Ameryka wygrywa, bo emigrują do niej głównie ludzie ambitni, wytrwali i skłonni do rywalizacji
Być może Ameryka to nie tylko doświadczenie kulturowe, ale i interesują-ce doświadczenie genetyczne" - twierdzi Peter C. Whybrow w książce "American Mania", która właśnie ukazała się na polskim rynku. Agresywny temperament Amerykanów jest kwintesencją cech zdobywców Nowego Świata, o których Alexis de Tocqueville pisał w 1831 r., że życie jest dla nich "niczym sportowa gra, czas rewolucji i dzień bitwy". Do pogłębienia tego "genetycznego odchylenia" mogła się przyczynić polityka imigracyjna USA, preferująca tych, którzy wykazywali inicjatywę i dążyli do sukcesu.
Tylko tacy ludzie - ambitni i niezależni, wytrwali, skłonni do rywalizacji i usilnie dążący do celu - mogli się porwać na ryzykowną podróż za ocean. Było to w czasach, gdy statki przewożące irlandzkie rodziny nazywano "pływającymi trumnami". Takie zachowanie jest typowe dla osób wykazujących objawy choroby maniakalno-depresyjnej, na którą cierpi 4 proc. populacji. To dzięki niej Amerykanie przewodzą światu, zgodnie z zasadą doboru naturalnego Karola Darwina mówiącą, że niektóre osobniki w walce o byt zyskują przewagę nad innymi. "Przez ponad trzy stulecia Ameryka była celem obieżyświatów. Dziś spaja ją nie rasa, kolor skóry czy wiara, lecz twórcze ambicje imigrantów i silny instynkt przetrwania" - podkreśla Whybrow.
Psychopatologia kreatywności
Choroba maniakalno-depresyjna kojarzona jest z obłędem, który prowadzi raczej do samobójstwa niż do sukcesu. Aż ośmiu cierpiących na nią pisarzy odebrało sobie życie. Wśród nich byli Jack London i Ernest Hemingway, którego obsesyjne myśli o samobójstwie dręczyły od młodości (jego ojciec strzelił sobie w serce z rewolweru). Vincent van Gogh w szale obciął sobie ucho, a Fryderyk Nietzsche skończył w zakładzie dla obłąkanych.
Niektóre zaburzenia psychiczne, nawet takie jak psychoza maniakalno-depresyjna, w pewnych okolicznościach mogą jednak wspierać pracę twórczą. Chorymi targają naprzemiennie depresje i manie, które mogą trwać od kilku dni lub godzin do kilku miesięcy, a nawet lat. W stanach pobudzenia dotknięty chorobą biz- nesmen, pisarz lub artysta może być bardziej kreatywny. Z osoby zdeprymowanej i ogarniętej myślami samobójczymi potrafi się przeobrazić w tytana pracy zdolnego spać tylko kilka godzin na dobę.
Król stali Andrew Carnegie, który cierpiał na chorobę maniakalno-depresyjną, miał niewyczerpane siły i temperament przywódczy. Dr John D. Gartner, psycholog z Johns Hopkins University, twierdzi w książce "The Hypomanic Edge", że maniakalny temperament wykazuje genetyk Craig Venter, który w latach 90. minionego stulecia postanowił wyprzedzić realizację projektu rządu amerykańskiego i sam, bez żadnych dotacji, zsekwencjonował ludzki genom. W tych ludziach najbardziej uderzająca jest niezależność. Wszystkie badania potwierdzają, że takie osoby nie dbają o opinie innych, dzięki czemu śmielej wyrażają własne idee, co jest niezbędne i w działalności twórczej, i w biznesie. Woody Allen twierdzi, że nerwice pomagają mu w pracy twórczej. "Mam nadzieję, że nigdy się z nich nie wyleczę, bo nie mógłbym już kręcić filmów" - przyznał reżyser.
