Migreny, bóle kręgosłupa i chroniczne zmęczenie mają najczęściej podłoże psychiczne Przyczyną histerii jest przemieszczanie się macicy w ciele kobiety - twierdził Platon. W XIX wieku choroba ta osiągnęła rozmiary epidemii. W końcu psychologowie doszli do wniosku, że główną jej przyczyną był bunt kobiet, które w rodzinno-domowym otoczeniu czuły się zniewolone. "Ludzkości niemal od zarania dziejów towarzyszą różne mody na chorowanie, uzależnione od kultury i poziomu zamożności społeczeństwa" - utrzymuje Arthur Kleinman, antropolog medycyny z Uniwersytetu Harvarda. W Europie i USA osoby narażone na przewlekłe stresy skarżą się na bóle krzyża z powodu dużego napięcia mięśni. Neurolodzy z New York Medical College zauważyli nawet, że u niektórych chroniczne bóle kręgosłupa pojawiają się wraz z niezadowoleniem z wysokości zarobków! "Modna" jest też nerwica natręctw. Objawia się obsesją pewnych myśli lub zachowań, np. Harrison Ford zawsze układa skarpetki rzędami według kolorów, a Woody Allen przez kilka miesięcy jada te same, "sprawdzone" potrawy.
Syndrom zanikającego penisa
W Chinach, Indonezji, Malezji, Sudanie i w Izraelu mężczyźni masowo cierpią na koro, czyli syndrom zanikającego penisa. Odczuwają paniczny lęk przed wciągnięciem członka w głąb brzucha lub utratą nasienia. Takie napady lęku, spowodowane często nadmiernym korzystaniem z "łóżkowych przyjemności", mogą trwać od kilku godzin do kilku dni. Na koro uskarżają się również kobiety, u których ta fobia objawia się strachem przed wciągnięciem piersi w głąb klatki piersiowej. "W kulturze Wschodu narządy płciowe i nasienie są traktowane jako ośrodek siły życiowej i dlatego ich utrata dla wielu Azjatów jest niemal równoznaczna ze śmiercią" - twierdzi Arthur Kleinman. Głęboko zakorzeniona w mentalności Japończyków obawa przed "utratą duszy" powoduje, że większość z nich odczuwa lęk przed patrzeniem sobie w oczy. Podobna przypadłość, nazywana susto, dotyka mieszkańców Ameryki Łacińskiej, którzy się boją, że duszę odbierze im czyjeś "złe oko".
Choroba kolei żelaznej
W 1871 r. w Prusach wybuchła "choroba kolei żelaznej" - podróżni skarżyli się na uszkodzenia rdzenia kręgowego z powodu jazdy po szynach. Wraz z upowszechnieniem telegrafu w Anglii użytkownicy tego urządzenia zaczęli masowo narzekać na tzw. kurcz telegrafisty. Dziś na bóle przedramienia i dłoni (tzw. RSI, Repetitive Strain Injury) uskarżają się ludzie posługujący się na co dzień klawiaturą komputera i myszką. Australijscy reumatolodzy z uniwersytetu w Melbourne udowodnili, że przyczyną tego schorzenia, potocznie nazywanego łapą kangura, wcale nie jest praca przy komputerze, ale autosugestia i niestabilna psychika. Kiedy ograniczono odszkodowania za tę chorobę, a media zaczęły ją przedstawiać jako defekt psychiczny, większość cierpiszących powróciła do zdrowia.
"Jeśli nagradza się ludzi za zły stan zdrowia, natychmiast stają się chorzy" - mówi kanadyjski psychiatra Andrew Malleson, autor książki o "pożytecznych" chorobach "Whiplash and Other Useful Illnesses". Kiedy w Niemczech wprowadzono przepis mówiący, że utrata choćby najmniejszej części ciała daje lekarzom podstawę do orzeczenia 100 proc. inwalidztwa, setki medyków traciły palce podczas posługiwania się piłą tarczową lub kosiarką do trawy. Gdy towarzystwa ubezpieczeniowe zmieniły zasady przyznawania odszkodowań, liczba przypadkowych amputacji natychmiast spadła. W Kanadzie, Niemczech i Norwegii podobnie "wyeliminowano" chorobę nazywaną szyjnym zespołem pourazowym, na którą uskarżało się 80 proc. uczestników wypadków drogowych, bo można było dzięki temu uzyskać 500-800 euro odszkodowania. Na Litwie, gdzie nie przyznawano odszkodowania za tego rodzaju urazy, to schorzenie nie występowało.
