W Polsce rok orwellowski nie skończył się nawet w 1989 r., a jego odpryski trafiają się i dziś
Wszyscy wspominają stan wojenny. Niektórzy dobrze. No to ja powspominam jego skutki. Otóż w roku pańskim 1984 prowadziłem raptularz, wypisując z prasy PRL co smakowitsze informacje i komentarze. Plany miałem ambitne - chciałem zrelacjonować polską wersję roku orwellowskiego całkowicie obiektywnie. Jak wiele innych ambitnych zamierzeń i to się nie powiodło. Nie dlatego, że Witold Nawrocki A.D. 1984 zadeklarował: "Nie ma w naszej kulturze miejsca dla orwellowskich oskarżeń pod adresem socjalizmu". Po prostu dlatego, że się ten rok nie skończył nawet w 1989 r., a jego odpryski trafiają się i dziś.
Zostały zapiski, bardzo ponure i nie mniej ucieszne. Na przykład obwieszczenie sądu łódzkiego, wzywające do stawienia się w terminie miesięcznym zaginionego, którego ostatni raz widziano w Starobielsku w roku 1940. W przeciwnym wypadku, grozi obwieszczenie, zaginiony może być uznany za zmarłego. To ogłoszenie zawierało też apel do wszystkich, którzy wiedzą coś o losie poszukiwanego, aby się zgłaszali, choć nie dodawało, że ta wiedza była zagrożona więzieniem. Albo sprawozdanie z konferencji rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana, w czasie której rzecznik "przedstawił sposoby podnoszenia mleczności krów". Może by tak "Nie" zorganizowało dziś pokaz?
Część notatek dotyczy gospodarki. Wiadomości krajowe: chleb i mleko w barach mlecznych; klubowych nie powinno zabraknąć; spada czytelnictwo gazet i maleje skup makulatury; przy ewidencji, kontroli i rozdziale kartek żywnościowych pracuje 40 tys. osób; podwyższono przydział benzyny dla motocykli; zegarki Ruhla staniały o 200 zł; pierwsze młode ziemniaki sprzedawano po 1000 zł za kilogram; reglamentacją objęto także wyroby czekoladopodobne; opracowano nową technologię srebrzenia bombek; powołano Bank Rezerw Wczasowych; wprowadzono nową, przewidującą podwyższoną palność normę produkcji zapałek; podwyższono przydział cukru o 3 kg rocznie na osobę; obniżono ceny importowanych mydełek hiszpańskich; wzrosła produkcja bron; przydział waty na książeczkę zdrowia dziecka wynosił 200 g. Obrót międzynarodowy: rząd Afganistanu ofiarował dla polskich dzieci 15 ton orzechów; przedstawicielstwo Organizacji Wyzwolenia Palestyny przekazało polskim dzieciom 60 ton pomarańczy; Polska eksportuje do NRD kompotierki, kieliszki i kasetki drewniane, a otrzymuje w zamian żarówki, gąbki i obuwie gumowe; polscy robotnicy budują hotel w ZSRR, do Togo wyeksportowano 76 ton szarego mydła.
Ta solidna gospodarka opierała się na mocnych podstawach naukowych. W roku orwellowskim docent doktor hab. Jerzy Szkiłłądź był promotorem doktoratu na temat "Koncepcji zautomatyzowanego systemu księgowości w rolniczych przedsiębiorstwach państwowych na Kubie". Prof. dr hab. Karol Sobczak nadzorował pracę "Metody przekazywania zadań planowych do przedsiębiorstwa państwowego", a prof. dr hab. Stanisław Czajka spowodował obronę pracy "Funkcjonowanie bodźców ideowo- moralnych w przedsiębiorstwie przemysłowym na przykładzie zakładów metalowych Predom-Mesko".
Niestety, nie wszyscy poddawali się zbawiennemu wpływowi bodźców ideowo-moralnych. Niektórzy gnili. Na przykład dyrektor Centrali Ogrodniczej we Wrocławiu, którego powleczono przed sąd za to, że zwiększając o 110 ha areał kontraktacji doprowadził do uruchomienia wymuszonego, nieplanowanego eksportu, a w konsekwencji do powstania szkody w gospodarce uspołecznionej nie mniejszej niż 123 mln 760 tys. zł. Zbrodniarza oczywiście skazano. W którą stronę odbywał się ten wymuszony eksport, nie podano. Ścigano też skutecznie innych przestępców - Krystyna S. z Warszawy została skazana za spekulację na 40 tys. zł grzywny i przepadek pół litra wódki Vistula na rzecz skarbu państwa. O tym, czy skarb państwa tę wódkę wypił, nic nie wiadomo.
