce,
a więc w kraju, który musi się zmierzyć z konkurencją europejską i światową oraz przeprowadzić wiele reform, nie tylko w gospodarce. Pytają, ale i udzielają precyzyjnej odpowiedzi. Pytających jest w Polsce wielu, nieliczni potrafią odpowiadać, a już odpowiadać za siebie, za swoje czyny, nie lubi nikt, zwłaszcza w kręgach rządzących.
Żyje natomiast Tomasz Lis i ciągle pyta: co z tą Polską? Bo - jak wiadomo - "Polsk" jest wiele i o wszystkie pytać nie można. Ubiegłotygodniowy program Lisa składał się z dwóch części: pierwsza to "Wybacz mi, czyli Miller i Ziobro w zalewie prezydenckiej z Lisa". Na szczęście żaden z nich nie dał się ulukrować, a prowadzący program Ziobro dopieprzył na koniec mdły show. Druga część, z prałatem Jankowskim, to zupełnie nowy program pod hasłem "Wybaczcie mu, bo nie wie, co czyni". Wybaczam Lisowi, bo go szanuję, tę rozmowę na kolanach, choć nie rozumiem, dlaczego nie ucałował spracowanych dłoni pasterza. Nie dowiedziałem się, niestety, dlaczego w Polsce w rządzie nie może być Żydów, co postulował gdański prałat. Lis przyjął tę wytyczną księdza Jankowskiego do tzw. aprobującej wiadomości, a ja jestem akurat przeciwnego zdania, bo uważam, że w rządzie nie powinno być ludzi skorumpowanych, niekompetentnych i głupców. Jeszcze kilka takich rozmów z prałatem, a zrobi się w Polsce duszno jak przed zamachem w Zachęcie. Następnego dnia, w piątek, w kolorowym wydaniu springerowskiego "Fakt TV" członek zarządu Polsatu Tomasz Lis stwierdził, że "telewizja jest ogłupiająca". No dobrze, tylko dlaczego on sam postanowił to udowodnić na naszych oczach?
Trudno, musimy przeżyć pandemię gadających głów w telewizji, z których większość nie ma nam nic do powiedzenia. Gadana rzeczywistość telewizyjna rodem z PRL, o czym piszą autorzy "Koszenia gadających głów", świadczy o tym, że mentalność tamtej Polski ciągle jest nadobecna w naszym życiu. Każdego dnia potwierdza to premier z leasingu Marek Belka, który zresztą sam nazwał się gastarbeiterem. Polacy słyną z gościnności, ale w tym wypadku nie powinniśmy przesadzać i wyprosić gościa, którego jedynym celem jest dotrwanie do następnych wyborów parlamentarnych.
Po co nam ten rząd? - pytamy retorycznie w temacie okładkowym. Podejrzewamy, że odpowiedź na to pytanie zna w Polsce tylko jedna osoba ze zdjęcia zamieszczonego na stronie 20. tygodnika "Wprost" i nie jest to, dalibóg, niejaki Lepiarz. Po co nam tamta Polska anachronicznych dyskusji, podczas których rozwiązuje się problemy tamtej Polski? Leszek Balcerowicz (vide: "Najważniejsze - nie szkodzić"), Wacław Wilczyński (vide: "Pierwszej drogi!") oraz przede wszystkim autorzy tematu okładkowego pytają: po co nam tamta Polska w dzisiejszej Polsce,
a więc w kraju, który musi się zmierzyć z konkurencją europejską i światową oraz przeprowadzić wiele reform, nie tylko w gospodarce. Pytają, ale i udzielają precyzyjnej odpowiedzi. Pytających jest w Polsce wielu, nieliczni potrafią odpowiadać, a już odpowiadać za siebie, za swoje czyny, nie lubi nikt, zwłaszcza w kręgach rządzących.
Więcej możesz przeczytać w 41/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.