Jeżeli nie podniesiemy szlabanów na wschodnich granicach i nie złagodzimy polityki imigracyjnej, najpierw grozi nam katastrofa demograficzna, a potem gospodarcza – alarmują ekonomiści, a popierają ich niektórzy politycy. W niedalekiej przyszłości ulice Warszawy powinny być równie różnorodne pod względem etnicznym co Londynu, a cudzoziemcy mogliby wytwarzać nawet 10-15 proc. polskiego PKB.
Jeśli chcemy utrzymać konkurencyjność naszej gospodarki, już dziś powinniśmy się otworzyć na 2-3 mln imigrantów – mówi prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, ekonomista Business Centre Club. Zdaniem Gomułki wolny rynek potrafi zagospodarować każde ręce chętne do pracy. A imigranci to dla sponiewieranego kryzysem rynku zastrzyk cennej energii. – To ludzie odważni, przedsiębiorczy i utalentowani. Przyjmując ich, Polska zyskiwałaby nie tylko liczebnie, lecz także jakościowo – twierdzi prof. Gomułka.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.