LESZEK „NICK” SADOWSKI
Stuk, puk, laską w podłogę. Sejm, Sejm wyraża zgodę” – ta piosenka niepoprawnych politycznie lat 80. ukształtowała nieco humorystycznie przed laty mój wizerunek tej instytucji. Uciekłem z PRL w 1987 r. i już z wolnego świata oglądałem pierwsze zmiany i „wolne” wybory w Polsce. Wszyscy cieszyliśmy się, że oto po wielu latach do naszego kraju zawitała wolność. W tych dniach odwiedziłem ojczyznę. I niestety w środę, 5 października, miałem nieprzyjemność uczestniczenia w obradach komisji sejmowej, których przedmiotem był obywatelski projekt ustawy „Stop aborcji”. Trudno te obrady nazwać obradami, a komisję komisją. Cyrk, którego byłem świadkiem, nie miał wątku humorystycznego, który pamiętam ze szczenięcych lat, choć jak widziałem, posłowie RP z każdej strony sporu po wykrzyczeniu swoich racji przekornie uśmiechali się do siebie. Smutne, nie śmieszne. Wyrywanie sobie mikrofonów, przekrzykiwanie się i ogólny chaos były dla mnie, postronnego świadka, przygnębiające i żenujące. Nie dostrzegłem absolutnie żadnej woli przeprowadzenia merytorycznej dyskusji w jakże ważnej sprawie. Pytam więc głośno: gdzie honor i powaga reprezentantów polskiego narodu? Gdzie mężowie stanu Rzeczypospolitej? Pytam, choć nie wiem, do kogo to pytanie kierować: do parlamentarzystów? Ilu z nich zatrzyma się w swym jałowym biegu i zastanowi się nad odpowiedzią? Ilu z nich nawet nie zrozumie pytania? Przyjechałem do Polski, aby lobbować za sprawami ważnymi dla Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Na spotkaniu w jednym z ministerstw podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami na temat debaty, której byłem świadkiem, z wysokim rangą urzędnikiem państwowym. Odpowiedział mi: „Tak jest wszędzie, nawet u was, w Stanach. Byliśmy na spotkaniu z Polonią i było podobnie”.
To prawda, zdarzają się wśród Polaków w Ameryce zacięte dyskusje, także kłótnie. Nigdy jednak nie widziałem takiego chaosu jak w polskim parlamencie. Poza tym to jednak nietrafne porównanie, domu polonijnego na peryferiach nowojorskiej metropolii, gdzie spotykają się przeciętni obywatele, do Sejmu RP, gdzie debatują przedstawiciele narodu. W czwartek rozmawiałem ze swoim znajomym, lekarzem, który w Polsce prowadzi niewielką klinikę. Z widoczną rezygnacją stwierdził, że niestety taki mamy poziom w polskiej polityce. Zapytałem, dlaczego nie chce tego zmienić. Dlaczego ani on, ani nikt z jego otoczenia nie chce zająć się polityką i merytorycznie, pozytywnie przebudowywać Polski. W odpowiedzi usłyszałem: „Tam nic się nie da zmienić. Połowa posłów nawet nie przeczytała projektu ustawy, nad którą debatowano”. I ten głos zabolał mnie najbardziej. Było to bowiem przyzwolenie na istniejący stan rzeczy, rezygnacja z jakiegokolwiek działania, niewiara w przeprowadzenie zmian. Nie mogę się z tym zgodzić. Apeluję więc do parlamentarzystów, choć przyznam, z nikłą nadzieją na wysłuchanie: Brońcie honoru posła RP, brońcie swojego honoru. Polacy potrzebują godnych reprezentantów w rządzie, reprezentantów każdej opcji. Często różnimy się poglądami, tak więc do większego lub mniejszego kompromisu musimy dążyć Waszymi głosami, dokładnie wyartykułowanymi, nie wykrzyczanymi w chórze nienawiści. Posłowie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, mężowie stanu, jest tam kto? g
AUTOR JEST REDAKTOREM NACZELNYM NOWOJORSKIEGO „NOWEGO DZIENNIKA”. SWÓJ FILM Z OBRAD KOMISJI UMIEŚCIŁ NA FACEBOOKU
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.