Targi zawsze były instrumentem dla rozwoju gospodarki i stawały się impulsem do osiedlania się wokół nich rzemieślników, kupców, usługodawców. A to budowało miasta. Pierwsze polskie targi odbyły się w Warszawie w 1821 r.
Mimo tak długiej tradycji branża targowa w ostatnim 25-leciu nie znajdowała się w najlepszej kondycji. Krajowy przemysł targowy oparty był na Międzynarodowych Targach Poznańskich, spadkobiercy pięknych przedwojennych tradycji wystawienniczych. Ale z drugiej strony, MTP postrzegane były również jako komunistyczne okno wystawowe, którymi były dla gospodarki nakazowo-rozdzielczej przez ponad 40 lat.
Szansa dla Warszawy i polskich targów
Jeszcze 15 lat temu Warszawa (poza Tiraną) była jedyną stolicą w Europie, która nie miała terenów targowych. Jak na stolicę regionu i globalną metropolię był to fakt nieco wstydliwy. To prawda, że do stworzenia nowoczesnego ośrodka targowego potrzeba miliardów złotych, a potrzeby inwestycyjne stolicy i Mazowsza w czasach transformacji były ogromne. Na wszystko nie starczyło środków. Dlatego temat targów był spychany na margines. Szansa pojawiła się niespodziewanie w 2015 r. Antoni Ptak, znany polski przedsiębiorca zaliczany do pierwszej dziesiątki najbogatszych Polaków, kupił od izraelskich firm gigantyczne centrum handlowe Maximus w Nadarzynie pod Warszawą i postanowił przekształcić je w obiekty wystawiennicze. Data transakcji zbiegła się w czasie z oddaniem do użytku inwestycji, które w znacznym stopniu rozwiązały problemy komunikacyjne Warszawy. Dzięki nowym drogom ekspresowym, dojazdom autostradowym, węzłom komunikacyjnym Warszawa znalazła się w czołówce miast z nowoczesnym układem dróg o znaczeniu krajowym i międzynarodowym. Targi Warsaw Expo tylko zyskały kapitalną lokalizację – 10 minut od lotniska Okęcie i 15 minut od centrum Warszawy. Do roku 2015 całkowita powierzchnia targowa Warszawy wynosiła mniej więcej 25 tys. mkw. To bardzo mało jak na stolicę, największe polskie miasto i jedyną w tej części Europy globalną metropolię ocenianą w ratingach dużych agencji na poziomie AA+ (czyli tak jak inne największe metropolie europejskie). Dziś Ptak Warsaw Expo ma 143 tys. mkw. powierzchni wystawienniczej pod dachem. Po rozbudowie zwiększy się ona do 200 tys. mkw. To postawi Warszawę w gronie najważniejszych i największych ośrodków targowych w Europie, jak Paryż, Berlin czy Mediolan.
Konkurencja dla Frankfurtu?
Holding Ptak błyskawicznie rozpoczął inwestycje i już pół roku od przejęcia obiektów ruszyły pierwsze imprezy wystawiennicze. Rozmach inwestycji i prezentowana przez biznesmena wizja stworzenia największego ośrodka targowego w tej części Europy mogą się stać dla naszej stolicy i całego kraju projektem o kapitalnym znaczeniu. Nie wydając ani złotówki, Warszawa wraz z regionem zyskała narzędzie, dzięki któremu można przyciągnąć największe światowe wydarzenia wystawiennicze i targowe. Dotychczas nie odbywały się one w Warszawie, nie dlatego, że nie cieszyła się powodzeniem, lecz dlatego, że po prostu nie było miejsca, gdzie można było takie targi organizować. Czy dzięki tej inwestycji w Polsce odbędą się światowe imprezy wystawiennicze i kongresowe, takie jak we Frankfurcie, Kantonie czy Las Vegas – czas pokaże. Przykłady miast – światowych ośrodków targowych pokazują, jak wielki wpływ na ich rozwój mają targi. Przyciągają one nowy kapitał, inwestycje, dzięki czemu miasta zyskują na znaczeniu gospodarczym. Wiele wskazuje, że pojawiła się duża szansa na to, aby polski ośrodek przebił się wreszcie do europejskiej ekstraklasy targowej, a polska gospodarka zyskała dynamiczny czynnik wzrostu. Pytam tylko, czy ta inicjatywa zakończy się powodzeniem? Można być optymistą, patrząc na ciągle rozwijające się Miasto Mody Ptaka w Rzgowie. Obecny kierunek działania, jakkolwiek zbieżny z dotychczasowym, ale oznaczający zupełnie inne wyzwanie, może być jednak o wiele trudniejszy do realizacji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.