Połowę potrzebnego w Polsce gazu trzeba było czerpać ze źródeł krajowych i zapasów. Tak było w kulminacyjnym dniu kryzysu – 7 stycznia. Gdyby mrozy nie zelżały, a rosyjsko-ukraiński konflikt przeciągnął się na kilka tygodni, nasze zapasy gazu (mniej więcej 1,2 mld m3) wyczerpałyby się znacznie wcześniej niż po teoretycznych dwóch miesiącach. Nawet tak dramatyczna sytuacja nie skłania naszych polityków, aby kiwnęli palcem w sprawie zapewnienia trwałego bezpieczeństwa 6,4 mln odbiorców gazu w Polsce.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak (PSL) do ostatniej chwili zwlekał z podpisaniem przyjętego 6 stycznia rozporządzenia rządu umożliwiającego czasowe ograniczenie dostaw gazu do dużych zakładów przemysłowych – dowiedział się „Wprost". Bał się o to, jak zapowiedź cięcia dostaw może być przyjęta przez opinię publiczną. To syndrom wszystkich naszych polityków, traktujących sprawy energetyczne jak gorący kartofel, który może zwichnąć ich kariery, więc trzeba go podrzucić następcom. Tymczasem problem ten wymaga szybkich i zdecydowanych działań. Dotychczas nie było i nie ma zagrożenia dla przeciętnych obywateli.
Więcej możesz przeczytać w 3/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.