Polskę czeka epidemia choroby nadpobudliwości Co łączy byłego prezydenta USA Johna F. Kennedy`ego, twórcę magazynu biznesowego "Forbes" Malcolma Forbesa, malarza Salvadora Dalego, reżysera Stevena Spielberga, komika Billa Cosby`ego, koszykarza Michaela Jordana i piosenkarkę Cher? W młodości wszyscy oni cierpieli na trudności z koncentracją uwagi i nadpobudliwość. - Gdyby lekarze rozpoznali u nich w dzieciństwie tzw. zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD) i poddali ich leczeniu farmakologicznemu, prawdopodobnie zniszczyliby ich wyjątkowe cechy charakteru i umiejętności - alarmuje dr Julian Haber z Texas Christian University, autor książki "ADHD - wielka pomyłka diagnostyczna".
Schorzenie nazwane syndromem "niegrzecznego dziecka" było lekarzom znane już od lat 30. ubiegłego stulecia, ale nagły wzrost liczby zachorowań odnotowano dopiero po 1990 r. Dziś jest to najpowszechniejsze zaburzenie psychiczne u młodych ludzi! Odsetek dzieci w wieku szkolnym uznawanych za chore na ADHD wzrósł w ostatnich dziesięciu latach w USA z 3-7 proc. do 15-20 proc. Oznacza to, że w każdej klasie co najmniej dwóch uczniów ma problemy z nadpobudliwością. Najbardziej wymowne są dane dotyczące sprzedaży leków na ADHD - w ciągu dekady wzrosła ona aż siedmiokrotnie! Wkrótce podobnie może być również w Polsce. Problemem jest to, że - jak mówi dr Julian Haber - w USA ADHD jest rozpoznawane i leczone lekami nawet pięciokrotnie częściej niż powinno być.
Choroba telewizyjna
ADHD występuje przede wszystkim u chłopców w wieku szkolnym, a objawy schorzenia to zaburzenia koncentracji, impulsywność, nieumiejętność uczenia się na własnych błędach, nadmierna, nie kontrolowana ruchliwość. Często jednak zachowują się w ten sposób zupełnie zdrowe, niegrzeczne lub po prostu znudzone źle prowadzoną lekcją dzieci. Jak zauważa dr Tomasz Wolańczyk z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie, diagnozę nadpobudliwości można postawić dopiero wtedy, gdy takie objawy występują cały czas, niezależnie od miejsca pobytu dziecka.
Dziecko uznawane w szkole za chore często zachowuje się zupełnie normalnie w domu. Przyczyną jego niegrzecznego zachowania mogą być na przykład atrakcyjne programy telewizyjne. Badania dr. Dmitriego Christakisa z Children`s Hospital and Regional Medical Center w Seattle wykazały, że oglądanie telewizji przed ukończeniem trzeciego roku życia prowadzi do problemów z koncentracją w wieku szkolnym - każda godzina dziennie spędzona przed telewizorem zwiększa ryzyko niemal o 10 proc. Aby przykuć uwagę dziecka, producenci programów telewizyjnych stosują intensywne bodźce wzrokowe i słuchowe. Mózg bombardowany takimi impulsami przyzwyczaja się do nich, ale wówczas normalne życie wydaje się nudne. Podobnie działają chętnie oglądane przez dzieci telewizyjne reklamy.
Nadpobudliwość rodzinna
Nadpobudliwość będąca faktycznie chorobą nie wynika ze złego wychowania. Większość psychiatrów uważa, że czynniki środowiskowe mają znaczenie zaledwie u co piątego pacjenta - przyczyną mogą być minimalne uszkodzenia mózgu spowodowane wcześniactwem lub piciem alkoholu przez ciężarną matkę. Aż w 80 proc. wypadków zespół nadpobudliwości ma podłoże genetyczne. Za jego rozwój odpowiada prawdopodobnie łączne działanie co najmniej kilku genów, dlatego trudno jest opracować test wykrywający predyspozycje do ADHD i stąd liczne pomyłki w diagnostyce. Na dodatek objawy schorzenia często występują także u rodziców chorych dzieci, co utrudnia rozpoznanie i terapię. - Rodzice czują się bezsilni wobec tej dolegliwości, dlatego 90 proc. z nich przyznaje się do stosowania przemocy fizycznej wobec dziecka z ADHD - mówi dr Wolańczyk.
