Ludzie przychodzą do księdza jak do psychoanalityka dla ubogich. Oczekują, że kapłan znajdzie recepty na ich wszystkie życiowe problemy. Jeśli potrzebujemy pracować nad własnymi emocjami, powinniśmy udać się do psychoanalityka. Z problemami duchowymi – do księdza” – mówi ksiądz Jan Kaczkowski w wywiadzie rzece pt. „Dasz radę”, który ma właśnie swoją premierę w księgarniach. Książka o tyle niezwykła, że ksiądz zmarł pół roku temu, ale jego postać wciąż budzi emocje. Jego książki (m.in. „Życie na pełnej petardzie”, „Grunt pod nogami”) od miesięcy są na liście bestsellerów.
Książka powstała dzięki e-mailom od czytelników portalu Deon.pl. „Ogłosiliśmy akcję »Wszystko, co chcielibyście wiedzieć od księdza, ale baliście się zapytać«” – pisze Joanna Podsadecka, autorka tego wywiadu. Księdzu podobało się, że to hasło nawiązuje do znanego filmu Woody’ego Allena „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”. Czytelnicy religijnego portalu przysyłali więc swoje pytania, a ksiądz na nie odpowiadał w książce. Zaczął dwa miesiące przed śmiercią. Zdążył nagrać odpowiedzi, ale nie zobaczył ich w druku. Dlatego tę książkę można też potraktować jak testament księdza Jana Kaczkowskiego, ulubieńca katolewicy i laików, kontrowersyjnego dla konserwatystów. Jednak ksiądz Jan nie był lewicowy czy obyczajowo liberalny. Niektóre z jego poglądów są dla lewicy nie do przyjęcia. Bywał więc trudny dla obu stron polskiej barykady. A mimo to bardzo popularny, by nie powiedzieć uwielbiany.
Umieranie
Ksiądz Jan wiedział o śmierci dużo. Prowadził w Pucku hospicjum, towarzyszył pacjentom w ostatnich tygodniach życia i w umieraniu. Nie wolno było przy nim mówić, że dla pacjentów hospicjum nie ma nadziei, bo się irytował. „Pacjenci widzą sens w samym życiu. W tym, że ono trwa, że zawsze może przynieść jedną z tych ulotnych chwil, na które warto czekać, jak choćby powrót syna, zawsze na coś możemy czekać” – mówi w książce. Sam chorował na glejaka, więc również na niego ludzie patrzyli jak na kogoś, dla kogo nie ma nadziei. A on cieszył się życiem, które trwało. Mówiono na niego „onkocelebryta” (zresztą sam to wymyślił) i że ma parcie na szkło, bo tak często wypowiada się dla mediów, występuje, prowadzi vloga, udziela wywiadów rzek. Odpowiadał, że ma parcie głównie na drewno – sosnowy lub dębowy garniturek.
Czy można oswoić lęk przed śmiercią? „Nie jestem przerażony tym, że będę umierał. Jest we mnie jedynie jakiś taki ludzki niepokój przed tym, co nieznane, i żal, że tak wcześnie. Bo mam ogromny apetyt na życie” – odpowiedział. Co to jest dobra śmierć? To taka, która jest w zgodzie z samym sobą, Bogiem, ze światem i z ludźmi, których się opuszcza. A co ważne, „z tak ustawionymi lekami przeciwbólowymi, że nas nie boli”. Bo cierpienie fizyczne, zdaniem księdza Kaczkowskiego, ani trochę nie uszlachetnia i trzeba go chorym oszczędzać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.