Na szczęście w innych wypadkach bodźce ideowo-moralne okazywały się skuteczne. W tym pamiętnym roku 1984 podwyższono do 348 tys. zł kwotę zarobków rocznych wolnych od podatku. Wyniosło to 29 tys. zł miesięcznie - dokładnie tyle, ile ówczesna pensja ministerialna. I takiej pensji, wolnej od podatku, wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę na Boże Narodzenie i Nowy Rok 2007. Tylko przestrzegam - warunkiem jest powrót do realiów roku 1984. Zresztą, jak tam sobie chcecie.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Zostały zapiski, bardzo ponure i nie mniej ucieszne. Na przykład obwieszczenie sądu łódzkiego, wzywające do stawienia się w terminie miesięcznym zaginionego, którego ostatni raz widziano w Starobielsku w roku 1940. W przeciwnym wypadku, grozi obwieszczenie, zaginiony może być uznany za zmarłego. To ogłoszenie zawierało też apel do wszystkich, którzy wiedzą coś o losie poszukiwanego, aby się zgłaszali, choć nie dodawało, że ta wiedza była zagrożona więzieniem. Albo sprawozdanie z konferencji rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana, w czasie której rzecznik "przedstawił sposoby podnoszenia mleczności krów". Może by tak "Nie" zorganizowało dziś pokaz?
Część notatek dotyczy gospodarki. Wiadomości krajowe: chleb i mleko w barach mlecznych; klubowych nie powinno zabraknąć; spada czytelnictwo gazet i maleje skup makulatury; przy ewidencji, kontroli i rozdziale kartek żywnościowych pracuje 40 tys. osób; podwyższono przydział benzyny dla motocykli; zegarki Ruhla staniały o 200 zł; pierwsze młode ziemniaki sprzedawano po 1000 zł za kilogram; reglamentacją objęto także wyroby czekoladopodobne; opracowano nową technologię srebrzenia bombek; powołano Bank Rezerw Wczasowych; wprowadzono nową, przewidującą podwyższoną palność normę produkcji zapałek; podwyższono przydział cukru o 3 kg rocznie na osobę; obniżono ceny importowanych mydełek hiszpańskich; wzrosła produkcja bron; przydział waty na książeczkę zdrowia dziecka wynosił 200 g. Obrót międzynarodowy: rząd Afganistanu ofiarował dla polskich dzieci 15 ton orzechów; przedstawicielstwo Organizacji Wyzwolenia Palestyny przekazało polskim dzieciom 60 ton pomarańczy; Polska eksportuje do NRD kompotierki, kieliszki i kasetki drewniane, a otrzymuje w zamian żarówki, gąbki i obuwie gumowe; polscy robotnicy budują hotel w ZSRR, do Togo wyeksportowano 76 ton szarego mydła.
Ta solidna gospodarka opierała się na mocnych podstawach naukowych. W roku orwellowskim docent doktor hab. Jerzy Szkiłłądź był promotorem doktoratu na temat "Koncepcji zautomatyzowanego systemu księgowości w rolniczych przedsiębiorstwach państwowych na Kubie". Prof. dr hab. Karol Sobczak nadzorował pracę "Metody przekazywania zadań planowych do przedsiębiorstwa państwowego", a prof. dr hab. Stanisław Czajka spowodował obronę pracy "Funkcjonowanie bodźców ideowo- moralnych w przedsiębiorstwie przemysłowym na przykładzie zakładów metalowych Predom-Mesko".
Niestety, nie wszyscy poddawali się zbawiennemu wpływowi bodźców ideowo-moralnych. Niektórzy gnili. Na przykład dyrektor Centrali Ogrodniczej we Wrocławiu, którego powleczono przed sąd za to, że zwiększając o 110 ha areał kontraktacji doprowadził do uruchomienia wymuszonego, nieplanowanego eksportu, a w konsekwencji do powstania szkody w gospodarce uspołecznionej nie mniejszej niż 123 mln 760 tys. zł. Zbrodniarza oczywiście skazano. W którą stronę odbywał się ten wymuszony eksport, nie podano. Ścigano też skutecznie innych przestępców - Krystyna S. z Warszawy została skazana za spekulację na 40 tys. zł grzywny i przepadek pół litra wódki Vistula na rzecz skarbu państwa. O tym, czy skarb państwa tę wódkę wypił, nic nie wiadomo.
Na szczęście w innych wypadkach bodźce ideowo-moralne okazywały się skuteczne. W tym pamiętnym roku 1984 podwyższono do 348 tys. zł kwotę zarobków rocznych wolnych od podatku. Wyniosło to 29 tys. zł miesięcznie - dokładnie tyle, ile ówczesna pensja ministerialna. I takiej pensji, wolnej od podatku, wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę na Boże Narodzenie i Nowy Rok 2007. Tylko przestrzegam - warunkiem jest powrót do realiów roku 1984. Zresztą, jak tam sobie chcecie.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.