Nitki mafii paliwowej prowadzą do PKN Orlen Zaciska się pętla wokół mafii paliwowej. Centralne Biuro Śledcze zatrzymało właśnie Jerzego Krzystyniaka, jednego z najbogatszych biznesmenów na Pomorzu Zachodnim. Zarzuca mu się wyłudzenie "kredytu bankowego wielkich rozmiarów" oraz "działania na szkodę spółki PKN Orlen". Ustaliliśmy, że zatrzymanie Krzystyniaka ma przede wszystkim związek z prowizjami w handlu ropą, które są płacone za prawo jej dostarczania do polskich rafinerii.
15 września 2000 r. Krzystyniak założył spółkę JFK Investment (17 lutego 2001 r. zmieniła nazwę na Brends). 6 grudnia 2000 r. PKN Orlen podpisał kontrakt na dostawy ropy z firmą z Monachium BMP Trading. Należy ona do braci Andrieja i Siemona Błochów, obywateli Niemiec. Wartość umowy, według ówczesnych cen ropy, szacowana była na 400 mln USD. Dziesięć dni później, 15 grudnia 2000 r., BMP Trading z Monachium podpisała umowę z firmą Krzystyniaka. Jeden z załączników do tej umowy przewiduje, że firma JFK otrzymuje 15 centów od każdej baryłki ropy, którą sprzeda BMP. Po co pośrednictwo pomorskiej firmy w kontrakcie między Jukosem (to on głównie sprzedawał ropę BMP) a PKN Orlen? Do czyich kieszeni trafiają pieniądze? W każdym razie ze spółki Brends pieniądze znikały w prosty sposób, na przykład na początku stycznia 2003 r. Krzystyniak podarował córce ziemię, którą po miesiącu odkupiła spółka Brends - za 4,6 mln zł.
W prokuraturze w Monachium toczą się właśnie dwa śledztwa przeciwko właścicielom BMP. Jedno z nich dotyczy podejrzenia prania pieniędzy.
Zwyczajne znajomości
Krzystyniak zna wielu polityków, m.in byłych ministrów rolnictwa Artura Balazsa i Jacka Janiszewskiego, a także ministra gospodarki Jacka Piechotę. Sam Krzystyniak przyznawał się publicznie do bliskich znajomości z Markiem Ungierem, byłym szefem gabinetu prezydenta, a także z prezydentem Kwaśniewskim. Może fantazjował, ale faktem jest, że w 1995 r. był jednym z organizatorów imprezy w hotelu Radisson w Szczecinie, na której gościł Kwaśniewski (był wówczas kandydatem na prezydenta). Dyrektorem ochrony w Radissonie był wtedy Krzysztof Żyndul, do niedawna szef Nafty Polskiej, a obecnie wiceminister skarbu, także znajomy Krzystyniaka. - Jesteśmy z Krzystyniakiem na "ty", ale nie łączą nas interesy. Ostatni raz spotkałem go pół roku temu - przyznaje Jacek Piechota. - Znałem go, tak się zna wiele osób z establishmentu szczecińskiego - mówi Artur Balazs. W podobnym tonie wypowiada się Żyndul.
Na początku lat 90. Krzystyniak był jednym z założycieli spółki Solo. Jego wspólnikami byli pracownicy Ciechu zajmujący się paliwami. W 1991 r. Solo otrzymała od Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą koncesję na handel paliwami. Wiceministrem w tym resorcie, odpowiedzialnym za przyznawanie koncesji, był Michał Frąckowiak. Po odejściu z pracy w ministerstwie został dyrektorem warszawskiego oddziału spółki Solo (utworzono go specjalnie dla niego). W ciągu pięciu lat działalności Solo wygenerowało ogromne długi. Uratowali ją... właściciele cypryjskiej firmy J&S - przyszłego monopolisty na dostawy ropy do polskich rafinerii. 1 sierpnia 1996 r. Solo przekształcono ze spółki cywilnej w spółkę akcyjną. Połowę akcji na okaziciela objęli Sławomir Smołokowski i Grzegorz Jankilewicz. Dyrektorem generalnym został z ich rekomendacji Aleksander Łazariew, a prezesem zarządu Frąckowiak. Właściciele J&S wcale nie musieli sami spłacać długów spółki. Pomogła im kierowana przez Konrada Jaskółę Petrochemia Płock. 5 maja 1997 r. sprzedali jej wątpliwej wartości majątek za aż 31,264 mln zł. W 1998 r. prezesem Nafty Polskiej, prywatyzującej cały polski sektor paliwowy, został właśnie Frąckowiak. To on nie reagował na informacje o specjalnych pełnomocnictwach, którymi polskie rafinerie obdarzyły J&S, czyli jego byłych pracodawców.
