Ci, którzy na początku 2009 r. mieli tyle odwagi, aby inwestować na giełdzie przeczołganej przez kryzys, teraz mogą tapetować banknotami ściany w swoich nowych willach. Inwestując na warszawskim parkiecie, mogli zyskać nawet ośmiokrotnie. Rok 2010 nie będzie już taki dobry. Ryzyko nie każdemu się opłaci.
Do lutego 2009 r., gdy indeksy na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych leciały na łeb na szyję, sądzono, że gorzej być nie może. Teraz, gdy poszybowały w niezwykłym tempie w górę (WIG20 wzrósł w 2009 r. o 33 proc.), pojawia się pytanie, jak długo ten sen może jeszcze potrwać. Odpowiedzi analityków są – mówiąc obrazowo – „zezowate". Z jednej strony twierdzą, że giełdową hossę w 2010 r. ma napędzać odradzająca się gospodarka. Z drugiej – zastrzegają, że przybywa potencjalnych czynników, które mogą odwrócić pozytywne tendencje. Tak czy owak, trzeba założyć, że kryzys nie wróci,a nasze PKB będzie nadal rosnąć. Ale nie tylko. – Zależni jesteśmy głównie od sytuacji na giełdach światowych, siły dolara, inflacji czy zawirowań takich jak w Dubaju. Zważywszy na to, że w 2009 r. giełdy rosły w rekordowym tempie i szybciej niż zyski przedsiębiorstw, ryzyko korekty jest bardzo duże – mówi Michał Macierzyński, analityk Bankier.pl.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.