Rezygnacja z walki o najwyższy urząd w państwie to dopiero początek politycznego gambitu Donalda Tuska. Prawdziwą stawką tej gry jest kierowanie rządem przez dwie kadencje i uczynienie z prezydentury wydmuszki.
Plan jest prosty. Donald Tusk chce przejść do historii jako pierwszy premier, który będzie rządził dwie kadencje. I to premier, który będzie miał w dorobku konstytucyjne wygaszenie prezydentury – tak jego współpracownicy nazywają pomysł okrojenia najwyższego urzędu do celebry i kilku mniej istotnych uprawnień (przejście na system kanclerski i rezygnacja z powszechnych wyborów prezydenckich to pomysły, które Tusk zgłaszał już w listopadzie). To, czy kandydatem PO zostanie Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, czy Włodzimierz Cimoszewicz, jest sprawą drugorzędną. Którykolwiek z nich stanie do walki z Lechem Kaczyńskim, będzie się musiał pogodzić z tym, że ewentualne zwycięstwo będzie oznaczać zgaszenie światła w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. Niewykluczone zresztą, że w 2015 r. w tym zaciemnionym budynku zresetuje się sam Donald Tusk. Prezydentura po dwóch kadencjach na stanowisku premiera – czy to nie kusząca wizja politycznej emerytury? Na razie to jednak tylko plany.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.