Niewysoki, szczupły chłopak stał pod brzydkim stadionem przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie i płakał. W dłoni trzymał białą kopertę, najzwyczajniejszą na świecie, którą kilka minut wcześniej wręczyła mu klubowa sekretarka. W środku było bezlitosne pismo informujące o zakończeniu gry w klubie. Dzieciak, który kochał Legię całym sercem, tak zresztą jak jego ojciec, został przez nią odrzucony. Miał talent, ale ktoś ocenił go jako nierokującego. I bez znaczenia była kontuzja. „Nierokujących” Legia po prostu żegna. Bezsilny czekał na mamę, nauczycielkę wychowania fizycznego z Leszna. Chwilę później wracali do domu. Chłopak nie mógł mieć wtedy pojęcia, że to jedna z najważniejszych podróży jego życia. A może i najważniejsza. To właśnie w aucie matki dowiedział się, że może spróbować w Pruszkowie, w tamtejszym Zniczu. Zapłakanym nastolatkiem spod brzydkiego stadionu był Robert Lewandowski, obecnie kapitan reprezentacji Polski, gwiazda Bundesligi, obiekt westchnień prezydenta Realu Madryt i prawdopodobnie największy błąd działaczy Legii w jej stuletniej historii. Na Stadionie Narodowym stoi dziś zbudowana z klocków Lego figura Lewandowskiego. W tym samym miejscu 27-latek zapewnił Polsce awans na mistrzostwa Europy, które 10 czerwca rozpoczną się we Francji. I postawił sobie pomnik za życia. Bo dzieci w całej Polsce nie chcą dziś być Ronaldo czy Messim, ale właśnie Lewandowskim. – Robert to dziś brand, marka. Jawi się jako symbol zrealizowanych marzeń. Dlatego ludzie chcą być jak on, jeść to, co on, ubierać się w to, co on – mówi Michał Mango z firmy Urban Communications. Robert patrzy więc z billboardów reklamowych, a tysiące kibiców na chwilę porzucają szarzyznę dnia, aby w biało-czerwonych barwach odnaleźć trochę radości. Klasa sportowa „Lewego” przemawia do ludzi na całym świecie. Niezależnie od języka, jakim się posługują, koloru skóry czy wyznania. Ten niedawno zapłakany chłopak, na którego koledzy wołali „Bobek”, to dziś czwarty zawodnik globu w plebiscycie Złotej Piłki. – Robert to wyśmienity piłkarz. Dojrzał, a każdy futbolista dojrzewa w innym wieku. Nie myli się ten, kto twierdzi, że jest najlepszym napastnikiem świata – powiedział na finiszu drogi do Francji prezes PZPN Zbigniew Boniek. Dlatego chyba każdy dzieciak w Polsce chce być dziś jak Lewandowski. – To mój wzór. Podpatruję go na każdym treningu. Patrzę, jak się zachowuje, co robi – nie ukrywa 21-letni reprezentant Polski Karol Linetty. Rok młodszy Bartosz Kapustka, odkrycie selekcjonera Adama Nawałki, przyznaje natomiast: – Być jak „Lewy” to cel. Dziś cieszę się, że jesteśmy kolegami. Mogę się na nim wzorować. Czy istnieje więc wzór na sukces made in Lewandowski?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.