W leczeniu ADHD stosowane są przede wszystkim leki psychostymulujące, działające podobnie jak amfetamina. Za kilka miesięcy w Polsce pojawi się pierwszy taki preparat - metylofenidat, znany na świecie pod nazwami Ritalin i Concerta. Nie wiadomo jednak, kto będzie go przepisywał pacjentom. W całym kraju pracuje zaledwie nieco ponad stu psychiatrów dziecięcych, którzy byliby do tego powołani. Według Ministerstwa Zdrowia, ADHD mieliby się zająć lekarze rodzinni. Trudno to sobie wyobrazić, skoro rozpoznanie choroby wymaga kilku wizyt trwających co najmniej godzinę, a lekarz pierwszego kontaktu rzadko poświęca pacjentowi więcej niż 15 minut.
Lekarze obawiają się, że w takiej sytuacji również Polskę czeka epidemia nadpobudliwości. W USA pediatrzy przepisują leki 95 proc. pacjentów, u których podejrzewają ADHD. Psychiatrzy leczą farmakologicznie tylko 60 proc. takich dzieci. Wielu dzieciom pomaga psychoterapia, dostosowanie programu nauczania i wsparcie ze strony rodziny. Tymczasem lekarze pierwszego kontaktu łatwo ulegają presji rodziców i nauczycieli, chcących poprawić słabe wyniki szkolne ucznia za pomocą tabletek. Takie zabiegi mogą się skończyć tragicznie. W 2000 r. czternastoletni Matthew Smith z Berkley w stanie Michigan zmarł wskutek powikłań po stosowaniu metylofenidatu. Chłopiec został poddany leczeniu na wniosek władz szkoły, mimo sprzeciwu rodziców.
Pokolenie hiperaktywnych
Mimo że dojrzewający mózg potrafi sobie poradzić z nadpobudliwością, aż połowa chorych nigdy nie wyrasta z ADHD. Ludzie nadpobudliwi często próbują się leczyć samodzielnie - najpierw słodyczami, potem kofeiną, papierosami, alkoholem i narkotykami. Nie potrafią pracować w zespole, nie dotrzymują terminów, byle co odrywa ich od pracy. Uczeni z Harvard Medical School wyliczyli, że dorosły z ADHD zarabia rocznie prawie 10 tys. dolarów mniej niż osoba zdrowa - głównie z powodu słabszego wykształcenia i niezdolności do pracy na pełnym etacie. Tylko w niektórych wypadkach choroba okazuje się atutem, pozwalając na pełne oddanie się jakiemuś projektowi. Do ADHD przyznał się m.in. David Neeleman, założyciel popularnych w USA linii lotniczych JetBlue, uznany przez tygodnik "Time" za jednego ze stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Przykłady Kennedy`ego, Spielberga czy Jordana dowodzą, że nadpobudliwość może być atutem, ale tylko wtedy, gdy dotyka wybitne jednostki. Dla ludzi przeciętnych jest przekleństwem.
Pomoc dla dzieci i rodziców - www.adhd.strefa.pl
Choroba telewizyjna
ADHD występuje przede wszystkim u chłopców w wieku szkolnym, a objawy schorzenia to zaburzenia koncentracji, impulsywność, nieumiejętność uczenia się na własnych błędach, nadmierna, nie kontrolowana ruchliwość. Często jednak zachowują się w ten sposób zupełnie zdrowe, niegrzeczne lub po prostu znudzone źle prowadzoną lekcją dzieci. Jak zauważa dr Tomasz Wolańczyk z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie, diagnozę nadpobudliwości można postawić dopiero wtedy, gdy takie objawy występują cały czas, niezależnie od miejsca pobytu dziecka.
Dziecko uznawane w szkole za chore często zachowuje się zupełnie normalnie w domu. Przyczyną jego niegrzecznego zachowania mogą być na przykład atrakcyjne programy telewizyjne. Badania dr. Dmitriego Christakisa z Children`s Hospital and Regional Medical Center w Seattle wykazały, że oglądanie telewizji przed ukończeniem trzeciego roku życia prowadzi do problemów z koncentracją w wieku szkolnym - każda godzina dziennie spędzona przed telewizorem zwiększa ryzyko niemal o 10 proc. Aby przykuć uwagę dziecka, producenci programów telewizyjnych stosują intensywne bodźce wzrokowe i słuchowe. Mózg bombardowany takimi impulsami przyzwyczaja się do nich, ale wówczas normalne życie wydaje się nudne. Podobnie działają chętnie oglądane przez dzieci telewizyjne reklamy.
