„Pochwalony” – mówi marszałek Stefaniuk, zasiadając w komisji hazardowej. „Sekuła seculorum” – odpowiadają komisarze z PO. A Mirosław Sekuła, człowiek z dykcją faceta, któremu przed miesiącem sprawiono nowe zęby, nieustannie tworzy system dyscyplinowania obstrukcyjnego. „Przywołuję panią do rzeczy” – strofuje posłankę Beatę Kempę. Widząc zdziwienie w jej oczach, Sekuła ostrzega: „Następnym razem przywołam panią do porządku”. Rzecz w tym, że normy porządku określa przewodniczący komisji. A najlepiej do rzeczy się mówi, stojąc przed otwartą szafą z ubraniami.
Wojna o panowanie nad językiem, narzucanie jedynie słusznych określeń, wojna na słowa trwa od dawna. Kto zapanuje nad językiem, ten zapanuje nad myśleniem tych, którzy się nim posługują – zauważyła na początku ubiegłego wieku Róża Luksemburg. To genialne odkrycie niemieckiej rewolucjonistki warto sobie przypomnieć, słuchając wypowiedzi polityków. Oto zwykłe słowo „znajomość" zaczęło występować w kilku smakach. Jeśli z kimś gra się w golfa, jest się na „ty”, zaprasza wielokrotnie do domu i pomaga w załatwieniu pracy dla córki – to jest to znajomość incydentalna. Tak określił swoją znajomość z Sobiesiakiem Mirosław Drzewiecki. Jeśli natomiast wylatuje się za to z fotela ministra na własną prośbę i prośbę premiera, to powodem tego jest z kolei serdeczna znajomość. Tak określił swoje relacje z Drzewieckim Tusk. Serdeczna przeszła teraz zapewne w znajomość incydentalną, bo tworzą ją incydenty.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.