Kiedy w październiku 1978 r. włodarze PRL oswajali się z wiadomością o wyborze kardynała Karola Wojtyły na papieża, I sekretarz Komitetu Krakowskiego PZPR Kazimierz Barcikowski wydał polecenie, by zgromadzić w jednym miejscu najważniejsze dokumenty lokalnej administracji dotyczące dotychczasowego metropolity krakowskiego.
W efekcie, w Archiwum Państwowym w Krakowie, miałem okazję obejrzeć przed laty kilkanaście białych teczek, przewiązanych ozdobną czerwoną kokardą, które kontrastowały z treścią skrywanych w nich dokumentów, prezentujących kardynała Wojtyłę jako niebezpiecznego wroga PRL. Decyzja Barcikowskiego doskonale ilustruje schizofreniczny stosunek komunistów do Jana Pawła II - oficjalne wyrazy szacunku i z trudem skrywaną wrogość, którą w sposób najbardziej dosadny wyraził swego czasu gen. Czesław Kiszczak, mówiąc: "Możemy obecnie tylko marzyć, żeby Bóg powołał go jak najszybciej na swoje łono".
Polecenie Barcikowskiego nie dotyczyło bezpieki i dlatego Marek Lasota, przystępując do pisania książki o polowaniu, jakie SB urządziła na Karola Wojtyłę, przeprowadził rozległą kwerendę w archiwum krakowskiego IPN. Jej rezultaty zawiera książka "Donos na Wojtyłę". Historyk omawia setki dokumentów SB, w których - już od końca lat 40. - pojawiała się postać późniejszego papieża. Jest wśród nich doniesienie współpracownika SB z 1972 r., wedle którego arcybiskup Antoni Baraniak powiedział, że "gdyby w tej chwili odbyło się konklawe, to najpoważniejszym kandydatem byłby Karol Wojtyła, który aktualnie ma doskonałą passę i jest wysoko notowany w kurii rzymskiej".
Marek Lasota trafnie zaznacza we wstępie, że jego książka nie jest biografią. Czytając ją, można się w ogóle zastanawiać, w jakim stopniu jest to książka o Karolu Wojtyle, w jakim zaś o samej bezpiece. Na tym zresztą polega jej największa wartość i oryginalność. Przez pryzmat losów wielkiego Polaka, któremu już poświęcono setki publikacji, Lasota ukazuje typowe formy działalności SB: inwigilację i sposoby jej prowadzenia, metody werbunku i działalność agentury, wreszcie rozmaite gry operacyjne, których celem było skompromitowanie ordynariusza krakowskiego i dezintegrowanie jego otoczenia. Historykowi z IPN na konkretnych przykładach udało się wykazać, jak SB próbowała - i to po upływie ponad 20 lat - wykorzystać plotkarskie i na pierwszy rzut oka niewinne doniesienia swoich współpracowników. W marcu 1961 r. dziennikarz, a zarazem agent SB o pseudonimie Ewa poinformował o szczególnych relacjach łączących biskupa Wojtyłę z pracownicą "Tygodnika Powszechnego" Ireną Kinaszewską. Bezwartościowe przez lata informacje Ewy posłużyły w 1983 r. kapitanowi Grzegorzowi Piotrowskiemu do przygotowania - w ramach operacji o kryptonimie "Triangolo" - spreparowanego pamiętnika Kinaszewskiej, którego ujawnienie miało skompromitować Jana Pawła II w przededniu jego drugiej pielgrzymki do Polski. Ta prowokacja, w żargonie SB eufemistycznie określana mianem gry operacyjnej, spaliła na panewce, ale wiele innych opisywanych przez Lasotę działań SB przysporzyło Karolowi Wojtyle i osobom z jego otoczenia rzeczywistych problemów.
"Donos na Wojtyłę" rozczaruje miłośników taniej sensacji. Nie jest to wprawdzie klasyczna książka naukowa, ale podczas lektury widać odpowiedzialność autora za każde zawarte w niej zdanie. Próbując rozwiązać drażliwy problem ujawniania nazwisk współpracowników SB, Lasota posłużył się fortelem. Z nielicznymi wyjątkami unika ich podawania, ale uważny czytelnik, szczególnie znający krakowskie realia epoki PRL, może zidentyfikować większość opisanych osób. Jednak nie to, kto donosił, jest w tej książce najistotniejsze, choć ten właśnie aspekt budzi z oczywistych względów największe emocje. Najważniejsza jest ukazana w niej anatomia polowania bezpieki na ludzi Kościoła, bowiem metody zastosowane wobec metropolity krakowskiego były w czasach PRL powszechnie stosowane wobec innych biskupów, a także - często zresztą brutalniejsze - wobec niższego duchowieństwa.