Gen ryzyka
Chorzy na schizofrenię często nie potrafią zadbać o siebie i swoje potomstwo, ale ich geny przekazywane w "rozcieńczonej" postaci oprócz nierozważnego zachowania mogą też wspomagać kreatywność. Z badań psychologów wynika, że takie osoby częściej niż inni mają nietypowe skojarzenia. John Nash, laureat Nagrody Nobla, uważa, że twierdzenia matematyczne przyszły do niego w taki sam sposób, jak nawiedzały go myśli prześladowcze. W USA za sprawą imigrantów rozprzestrzenił się gen ciekawości i gotowości do ryzyka (oznaczony symbolem D4-7). Z badań dr. Chausenga Chena z University of California w Irvine wynika, że ten gen rzadko występuje w konserwatywnej populacji japońskiej, a prawie w ogóle nie ma go wśród mieszkańców wschodniej Azji.
Genetyczne uwarunkowania działania mózgu przywołują najczarniejsze wspomnienia "eugeniki negatywnej", która przed prawie stu laty doprowadziła w USA do uchwalenia w stanie Indiana pierwszego prawa o sterylizacji "kryminalistów, idiotów, gwałcicieli i imbecyli". Coraz więcej badań przekonuje jednak, że ludzie mają wspólną naturę, ale nie są klonami. Prof. Lindon Eaves z Virginia Commonwealth University, genetyk i psychiatra, a także pastor Kościoła episkopalnego, uważa, że geny w 50 proc. odpowiadają nie tylko za nasze upodobania, ale i poglądy, nawet polityczne. Uczony powołuje się na obserwacje wychowywanych razem bliźniąt jedno- i dwujajowych, które prowadził przez 20 lat. Nie wiemy jeszcze, które konkretnie geny są odpowiedzialne za preferencje polityczne, ale genetycy twierdzą, że będą mogli je wskazać za kilka lat.
Bajka o geniuszach
Herbert A. Simon, psycholog z Carnegie Mellon University, sformułował regułę dekady, zgodnie z którą potrzeba dziesięciu lat, by się stać mistrzem w dowolnej dziedzinie. Zapewne zgodziłby się z nim Thomas Edison, który twierdził, że o sukcesie w 99 proc. decyduje praca, a tylko w 1 proc. natchnienie. "Liczy się jedynie wytężona nauka wymagająca ciągłego zmagania się z wyzwaniami leżącymi tuż poza zasięgiem możliwości uczącego się" - zapewnia Anders Ericsson, psycholog z Florida State University.
Filizof John Stuart Mill naukę greki i matematyki zaczął w wieku trzech lat. Norbert Wiener, prekursor cybernetyki, był wręcz wychowywany przez rodziców na geniusza. Tiger Woods, najlepszy na świecie golfista, otrzymał od ojca kij do golfa na pierwsze urodziny. Robert Kubica miał cztery lata, gdy dostał od rodziców samochód zabawkę, którym ćwiczył jazdy slalomem.
W nogach i w głowie
Nikt nie rodzi się geniuszem, co do tego nie ma wątpliwości. Urodzonym geniuszem z pewnością nie był ani Mozart, ani Einstein. Wszyscy geniusze i mistrzowie musieli mieć jednak predyspozycje, bez których nie osiągnęliby sukcesów - mimo silnej motywacji i katorżniczej pracy. Wśród najszybszych lekkoatletów nie ma białych sprinterów. Podobnie jest w biegach długo- i średniodystansowych, w których królują biegacze z Etiopii i Kenii. Do nich należy 37 z 40 rekordów na dystansie 10 km. Zanim jednak zaczęli biegać na stadionach, od dzieciństwa przebywali w rozrzedzonym, wyżynnym powietrzu i często pokonywali długie dystanse, co doprowadziło do wykształcenia się w ich DNA genów kodujących białka zwiększające wytrzymałość.
Ewolucja człowieka nie zatrzymała się na pokonaniu neandertalczyka. Nadal działają te same mechanizmy doboru naturalnego, które wykształciły w nas zamiłowanie do potraw słodkich i tłustych, gdy naszym przodkom brakowało pożywienia. Wśród Tybetanek w Himalajach rozprzestrzenia się gen zwiększający utlenienie krwi, dzięki któremu dzieci mają większe szanse przeżycia. Cynthia Beall z Case Western Reserve University w Cleveland wylicza, że potomstwo z tym genem ma tak dużą przewagę biologiczną, że najpóźniej za 2 tys. lat wszyscy mieszkańcy Himalajów mogą mieć ten gen.
