Wamerykańskich filmach opowiadających o próbach kolonizacji Marsa astronauci łączą się z Houston, centrum kosmicznym rządowej agencji NASA, które czuwa nad przebiegiem lotu. Niewykluczone jednak, że w przyszłości lotem na Marsa pokieruje prywatna firma, a astronauci będą rozmawiać z kontrolerami z Florydy lub Brownsville w Teksasie, skąd startują rakiety SpaceX. To firma należąca do amerykańskiego miliardera Elona Muska, specjalizująca się w lotach kosmicznych. Informacja o planowanej na 2018 r. bezzałogowej misji badawczej na Marsa, firmowanej przez SpaceX, pojawiła się na Twitterze. Według informatorów Fox News pierwsza podróż prywatnego lądownika na Czerwoną Planetę ma podpowiedzieć inżynierom SpaceX, jak zaprojektować technologię, która umożliwi transport zaopatrzenia i mieszkalnej bazy. Bo, jak przyznał sam Elon Musk w rozmowie z autorem jego biografii Ashlee Vance’em, celem Space X jest kolonizacja Czerwonej Planety. „Chciałbym umrzeć na Marsie ze świadomością, że ludzkość jest na drodze do zbudowania samowystarczalnej cywilizacji na innej planecie – mówi w książce Vance’a 45-letni Musk.
Ryzyk fizyk
Choć największe sukcesy Musk osiągnął w biznesie, z wykształcenia jest fizykiem. Do tworzenia SpaceX zabrał się więc metodycznie. Postanowił zaprojektować rakiety, które będą wracać z kosmosu na Ziemię. W kwietniu ub.r. jedna z jego rakiet, Falcon 9, powracająca z orbity, wylądowała bezpiecznie na platformie na morzu. SpaceX udało się też podpisać z NASA miliardową umowę na zaopatrywanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W przyszłym roku ma też ruszyć program SpaceX i NASA dowożenia astronautów na orbitę. Dziś SpaceX wysyła w kosmos rakiety co najmniej raz w miesiącu. Firma testuje też Dragona V2, który poleci najprawdopodobniej jako bezzałogowa sonda na Marsa w 2018 r., choć ma też kiedyś przewozić astronautów. A szansa na marsjański lot bezzałogowej sondy SpaceX pojawiła się już w ub.r., gdy naukowcy z NASA zastanawiali się nad możliwością wykorzystania Red Dragona, rakiety z firmy Muska, do odebrania próbek pobranych przez łazik Mars 2020 należący do NASA i przetransportowania ich na Ziemię. Niestety, nic z tego nie wyszło. Na użytek podróży na Marsa Musk ma już biznesplan. Jego zdaniem koszt wypraw na Czerwoną Planetę trzeba tak skalkulować, żeby nie przekraczał 1 mln dolarów na osobę, a najlepiej gdyby wynosił 500 tys., dopiero wtedy osiedlenie się na Marsie będzie możliwe. Takie „tanie loty” na Marsa i z powrotem miałyby funkcjonować w ramach tworzonego przez SpaceX „Mars Colonial Transporter”, o czym Musk wspominał pod koniec ub.r. SpaceX pracuje nad kolejną rakietą, Falconem Heavy, która byłaby zdolna do przewożenia ludzi i ładunków poza orbitę okołoziemską. Czy także na Marsa? W każdym razie NASA nie czeka, aż prześcignie ją konkurencja. Zapowiedziała, że pierwszych astronautów wyśle na Marsa w 2030 r.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.