Rozmowa z Anatolijem Kinachem, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy
Grzegorz Sadowski: Czy z powodu tajnych protokołów do umowy gazowej podpisanej z Gazpromem 4 stycznia Ukraina może stracić kontrolę nad swoimi rurociągami?
Anatolij Kinach: W umowie nie ma nic kontrowersyjnego. Ukraina nie zgodziła się płacić Rosji 230 USD za 1000 m3 gazu ani oddać pod kontrolę Moskwy swoich rurociągów i punktów magazynowania gazu. Pracujemy nad wynegocjowaniem wyższych stawek za wykorzystanie naszych zbiorników i nad tym, by były one wykorzystywane w 100 proc. To był jedyny możliwy kompromis. Na rynku energii Rosja jest potężnym monopolistą, ale to nie oznacza, że będziemy działać pod czyimkolwiek naciskiem. Mogę zapewnić, że Ukraina w pełni kontroluje swoją infrastrukturę gazową.
- Kazimierz Marcinkiewicz proponuje "energetyczne NATO". Co na to Ukraina?
- To dobre rozwiązanie. Rozmawiałem o tym w Warszawie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, te rozmowy kontynuowali prezydenci Wiktor Juszczenko i Lech Kaczyński. Chcemy, aby do rozmów włączyli się nasi partnerzy z Azji, przede wszystkim z rejonu Morza Kaspijskiego. Chcemy też przedłużenia rurociągu z Odessy do Płocka. Poza tym Ukraina chce dołączyć do tego istniejącego już NATO jako systemu bezpieczeństwa atlantyckiego obejmującego swym parasolem także kwestie energetyki.
- Nie obawia się pan, że takie NATO-wskie deklaracje zepsują i tak już nadwerężone stosunki z Rosją? Jak długo uda się utrzymać obecną cenę gazu?
- Nasza polityka jest jawna - chcemy się integrować z Europą, co nie przeszkadza w zacieśnianiu relacji z Rosją. Moskwa nie ma się czego obawiać. Zresztą, dziś to ona ściślej współpracuje z NATO - działa osiemnaście programów współpracy Rosja - NATO, Rosjanie przystosowują armię do potrzeb sojuszu, zmieniają uzbrojenie. Ukraina została trochę w tyle, jeśli chodzi o integrację z sojuszem! Mamy jednak jasny zachodni kierunek i czy to się komuś podoba, czy nie, będziemy szli tą drogą.
Cenę gazu będzie zaś kształtował rynek. Powinniśmy się przygotować na podwyżki. Niska cena gazu działa jak narkotyk: uzależnia władze i gospodarkę. Ukraina musi się przygotować do działania w ramach wolnego rynku, a to oznacza zwiększenie konkurencyjności i zmniejszenie energochłonności naszego przemysłu. Najważniejsze, by wszystko to odbywało się w ramach dialogu, a nie dyktatu.
- Rosja próbuje się włączyć do ukraińskiej kampanii wyborczej?
- Dokładnie monitorujemy kampanię. Widzimy, że niektórzy nasi partnerzy próbują różnymi sposobami wpłynąć na decyzję Ukraińców. Wierzę, że naród nie da się na to nabrać i wybierze mądrze.
- Mówi się o tajnym układzie między Naszą Ukrainą Wiktora Juszczenki a Partią Regionów Wiktora Janukowycza, w którego ramach po wyborach obie partie zamierzają utworzyć koalicję.
- Jesteśmy otwarci i gotowi rozmawiać ze wszystkimi. Musimy szukać tego, co nas połączy. Trzeba stworzyć elitę, która ponad polityczną koniunkturę będzie stawiała interes narodowy Ukrainy. Dla której ukraińska demokracja, integracja z Europą, religia i język nie będą podlegać dyskusji. Wszystkie ugrupowania, dla których liczy się narodowy interes kraju, są dla nas partnerami. Nawet jeśli to będzie Partia Regionów Janukowycza.
Anatolij Kinach: W umowie nie ma nic kontrowersyjnego. Ukraina nie zgodziła się płacić Rosji 230 USD za 1000 m3 gazu ani oddać pod kontrolę Moskwy swoich rurociągów i punktów magazynowania gazu. Pracujemy nad wynegocjowaniem wyższych stawek za wykorzystanie naszych zbiorników i nad tym, by były one wykorzystywane w 100 proc. To był jedyny możliwy kompromis. Na rynku energii Rosja jest potężnym monopolistą, ale to nie oznacza, że będziemy działać pod czyimkolwiek naciskiem. Mogę zapewnić, że Ukraina w pełni kontroluje swoją infrastrukturę gazową.
- Kazimierz Marcinkiewicz proponuje "energetyczne NATO". Co na to Ukraina?
- To dobre rozwiązanie. Rozmawiałem o tym w Warszawie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, te rozmowy kontynuowali prezydenci Wiktor Juszczenko i Lech Kaczyński. Chcemy, aby do rozmów włączyli się nasi partnerzy z Azji, przede wszystkim z rejonu Morza Kaspijskiego. Chcemy też przedłużenia rurociągu z Odessy do Płocka. Poza tym Ukraina chce dołączyć do tego istniejącego już NATO jako systemu bezpieczeństwa atlantyckiego obejmującego swym parasolem także kwestie energetyki.
- Nie obawia się pan, że takie NATO-wskie deklaracje zepsują i tak już nadwerężone stosunki z Rosją? Jak długo uda się utrzymać obecną cenę gazu?
- Nasza polityka jest jawna - chcemy się integrować z Europą, co nie przeszkadza w zacieśnianiu relacji z Rosją. Moskwa nie ma się czego obawiać. Zresztą, dziś to ona ściślej współpracuje z NATO - działa osiemnaście programów współpracy Rosja - NATO, Rosjanie przystosowują armię do potrzeb sojuszu, zmieniają uzbrojenie. Ukraina została trochę w tyle, jeśli chodzi o integrację z sojuszem! Mamy jednak jasny zachodni kierunek i czy to się komuś podoba, czy nie, będziemy szli tą drogą.
Cenę gazu będzie zaś kształtował rynek. Powinniśmy się przygotować na podwyżki. Niska cena gazu działa jak narkotyk: uzależnia władze i gospodarkę. Ukraina musi się przygotować do działania w ramach wolnego rynku, a to oznacza zwiększenie konkurencyjności i zmniejszenie energochłonności naszego przemysłu. Najważniejsze, by wszystko to odbywało się w ramach dialogu, a nie dyktatu.
- Rosja próbuje się włączyć do ukraińskiej kampanii wyborczej?
- Dokładnie monitorujemy kampanię. Widzimy, że niektórzy nasi partnerzy próbują różnymi sposobami wpłynąć na decyzję Ukraińców. Wierzę, że naród nie da się na to nabrać i wybierze mądrze.
- Mówi się o tajnym układzie między Naszą Ukrainą Wiktora Juszczenki a Partią Regionów Wiktora Janukowycza, w którego ramach po wyborach obie partie zamierzają utworzyć koalicję.
- Jesteśmy otwarci i gotowi rozmawiać ze wszystkimi. Musimy szukać tego, co nas połączy. Trzeba stworzyć elitę, która ponad polityczną koniunkturę będzie stawiała interes narodowy Ukrainy. Dla której ukraińska demokracja, integracja z Europą, religia i język nie będą podlegać dyskusji. Wszystkie ugrupowania, dla których liczy się narodowy interes kraju, są dla nas partnerami. Nawet jeśli to będzie Partia Regionów Janukowycza.
Więcej możesz przeczytać w 10/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.