Nadpobudliwość rodzinna
Nadpobudliwość będąca faktycznie chorobą nie wynika ze złego wychowania. Większość psychiatrów uważa, że czynniki środowiskowe mają znaczenie zaledwie u co piątego pacjenta - przyczyną mogą być minimalne uszkodzenia mózgu spowodowane wcześniactwem lub piciem alkoholu przez ciężarną matkę. Aż w 80 proc. wypadków zespół nadpobudliwości ma podłoże genetyczne. Za jego rozwój odpowiada prawdopodobnie łączne działanie co najmniej kilku genów, dlatego trudno jest opracować test wykrywający predyspozycje do ADHD i stąd liczne pomyłki w diagnostyce. Na dodatek objawy schorzenia często występują także u rodziców chorych dzieci, co utrudnia rozpoznanie i terapię. - Rodzice czują się bezsilni wobec tej dolegliwości, dlatego 90 proc. z nich przyznaje się do stosowania przemocy fizycznej wobec dziecka z ADHD - mówi dr Wolańczyk.
W leczeniu ADHD stosowane są przede wszystkim leki psychostymulujące, działające podobnie jak amfetamina. Za kilka miesięcy w Polsce pojawi się pierwszy taki preparat - metylofenidat, znany na świecie pod nazwami Ritalin i Concerta. Nie wiadomo jednak, kto będzie go przepisywał pacjentom. W całym kraju pracuje zaledwie nieco ponad stu psychiatrów dziecięcych, którzy byliby do tego powołani. Według Ministerstwa Zdrowia, ADHD mieliby się zająć lekarze rodzinni. Trudno to sobie wyobrazić, skoro rozpoznanie choroby wymaga kilku wizyt trwających co najmniej godzinę, a lekarz pierwszego kontaktu rzadko poświęca pacjentowi więcej niż 15 minut.
Lekarze obawiają się, że w takiej sytuacji również Polskę czeka epidemia nadpobudliwości. W USA pediatrzy przepisują leki 95 proc. pacjentów, u których podejrzewają ADHD. Psychiatrzy leczą farmakologicznie tylko 60 proc. takich dzieci. Wielu dzieciom pomaga psychoterapia, dostosowanie programu nauczania i wsparcie ze strony rodziny. Tymczasem lekarze pierwszego kontaktu łatwo ulegają presji rodziców i nauczycieli, chcących poprawić słabe wyniki szkolne ucznia za pomocą tabletek. Takie zabiegi mogą się skończyć tragicznie. W 2000 r. czternastoletni Matthew Smith z Berkley w stanie Michigan zmarł wskutek powikłań po stosowaniu metylofenidatu. Chłopiec został poddany leczeniu na wniosek władz szkoły, mimo sprzeciwu rodziców.
Pokolenie hiperaktywnych
Mimo że dojrzewający mózg potrafi sobie poradzić z nadpobudliwością, aż połowa chorych nigdy nie wyrasta z ADHD. Ludzie nadpobudliwi często próbują się leczyć samodzielnie - najpierw słodyczami, potem kofeiną, papierosami, alkoholem i narkotykami. Nie potrafią pracować w zespole, nie dotrzymują terminów, byle co odrywa ich od pracy. Uczeni z Harvard Medical School wyliczyli, że dorosły z ADHD zarabia rocznie prawie 10 tys. dolarów mniej niż osoba zdrowa - głównie z powodu słabszego wykształcenia i niezdolności do pracy na pełnym etacie. Tylko w niektórych wypadkach choroba okazuje się atutem, pozwalając na pełne oddanie się jakiemuś projektowi. Do ADHD przyznał się m.in. David Neeleman, założyciel popularnych w USA linii lotniczych JetBlue, uznany przez tygodnik "Time" za jednego ze stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Przykłady Kennedy`ego, Spielberga czy Jordana dowodzą, że nadpobudliwość może być atutem, ale tylko wtedy, gdy dotyka wybitne jednostki. Dla ludzi przeciętnych jest przekleństwem.
Pomoc dla dzieci i rodziców - www.adhd.strefa.pl
Więcej możesz przeczytać w 43/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.