Radość ze świąt psuje nam natrętne biadolenie dziennikarzy
Większość emigrantów ekonomicznych z lat 80., którzy przybywali do RFN, by pracować na czarno, tłumaczyła, że wyjechała z ojczyzny z powodów politycznych. Każdy, ma się rozumieć, miał za sobą działalność podziemną w "Solidarności" i złe zdanie o Jaruzelskim. Było tym ludziom wstyd, że wyemigrowali z biedy. Ku memu zaskoczeniu, również dość liczni dzisiejsi emigranci ekonomiczni próbują swoje decyzje uzasadnić ideologicznie. Oto z ekranu telewizyjnego wyziera zapijaczona gęba nieudacznika, który stwierdza, że woli zgnić w londyńskim kanale, niż wracać do Polski rządzonej przez Kaczory.
Czy to taki wstyd przyznać, że się korzysta z możliwości, jaką daje otwarcie rynku pracy w kilku krajach unii, i że wyjeżdża się, by zarobić? Dlatego i tylko dlatego. Nie wstydzą się Niemcy, którzy setkami tysięcy migrują do krajów, gdzie można lepiej zarobić. Oglądałam niedawno reportaż o anestezjologu, który wyjechał do Anglii, do wioski, gdzie zarabia trzykrotnie więcej niż w Niemczech. Wraz z nim pracują lekarze z Polski, Szwecji i Węgier. Lekarz nie mówi, że wyjechał, ponieważ w jego kraju rządzi Angela Merkel, bo by się ośmieszył.
Nadchodzą święta i wszyscy Polacy, katolicy i postkomuniści, zasiądą przy wigilijnym stole, by się podzielić opłatkiem. Polskie święta urządzają także ci, którzy wyjechali za pracą, choć będzie im smutno i tęskno. Wiem, bo sama to przeżywałam przez wiele lat. A w Polsce szał zakupów. Większy niż rok temu, kupujemy coraz droższe prezenty i coraz wykwintniejsze produkty żywnościowe. Wszystkiego w bród, każdy może sobie pozwolić na wigilijną kolację, nawet najbiedniejsi, bo dobroczynność społeczeństwa jest ogromna. Żywność jest tania, jej ceny wbrew ponurym prognozom opozycji nie rosną, a w wielu wypadkach maleją. Rośnie dobrobyt narodu, co widać szczególnie w okresie świątecznym. Rośnie także PKB i gospodarka. Jest niska inflacja i mocny złoty. Dlaczego media niemieckie wzrost koniunktury gospodarczej w ich kraju i związaną z tym poprawę bytu społeczeństwa obwieszczają na pierwszych stronach, a u nas dobre wieści ukrywa się przed obywatelami, spychając je na kolumny ekonomiczne?
Dla polskiej opozycji ważniejsze jest to, co piszą o seksaferze na Borneo, niż sukcesy na forum UE i europarlamentu, który stanął murem za Polską w sprawie handlu z Rosją. W Polsce sprawy nie idą w złym kierunku, ale przeciwnie, w dobrym. Ludzie, czy jak kto woli, owe "miliony Polaków", odczuwają poprawę bytu i powinni się cieszyć z nadchodzących świąt, które będą bogatsze od poprzednich. Tę radość zakłóca im natrętne biadolenie mediów, które staje ością w gardle z wigilijnego karpia. Jeśli opozycja wie, że w myśl hasła niemieckich Zielonych: "Chcemy wszystkiego, i to zaraz", można uszczęśliwić każdego obywatela z osobna, niech im to da na piśmie. Wesołych świąt!
Czy to taki wstyd przyznać, że się korzysta z możliwości, jaką daje otwarcie rynku pracy w kilku krajach unii, i że wyjeżdża się, by zarobić? Dlatego i tylko dlatego. Nie wstydzą się Niemcy, którzy setkami tysięcy migrują do krajów, gdzie można lepiej zarobić. Oglądałam niedawno reportaż o anestezjologu, który wyjechał do Anglii, do wioski, gdzie zarabia trzykrotnie więcej niż w Niemczech. Wraz z nim pracują lekarze z Polski, Szwecji i Węgier. Lekarz nie mówi, że wyjechał, ponieważ w jego kraju rządzi Angela Merkel, bo by się ośmieszył.
Nadchodzą święta i wszyscy Polacy, katolicy i postkomuniści, zasiądą przy wigilijnym stole, by się podzielić opłatkiem. Polskie święta urządzają także ci, którzy wyjechali za pracą, choć będzie im smutno i tęskno. Wiem, bo sama to przeżywałam przez wiele lat. A w Polsce szał zakupów. Większy niż rok temu, kupujemy coraz droższe prezenty i coraz wykwintniejsze produkty żywnościowe. Wszystkiego w bród, każdy może sobie pozwolić na wigilijną kolację, nawet najbiedniejsi, bo dobroczynność społeczeństwa jest ogromna. Żywność jest tania, jej ceny wbrew ponurym prognozom opozycji nie rosną, a w wielu wypadkach maleją. Rośnie dobrobyt narodu, co widać szczególnie w okresie świątecznym. Rośnie także PKB i gospodarka. Jest niska inflacja i mocny złoty. Dlaczego media niemieckie wzrost koniunktury gospodarczej w ich kraju i związaną z tym poprawę bytu społeczeństwa obwieszczają na pierwszych stronach, a u nas dobre wieści ukrywa się przed obywatelami, spychając je na kolumny ekonomiczne?
Dla polskiej opozycji ważniejsze jest to, co piszą o seksaferze na Borneo, niż sukcesy na forum UE i europarlamentu, który stanął murem za Polską w sprawie handlu z Rosją. W Polsce sprawy nie idą w złym kierunku, ale przeciwnie, w dobrym. Ludzie, czy jak kto woli, owe "miliony Polaków", odczuwają poprawę bytu i powinni się cieszyć z nadchodzących świąt, które będą bogatsze od poprzednich. Tę radość zakłóca im natrętne biadolenie mediów, które staje ością w gardle z wigilijnego karpia. Jeśli opozycja wie, że w myśl hasła niemieckich Zielonych: "Chcemy wszystkiego, i to zaraz", można uszczęśliwić każdego obywatela z osobna, niech im to da na piśmie. Wesołych świąt!
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.