Nieftiejugańsk to miasto Gazpromu. Formalnie działają tam władze, jest gubernator. Faktycznie prawie wszyscy, którzy tu żyją, to pracownicy Gazpromu. Wszystkie luksusowe obiekty, takie jak basen czy hala sportowa, też są własnością koncernu. Ludzie w Nieftiejugańsku nie mówią jednak o blokadzie gazowej, jaką Gazprom zafundował Europie. Coraz głośniej mówi się o tym, że potężny jeszcze niedawno koncern to bankrut.
Jeśli Gazprom nie będzie miał pieniędzy – nie będzie ich w Nieftejugańsku, ale przede wszystkim zabraknie na budowę nowych inwestycji, takich jak gazociągi Północny i Południowy. To, że Rosja wykorzystuje eksport swoich surowców energetycznych jako narzędzie polityki, jest oczywiste. Nie ma większego znaczenia, gdzie znajduje się eksporter gazu. Przecież za rosyjski gaz Niemcy płacą mniej niż Litwa. Tak twarde i zdecydowane stanowisko Moskwy wobec Kijowa ma na pewno także inne podstawy – to próba wymuszenia pieniędzy. Kompromitacja Ukrainy jako kraju tranzytowego jest najlepszym sposobem, aby utwierdzić zachodnich partnerów w przekonaniu, że budowa gazociągów Północnego i Południowego jest konieczna.
Więcej możesz przeczytać w 3/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.