Jako chłopcy zbierali naklejki i plakaty z porsche, ferrari czy lamborghini. Marzyli, by w przyszłości usiąść za kierownicą choćby jednego z supersamochodów. Gdy dorośli, sami stworzyli konkurencję dla legendarnych producentów. Tak powstały mało znane marki, jak Pagani, Koenigsegg, SSC, Fisker, Tramontana czy Zenvo.
Nazwanie ich producentami byłoby niestosowne. Konstruują ręcznie po kilka aut rocznie. Przy ich samochodach nawet ferrari czy lamborghini to masówka, w dodatku o żenujących osiągach. Bo czym jest włoskie 640-konne lambo Murciélago, produkowane w liczbie około stu egzemplarzy rocznie, w porównaniu z amerykańskim SSC Ultimate Aero, generującym prawie 1300 KM, składanym przez grupkę kilkunastu motoryzacyjnych fanatyków? Liczbę egzemplarzy najnowszego modelu SSC, jakie wyjadą w 2009 r. z manufaktury Jeroda Shelby’ego w West Richland koło Waszyngtonu, można policzyć na palcach jednej ręki. Do określenia osiągów auta przydadzą się nie tylko cyfry, lecz także bujna wyobraźnia – Aero rozpędza się do ponad 430 km/h, co czyni go najszybszym na świecie samochodem dopuszczonym do ruchu po drogach publicznych.
Więcej możesz przeczytać w 3/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.