Marek Lasota "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki", Znak, Kraków 2006
Polecenie Barcikowskiego nie dotyczyło bezpieki i dlatego Marek Lasota, przystępując do pisania książki o polowaniu, jakie SB urządziła na Karola Wojtyłę, przeprowadził rozległą kwerendę w archiwum krakowskiego IPN. Jej rezultaty zawiera książka "Donos na Wojtyłę". Historyk omawia setki dokumentów SB, w których - już od końca lat 40. - pojawiała się postać późniejszego papieża. Jest wśród nich doniesienie współpracownika SB z 1972 r., wedle którego arcybiskup Antoni Baraniak powiedział, że "gdyby w tej chwili odbyło się konklawe, to najpoważniejszym kandydatem byłby Karol Wojtyła, który aktualnie ma doskonałą passę i jest wysoko notowany w kurii rzymskiej".
Marek Lasota trafnie zaznacza we wstępie, że jego książka nie jest biografią. Czytając ją, można się w ogóle zastanawiać, w jakim stopniu jest to książka o Karolu Wojtyle, w jakim zaś o samej bezpiece. Na tym zresztą polega jej największa wartość i oryginalność. Przez pryzmat losów wielkiego Polaka, któremu już poświęcono setki publikacji, Lasota ukazuje typowe formy działalności SB: inwigilację i sposoby jej prowadzenia, metody werbunku i działalność agentury, wreszcie rozmaite gry operacyjne, których celem było skompromitowanie ordynariusza krakowskiego i dezintegrowanie jego otoczenia. Historykowi z IPN na konkretnych przykładach udało się wykazać, jak SB próbowała - i to po upływie ponad 20 lat - wykorzystać plotkarskie i na pierwszy rzut oka niewinne doniesienia swoich współpracowników. W marcu 1961 r. dziennikarz, a zarazem agent SB o pseudonimie Ewa poinformował o szczególnych relacjach łączących biskupa Wojtyłę z pracownicą "Tygodnika Powszechnego" Ireną Kinaszewską. Bezwartościowe przez lata informacje Ewy posłużyły w 1983 r. kapitanowi Grzegorzowi Piotrowskiemu do przygotowania - w ramach operacji o kryptonimie "Triangolo" - spreparowanego pamiętnika Kinaszewskiej, którego ujawnienie miało skompromitować Jana Pawła II w przededniu jego drugiej pielgrzymki do Polski. Ta prowokacja, w żargonie SB eufemistycznie określana mianem gry operacyjnej, spaliła na panewce, ale wiele innych opisywanych przez Lasotę działań SB przysporzyło Karolowi Wojtyle i osobom z jego otoczenia rzeczywistych problemów.
"Donos na Wojtyłę" rozczaruje miłośników taniej sensacji. Nie jest to wprawdzie klasyczna książka naukowa, ale podczas lektury widać odpowiedzialność autora za każde zawarte w niej zdanie. Próbując rozwiązać drażliwy problem ujawniania nazwisk współpracowników SB, Lasota posłużył się fortelem. Z nielicznymi wyjątkami unika ich podawania, ale uważny czytelnik, szczególnie znający krakowskie realia epoki PRL, może zidentyfikować większość opisanych osób. Jednak nie to, kto donosił, jest w tej książce najistotniejsze, choć ten właśnie aspekt budzi z oczywistych względów największe emocje. Najważniejsza jest ukazana w niej anatomia polowania bezpieki na ludzi Kościoła, bowiem metody zastosowane wobec metropolity krakowskiego były w czasach PRL powszechnie stosowane wobec innych biskupów, a także - często zresztą brutalniejsze - wobec niższego duchowieństwa.
Marek Lasota "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki", Znak, Kraków 2006
Więcej możesz przeczytać w 10/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.