Sting go wykreował, Madonna ciągnie na dno
Okrzyknięto go brytyjskim Tarantino, mistrzem czarnej komedii. Wyszedł z filmowego podziemia świetnym filmem "Porachunki". Dziś 37-letni Guy Ritchie jest głównie mężem swojej żony - królowej popu Madonny. Nie schodzi z rozkładówek, ale nie za sprawą filmów, lecz z powodu związku z Madonną. Przypadek Ritchiego to chyba najbardziej spektakularny upadek tak dobrze zapowiadającego się reżysera w historii kina. Dowodem upadku jest film "Revolver" - opowiadający o gangsterskim półświatku Las Vegas - 18 listopada wchodzący do polskich kin. Najnowszy film Ritchiego brytyjska prasa uznała za totalne nieporozumienie.
Jason Statham w "Revolverze" wciela się w postać byłego więźnia i hazardzisty, mającego porachunki z mafią. Nowy film nie jest ani śmieszny, ani przewrotny. Ritchie, po przeczytaniu książki Davida W. Maurera "Big Con", oddał się pseudofilozoficznym rozważaniom na temat przypadku, igrania z losem i wrabiania w oszustwo zwykłych ludzi. Napisał scenariusz o więźniu, grającym równie dobrze w ruletkę, jak w szachy, który wygłasza przy tym niezbyt odkrywcze maksymy. Nad tym wszystkim unosi się duch mitycznego bossa wszystkich bossów - Sama Golda. Ta postać przypomina Keysera Soze`a z "Podejrzanych" Bryana Singera. W tym filmie Ritchie próbuje być mądrzejszy od samego siebie, a przez to przegrywa.
Destrukcyjna Madonna
Ritchie zabłysnął w gangsterskiej komedii nawiązującej do stylu Quentina Tarantino. Pomógł mu Sting. Kiedyś wraz z żoną oglądał znany z niezależnych produkcji brytyjski kanał 4. Nadawano właśnie krótkometrażówki, wśród których znalazła się i ta podpisana nazwiskiem Ritchiego. Sting uznał, że nieznany mu twórca stworzył arcydzieło. I zgodził się wystąpić u Ritchiego, a jego żona została producentką kinowego debiutu reżysera. Ritchie rozwinął fabułę 20-minutowej krótkometrażówki i tak w 1998 r. powstały olśniewające "Porachunki". Okrzyknięto go odnowicielem brytyjskiego kina. Jego następny film
- "Przekręt", wyprodukowany za pieniądze Columbii Tristar - potwierdził klasę. Kultową rolę zagrał w tym filmie Alan Ford. Wcielił się w postać gangstera mającego hodowlę tuczników karmionych... dłużnikami. "Porachunki" i "Przekręt" były historiami o brytyjskim półświatku, nakręconymi lekko, dowcipnie, przewrotnie. Ritchie w wywiadach podkreślał, że nie chodzi mu o żadne głębokie przesłania, lecz o dobrą zabawę. Ale nagle coś się w takim podejściu do filmu zmieniło. A wszystko przez Madonnę. Sting i jego żona zeswatali reżysera z piosenkarką na zorganizowanym w 1998 r. przyjęciu. W 2000 r. byli już małżeństwem. I z dnia na dzień nadzieja brytyjskiego kina stała się celebrity z pierwszych stron tabloidów, ustępując tylko piłkarzowi Davidowi Beckhamowi.
W 1989 r. Madonna rozwiodła się z aktorem Seanem Pennem. Złośliwi komentowali, że dopiero koniec tego związku umożliwił Pennowi pokazanie swoich talentów - aktorskich i reżyserskich. Prasa twierdziła, że Madonna ma destruktywny wpływ na partnerów, że jest tak silną osobowością, iż ich tłamsi i infantylizuje. Pewnie coś w tym jest, bo kolejny film Ritchiego "Rejs w nieznane" (2002) z żoną w roli głównej zgarnął aż pięć Złotych Malin dla najgorszych filmowych osiągnięć roku.
Gnuśny tatuś
Sygnałem, że z Ritchiem dzieje się coś złego, była wypowiedź Steve`a Tischa, współproducenta jego dwóch pierwszych filmów. Tisch stwierdził, że nie zamierza już pracować z Ritchiem, bo ten popadł w letarg i jedyne role, jakie mu wychodzą, to granie męża i ojca. Ostatnio nawet sama Madonna zaczęła narzekać, że jej mąż zgnuśniał. Od kilku miesięcy bulwarówki donoszą, że para się rozwiedzie. Madonna zaprzecza, twierdząc, że dziękuje Bogu za poślubienie mężczyzny, który sprawił, iż zaczęła myśleć. Złośliwi się z tym zgadzają, ale zauważają, że przy okazji Ritchie przestał myśleć. Czyżby więc tak jak Sean Penn odżył dopiero po rozstaniu z Madonną, wyraźnie kreowaną na femme fatale.