Na podobnej zasadzie - selekcji naturalnej - niektóre grupy etniczne mogą być bardziej inteligentne. Gregory Cochran, Jason Hardy i Henry Harpending z University of Utah uważają, że przykładem są Żydzi aszkenazyjscy, spośród których wywodzi się najwięcej noblistów i bankierów. W USA ich iloraz inteligencji jest o 12-15 punktów procentowych wyższy od przeciętnego. Podobnie jest w Europie. Jedynie 3 na 1000 Europejczyków uzyskuje w testach na inteligencję co najmniej 14 punktów. Wśród Żydów takie rezultaty uzyskują 23 osoby.
Akt obrony
Żydzi aszkenazyjscy to wyjątkowy przykład naturalnej eugeniki pozytywnej, jakiej ta społeczność została poddana po upadku powstania żydowskiego przeciw Rzymianom w I wieku n.e. i po wyemigrowaniu do Europy. Przez wieki żyli w obcym, czasami wręcz wrogim otoczeniu, w którym musieli walczyć o przetrwanie. Nie tylko dbali o edukację dzieci, ale zawierali małżeństwa niemal wyłącznie we własnym środowisku, w genetycznej izolacji. Od średniowiecza zajmowali się zakazanymi dla chrześcijan profesjami, takimi jak bankierstwo. Tymczasem w bankowości, jak wynika z najnowszych badań, istnieje wyjątkowo duży związek między zarobkami i ilorazem inteligencji. Żydzi trudniący się tymi profesjami mieli więcej dzieci, co po latach doprowadziło do wytworzenia się nowej społeczności odnoszącej sukcesy w wielu dziedzinach.
Być może w tym kryje się tajemnica awansu rodu Rothschildów, którzy wzbogacili się, aby przeżyć. Aktem obrony, a nie tylko wzbogacenia się, mogło być zbudowanie przez nich największego w XIX wieku banku na świecie i zdobycie majątku proporcjonalnie większego od tego, który ma dziś Bill Gates. Żydzi stanowią 3 proc. społeczeństwa USA, ale wśród amerykańskich laureatów Nagrody Nobla jest ich aż 27 proc. Nadal dominują w zarządzaniu finansami - pochodzenia żydowskiego są były szef amerykańskiego banku centralnego Alan Greenspan i obecny - Ben Bernanke. Imperatyw przetrwania mógł być dla Żydów aszkenazyjskich tym, czym dla pionierów amerykańskich był agresywny temperament. W obu wypadkach można mówić o interesującym doświadczeniu kulturowym i genetycznym.
Tylko tacy ludzie - ambitni i niezależni, wytrwali, skłonni do rywalizacji i usilnie dążący do celu - mogli się porwać na ryzykowną podróż za ocean. Było to w czasach, gdy statki przewożące irlandzkie rodziny nazywano "pływającymi trumnami". Takie zachowanie jest typowe dla osób wykazujących objawy choroby maniakalno-depresyjnej, na którą cierpi 4 proc. populacji. To dzięki niej Amerykanie przewodzą światu, zgodnie z zasadą doboru naturalnego Karola Darwina mówiącą, że niektóre osobniki w walce o byt zyskują przewagę nad innymi. "Przez ponad trzy stulecia Ameryka była celem obieżyświatów. Dziś spaja ją nie rasa, kolor skóry czy wiara, lecz twórcze ambicje imigrantów i silny instynkt przetrwania" - podkreśla Whybrow.
Psychopatologia kreatywności
Choroba maniakalno-depresyjna kojarzona jest z obłędem, który prowadzi raczej do samobójstwa niż do sukcesu. Aż ośmiu cierpiących na nią pisarzy odebrało sobie życie. Wśród nich byli Jack London i Ernest Hemingway, którego obsesyjne myśli o samobójstwie dręczyły od młodości (jego ojciec strzelił sobie w serce z rewolweru). Vincent van Gogh w szale obciął sobie ucho, a Fryderyk Nietzsche skończył w zakładzie dla obłąkanych.