Statek prowizji
Spółka Brends, która pobierała prowizje od BMP za handel ropą, powstała po to, aby Krzystyniak mógł sprzedać Orlenowi akcje spółki Ship Service. Działo się to ze szkodą dla innych akcjonariuszy, bo Orlen zapłacił Krzystyniakowi gotówką 6 mln zł (pięciokrotnie powyżej wartości rynkowej!), a większość udziałów objął dzięki wniesieniu aportem przestarzałych statków. Zarząd Orlenu kierowany przez Zbigniewa Wróbla do tego stopnia sprzyjał Krzystyniakowi, że dokonał tej transakcji (w sierpniu 2002 r.), mimo że zamówione opinie prawne jednoznacznie wskazywały na złamanie prawa.
Tuż po zatrzymaniu Krzystyniaka Orlen poinformował, że Ship Service jest niepotrzebnym mu aktywem i będzie chciał go sprzedać. Będzie to o tyle trudne, że prawo własności akcji, które sprzedał koncernowi Krzystyniak, jest wątpliwe. A tak w ogóle, po co Orlen je kupił?
W prokuraturze w Monachium toczą się właśnie dwa śledztwa przeciwko właścicielom BMP. Jedno z nich dotyczy podejrzenia prania pieniędzy.
Zwyczajne znajomości
Krzystyniak zna wielu polityków, m.in byłych ministrów rolnictwa Artura Balazsa i Jacka Janiszewskiego, a także ministra gospodarki Jacka Piechotę. Sam Krzystyniak przyznawał się publicznie do bliskich znajomości z Markiem Ungierem, byłym szefem gabinetu prezydenta, a także z prezydentem Kwaśniewskim. Może fantazjował, ale faktem jest, że w 1995 r. był jednym z organizatorów imprezy w hotelu Radisson w Szczecinie, na której gościł Kwaśniewski (był wówczas kandydatem na prezydenta). Dyrektorem ochrony w Radissonie był wtedy Krzysztof Żyndul, do niedawna szef Nafty Polskiej, a obecnie wiceminister skarbu, także znajomy Krzystyniaka. - Jesteśmy z Krzystyniakiem na "ty", ale nie łączą nas interesy. Ostatni raz spotkałem go pół roku temu - przyznaje Jacek Piechota. - Znałem go, tak się zna wiele osób z establishmentu szczecińskiego - mówi Artur Balazs. W podobnym tonie wypowiada się Żyndul.
Na początku lat 90. Krzystyniak był jednym z założycieli spółki Solo. Jego wspólnikami byli pracownicy Ciechu zajmujący się paliwami. W 1991 r. Solo otrzymała od Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą koncesję na handel paliwami. Wiceministrem w tym resorcie, odpowiedzialnym za przyznawanie koncesji, był Michał Frąckowiak. Po odejściu z pracy w ministerstwie został dyrektorem warszawskiego oddziału spółki Solo (utworzono go specjalnie dla niego). W ciągu pięciu lat działalności Solo wygenerowało ogromne długi. Uratowali ją... właściciele cypryjskiej firmy J&S - przyszłego monopolisty na dostawy ropy do polskich rafinerii. 1 sierpnia 1996 r. Solo przekształcono ze spółki cywilnej w spółkę akcyjną. Połowę akcji na okaziciela objęli Sławomir Smołokowski i Grzegorz Jankilewicz. Dyrektorem generalnym został z ich rekomendacji Aleksander Łazariew, a prezesem zarządu Frąckowiak. Właściciele J&S wcale nie musieli sami spłacać długów spółki. Pomogła im kierowana przez Konrada Jaskółę Petrochemia Płock. 5 maja 1997 r. sprzedali jej wątpliwej wartości majątek za aż 31,264 mln zł. W 1998 r. prezesem Nafty Polskiej, prywatyzującej cały polski sektor paliwowy, został właśnie Frąckowiak. To on nie reagował na informacje o specjalnych pełnomocnictwach, którymi polskie rafinerie obdarzyły J&S, czyli jego byłych pracodawców.
Statek prowizji
Spółka Brends, która pobierała prowizje od BMP za handel ropą, powstała po to, aby Krzystyniak mógł sprzedać Orlenowi akcje spółki Ship Service. Działo się to ze szkodą dla innych akcjonariuszy, bo Orlen zapłacił Krzystyniakowi gotówką 6 mln zł (pięciokrotnie powyżej wartości rynkowej!), a większość udziałów objął dzięki wniesieniu aportem przestarzałych statków. Zarząd Orlenu kierowany przez Zbigniewa Wróbla do tego stopnia sprzyjał Krzystyniakowi, że dokonał tej transakcji (w sierpniu 2002 r.), mimo że zamówione opinie prawne jednoznacznie wskazywały na złamanie prawa.
Tuż po zatrzymaniu Krzystyniaka Orlen poinformował, że Ship Service jest niepotrzebnym mu aktywem i będzie chciał go sprzedać. Będzie to o tyle trudne, że prawo własności akcji, które sprzedał koncernowi Krzystyniak, jest wątpliwe. A tak w ogóle, po co Orlen je kupił?
Więcej możesz przeczytać w 23/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.