Kult ciała, zdrowia i urody sprawia, że coraz więcej ludzi przesadnie przejmuje się też swoim wyglądem. Według amerykańskiego National Institute of Mental Health, na anoreksję i bulimię w Stanach Zjednoczonych cierpi już ponad 15 proc. kobiet (w Polsce na jadłowstręt psychiczny zapada co setna dziewczyna). Młodzi mężczyźni cierpią na bigoreksję (syndrom sylwetki Sylvestra Stallone), objawiającą się obsesyjnym ćwiczeniem na siłowni i zażywaniem sterydów. Wkrótce najczęstszą fobią może się stać lęk przed zamachami terrorystycznymi. "To kolejna epoka strachu, który już wielokrotnie w dziejach ludzkości szerzył się jak epidemia" - twierdzi prof. Jean Delumeau, autor książki "Grzech i strach".
W Chinach, Indonezji, Malezji, Sudanie i w Izraelu mężczyźni masowo cierpią na koro, czyli syndrom zanikającego penisa. Odczuwają paniczny lęk przed wciągnięciem członka w głąb brzucha lub utratą nasienia. Takie napady lęku, spowodowane często nadmiernym korzystaniem z "łóżkowych przyjemności", mogą trwać od kilku godzin do kilku dni. Na koro uskarżają się również kobiety, u których ta fobia objawia się strachem przed wciągnięciem piersi w głąb klatki piersiowej. "W kulturze Wschodu narządy płciowe i nasienie są traktowane jako ośrodek siły życiowej i dlatego ich utrata dla wielu Azjatów jest niemal równoznaczna ze śmiercią" - twierdzi Arthur Kleinman. Głęboko zakorzeniona w mentalności Japończyków obawa przed "utratą duszy" powoduje, że większość z nich odczuwa lęk przed patrzeniem sobie w oczy. Podobna przypadłość, nazywana susto, dotyka mieszkańców Ameryki Łacińskiej, którzy się boją, że duszę odbierze im czyjeś "złe oko".
Choroba kolei żelaznej
W 1871 r. w Prusach wybuchła "choroba kolei żelaznej" - podróżni skarżyli się na uszkodzenia rdzenia kręgowego z powodu jazdy po szynach. Wraz z upowszechnieniem telegrafu w Anglii użytkownicy tego urządzenia zaczęli masowo narzekać na tzw. kurcz telegrafisty. Dziś na bóle przedramienia i dłoni (tzw. RSI, Repetitive Strain Injury) uskarżają się ludzie posługujący się na co dzień klawiaturą komputera i myszką. Australijscy reumatolodzy z uniwersytetu w Melbourne udowodnili, że przyczyną tego schorzenia, potocznie nazywanego łapą kangura, wcale nie jest praca przy komputerze, ale autosugestia i niestabilna psychika. Kiedy ograniczono odszkodowania za tę chorobę, a media zaczęły ją przedstawiać jako defekt psychiczny, większość cierpiszących powróciła do zdrowia.
"Jeśli nagradza się ludzi za zły stan zdrowia, natychmiast stają się chorzy" - mówi kanadyjski psychiatra Andrew Malleson, autor książki o "pożytecznych" chorobach "Whiplash and Other Useful Illnesses". Kiedy w Niemczech wprowadzono przepis mówiący, że utrata choćby najmniejszej części ciała daje lekarzom podstawę do orzeczenia 100 proc. inwalidztwa, setki medyków traciły palce podczas posługiwania się piłą tarczową lub kosiarką do trawy. Gdy towarzystwa ubezpieczeniowe zmieniły zasady przyznawania odszkodowań, liczba przypadkowych amputacji natychmiast spadła. W Kanadzie, Niemczech i Norwegii podobnie "wyeliminowano" chorobę nazywaną szyjnym zespołem pourazowym, na którą uskarżało się 80 proc. uczestników wypadków drogowych, bo można było dzięki temu uzyskać 500-800 euro odszkodowania. Na Litwie, gdzie nie przyznawano odszkodowania za tego rodzaju urazy, to schorzenie nie występowało.
Kult ciała, zdrowia i urody sprawia, że coraz więcej ludzi przesadnie przejmuje się też swoim wyglądem. Według amerykańskiego National Institute of Mental Health, na anoreksję i bulimię w Stanach Zjednoczonych cierpi już ponad 15 proc. kobiet (w Polsce na jadłowstręt psychiczny zapada co setna dziewczyna). Młodzi mężczyźni cierpią na bigoreksję (syndrom sylwetki Sylvestra Stallone), objawiającą się obsesyjnym ćwiczeniem na siłowni i zażywaniem sterydów. Wkrótce najczęstszą fobią może się stać lęk przed zamachami terrorystycznymi. "To kolejna epoka strachu, który już wielokrotnie w dziejach ludzkości szerzył się jak epidemia" - twierdzi prof. Jean Delumeau, autor książki "Grzech i strach".
Więcej możesz przeczytać w 41/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.