Niektóre zaburzenia psychiczne, nawet takie jak psychoza maniakalno-depresyjna, w pewnych okolicznościach mogą jednak wspierać pracę twórczą. Chorymi targają naprzemiennie depresje i manie, które mogą trwać od kilku dni lub godzin do kilku miesięcy, a nawet lat. W stanach pobudzenia dotknięty chorobą biz- nesmen, pisarz lub artysta może być bardziej kreatywny. Z osoby zdeprymowanej i ogarniętej myślami samobójczymi potrafi się przeobrazić w tytana pracy zdolnego spać tylko kilka godzin na dobę.
Król stali Andrew Carnegie, który cierpiał na chorobę maniakalno-depresyjną, miał niewyczerpane siły i temperament przywódczy. Dr John D. Gartner, psycholog z Johns Hopkins University, twierdzi w książce "The Hypomanic Edge", że maniakalny temperament wykazuje genetyk Craig Venter, który w latach 90. minionego stulecia postanowił wyprzedzić realizację projektu rządu amerykańskiego i sam, bez żadnych dotacji, zsekwencjonował ludzki genom. W tych ludziach najbardziej uderzająca jest niezależność. Wszystkie badania potwierdzają, że takie osoby nie dbają o opinie innych, dzięki czemu śmielej wyrażają własne idee, co jest niezbędne i w działalności twórczej, i w biznesie. Woody Allen twierdzi, że nerwice pomagają mu w pracy twórczej. "Mam nadzieję, że nigdy się z nich nie wyleczę, bo nie mógłbym już kręcić filmów" - przyznał reżyser.
Gen ryzyka
Chorzy na schizofrenię często nie potrafią zadbać o siebie i swoje potomstwo, ale ich geny przekazywane w "rozcieńczonej" postaci oprócz nierozważnego zachowania mogą też wspomagać kreatywność. Z badań psychologów wynika, że takie osoby częściej niż inni mają nietypowe skojarzenia. John Nash, laureat Nagrody Nobla, uważa, że twierdzenia matematyczne przyszły do niego w taki sam sposób, jak nawiedzały go myśli prześladowcze. W USA za sprawą imigrantów rozprzestrzenił się gen ciekawości i gotowości do ryzyka (oznaczony symbolem D4-7). Z badań dr. Chausenga Chena z University of California w Irvine wynika, że ten gen rzadko występuje w konserwatywnej populacji japońskiej, a prawie w ogóle nie ma go wśród mieszkańców wschodniej Azji.
Genetyczne uwarunkowania działania mózgu przywołują najczarniejsze wspomnienia "eugeniki negatywnej", która przed prawie stu laty doprowadziła w USA do uchwalenia w stanie Indiana pierwszego prawa o sterylizacji "kryminalistów, idiotów, gwałcicieli i imbecyli". Coraz więcej badań przekonuje jednak, że ludzie mają wspólną naturę, ale nie są klonami. Prof. Lindon Eaves z Virginia Commonwealth University, genetyk i psychiatra, a także pastor Kościoła episkopalnego, uważa, że geny w 50 proc. odpowiadają nie tylko za nasze upodobania, ale i poglądy, nawet polityczne. Uczony powołuje się na obserwacje wychowywanych razem bliźniąt jedno- i dwujajowych, które prowadził przez 20 lat. Nie wiemy jeszcze, które konkretnie geny są odpowiedzialne za preferencje polityczne, ale genetycy twierdzą, że będą mogli je wskazać za kilka lat.
Bajka o geniuszach
Herbert A. Simon, psycholog z Carnegie Mellon University, sformułował regułę dekady, zgodnie z którą potrzeba dziesięciu lat, by się stać mistrzem w dowolnej dziedzinie. Zapewne zgodziłby się z nim Thomas Edison, który twierdził, że o sukcesie w 99 proc. decyduje praca, a tylko w 1 proc. natchnienie. "Liczy się jedynie wytężona nauka wymagająca ciągłego zmagania się z wyzwaniami leżącymi tuż poza zasięgiem możliwości uczącego się" - zapewnia Anders Ericsson, psycholog z Florida State University.
Filizof John Stuart Mill naukę greki i matematyki zaczął w wieku trzech lat. Norbert Wiener, prekursor cybernetyki, był wręcz wychowywany przez rodziców na geniusza. Tiger Woods, najlepszy na świecie golfista, otrzymał od ojca kij do golfa na pierwsze urodziny. Robert Kubica miał cztery lata, gdy dostał od rodziców samochód zabawkę, którym ćwiczył jazdy slalomem.