Jason Statham w "Revolverze" wciela się w postać byłego więźnia i hazardzisty, mającego porachunki z mafią. Nowy film nie jest ani śmieszny, ani przewrotny. Ritchie, po przeczytaniu książki Davida W. Maurera "Big Con", oddał się pseudofilozoficznym rozważaniom na temat przypadku, igrania z losem i wrabiania w oszustwo zwykłych ludzi. Napisał scenariusz o więźniu, grającym równie dobrze w ruletkę, jak w szachy, który wygłasza przy tym niezbyt odkrywcze maksymy. Nad tym wszystkim unosi się duch mitycznego bossa wszystkich bossów - Sama Golda. Ta postać przypomina Keysera Soze`a z "Podejrzanych" Bryana Singera. W tym filmie Ritchie próbuje być mądrzejszy od samego siebie, a przez to przegrywa.
Destrukcyjna Madonna
Ritchie zabłysnął w gangsterskiej komedii nawiązującej do stylu Quentina Tarantino. Pomógł mu Sting. Kiedyś wraz z żoną oglądał znany z niezależnych produkcji brytyjski kanał 4. Nadawano właśnie krótkometrażówki, wśród których znalazła się i ta podpisana nazwiskiem Ritchiego. Sting uznał, że nieznany mu twórca stworzył arcydzieło. I zgodził się wystąpić u Ritchiego, a jego żona została producentką kinowego debiutu reżysera. Ritchie rozwinął fabułę 20-minutowej krótkometrażówki i tak w 1998 r. powstały olśniewające "Porachunki". Okrzyknięto go odnowicielem brytyjskiego kina. Jego następny film
- "Przekręt", wyprodukowany za pieniądze Columbii Tristar - potwierdził klasę. Kultową rolę zagrał w tym filmie Alan Ford. Wcielił się w postać gangstera mającego hodowlę tuczników karmionych... dłużnikami. "Porachunki" i "Przekręt" były historiami o brytyjskim półświatku, nakręconymi lekko, dowcipnie, przewrotnie. Ritchie w wywiadach podkreślał, że nie chodzi mu o żadne głębokie przesłania, lecz o dobrą zabawę. Ale nagle coś się w takim podejściu do filmu zmieniło. A wszystko przez Madonnę. Sting i jego żona zeswatali reżysera z piosenkarką na zorganizowanym w 1998 r. przyjęciu. W 2000 r. byli już małżeństwem. I z dnia na dzień nadzieja brytyjskiego kina stała się celebrity z pierwszych stron tabloidów, ustępując tylko piłkarzowi Davidowi Beckhamowi.
W 1989 r. Madonna rozwiodła się z aktorem Seanem Pennem. Złośliwi komentowali, że dopiero koniec tego związku umożliwił Pennowi pokazanie swoich talentów - aktorskich i reżyserskich. Prasa twierdziła, że Madonna ma destruktywny wpływ na partnerów, że jest tak silną osobowością, iż ich tłamsi i infantylizuje. Pewnie coś w tym jest, bo kolejny film Ritchiego "Rejs w nieznane" (2002) z żoną w roli głównej zgarnął aż pięć Złotych Malin dla najgorszych filmowych osiągnięć roku.
Gnuśny tatuś
Sygnałem, że z Ritchiem dzieje się coś złego, była wypowiedź Steve`a Tischa, współproducenta jego dwóch pierwszych filmów. Tisch stwierdził, że nie zamierza już pracować z Ritchiem, bo ten popadł w letarg i jedyne role, jakie mu wychodzą, to granie męża i ojca. Ostatnio nawet sama Madonna zaczęła narzekać, że jej mąż zgnuśniał. Od kilku miesięcy bulwarówki donoszą, że para się rozwiedzie. Madonna zaprzecza, twierdząc, że dziękuje Bogu za poślubienie mężczyzny, który sprawił, iż zaczęła myśleć. Złośliwi się z tym zgadzają, ale zauważają, że przy okazji Ritchie przestał myśleć. Czyżby więc tak jak Sean Penn odżył dopiero po rozstaniu z Madonną, wyraźnie kreowaną na femme fatale.
Więcej możesz przeczytać w 45/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.