Silvio Berlusconi wrócił uśmiechnięty do pracy. Pokazał gładką twarz bez śladów brutalnej napaści sprzed miesiąca. Od pewnego czasu przybywa jednak szpetnych narośli na obliczu jego kraju. Ostatnim wykwitem były wrogie okrzyki i oklaski, jakimi mieszkańcy kalabryjskiej miejscowości Rosarno odprowadzali autokary wywożące stamtąd w eskorcie uzbrojonej policji 300 imigrantów z Afryki.
– Południe Włoch przypominało w połowie stycznia 2010 r. Alabamę lat dwudziestych wstrząsaną rasistowską przemocą – twierdzi Jean-Léonard Touadi, jedyny czarny deputowany we włoskim parlamencie. Falę kilkudniowych zamieszek sprowokowało tam ostrzelanie z przejeżdżającego samochodu przez młodzieżową bandę grupy cudzoziemskich (głównie afrykańskich) robotników, z których dwóch zostało rannych. W odpowiedzi imigranci wyszli na ulice, podpalając i dewastując kilkaset samochodów oraz sklepy i inne obiekty w mieście. Z kolei z imigrantami starli się mieszkańcyRosarno, dopuszczając się – podobnie jak druga strona – prób samosądu i linczu. Bilans trzydniowych zamieszek to ponad 60 osób rannych wśród policjantów, miejscowych i imigrantów, z których ośmiu znalazło się w szpitalu. – Po wywiezieniu czarnych robotników Rosarno stało się jedynym całkowicie białym miastem w świecie. Nawet za czasów apartheidu w RPA nie osiągnięto takiego rezultatu – komentuje ironicznie centrolewicowy polityk i socjolog Luigi Manconi.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.