W nogach i w głowie
Nikt nie rodzi się geniuszem, co do tego nie ma wątpliwości. Urodzonym geniuszem z pewnością nie był ani Mozart, ani Einstein. Wszyscy geniusze i mistrzowie musieli mieć jednak predyspozycje, bez których nie osiągnęliby sukcesów - mimo silnej motywacji i katorżniczej pracy. Wśród najszybszych lekkoatletów nie ma białych sprinterów. Podobnie jest w biegach długo- i średniodystansowych, w których królują biegacze z Etiopii i Kenii. Do nich należy 37 z 40 rekordów na dystansie 10 km. Zanim jednak zaczęli biegać na stadionach, od dzieciństwa przebywali w rozrzedzonym, wyżynnym powietrzu i często pokonywali długie dystanse, co doprowadziło do wykształcenia się w ich DNA genów kodujących białka zwiększające wytrzymałość.
Ewolucja człowieka nie zatrzymała się na pokonaniu neandertalczyka. Nadal działają te same mechanizmy doboru naturalnego, które wykształciły w nas zamiłowanie do potraw słodkich i tłustych, gdy naszym przodkom brakowało pożywienia. Wśród Tybetanek w Himalajach rozprzestrzenia się gen zwiększający utlenienie krwi, dzięki któremu dzieci mają większe szanse przeżycia. Cynthia Beall z Case Western Reserve University w Cleveland wylicza, że potomstwo z tym genem ma tak dużą przewagę biologiczną, że najpóźniej za 2 tys. lat wszyscy mieszkańcy Himalajów mogą mieć ten gen.
Na podobnej zasadzie - selekcji naturalnej - niektóre grupy etniczne mogą być bardziej inteligentne. Gregory Cochran, Jason Hardy i Henry Harpending z University of Utah uważają, że przykładem są Żydzi aszkenazyjscy, spośród których wywodzi się najwięcej noblistów i bankierów. W USA ich iloraz inteligencji jest o 12-15 punktów procentowych wyższy od przeciętnego. Podobnie jest w Europie. Jedynie 3 na 1000 Europejczyków uzyskuje w testach na inteligencję co najmniej 14 punktów. Wśród Żydów takie rezultaty uzyskują 23 osoby.
Akt obrony
Żydzi aszkenazyjscy to wyjątkowy przykład naturalnej eugeniki pozytywnej, jakiej ta społeczność została poddana po upadku powstania żydowskiego przeciw Rzymianom w I wieku n.e. i po wyemigrowaniu do Europy. Przez wieki żyli w obcym, czasami wręcz wrogim otoczeniu, w którym musieli walczyć o przetrwanie. Nie tylko dbali o edukację dzieci, ale zawierali małżeństwa niemal wyłącznie we własnym środowisku, w genetycznej izolacji. Od średniowiecza zajmowali się zakazanymi dla chrześcijan profesjami, takimi jak bankierstwo. Tymczasem w bankowości, jak wynika z najnowszych badań, istnieje wyjątkowo duży związek między zarobkami i ilorazem inteligencji. Żydzi trudniący się tymi profesjami mieli więcej dzieci, co po latach doprowadziło do wytworzenia się nowej społeczności odnoszącej sukcesy w wielu dziedzinach.
Być może w tym kryje się tajemnica awansu rodu Rothschildów, którzy wzbogacili się, aby przeżyć. Aktem obrony, a nie tylko wzbogacenia się, mogło być zbudowanie przez nich największego w XIX wieku banku na świecie i zdobycie majątku proporcjonalnie większego od tego, który ma dziś Bill Gates. Żydzi stanowią 3 proc. społeczeństwa USA, ale wśród amerykańskich laureatów Nagrody Nobla jest ich aż 27 proc. Nadal dominują w zarządzaniu finansami - pochodzenia żydowskiego są były szef amerykańskiego banku centralnego Alan Greenspan i obecny - Ben Bernanke. Imperatyw przetrwania mógł być dla Żydów aszkenazyjskich tym, czym dla pionierów amerykańskich był agresywny temperament. W obu wypadkach można mówić o interesującym doświadczeniu kulturowym i genetycznym.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.