Dla rodzimych gwiazd show- -biznesu nie ma trudniejszego tematu niż pieniądze. Mogą opowiadać o miłości, zdradach i cierpieniach. Większość bez oporów opowie też o swoim stosunku do religii, ulubionych potrawach, spędzeniu wakacji i tym, co robią w łóżku przy zapalonym albo zgaszonym świetle. Ale jeśli zapytać ich o finanse, większość nabiera wody w usta. – Dziwi się pan? W Polsce to wciąż jest temat zazdrości. Ja to rozumiem. Bo ludzi szlag trafia, że za przyjście na imprezę, wypicie kieliszka szampana i pół minuty na scenie z prezesem firmy dostaje więcej niż oni za cały miesiąc ciężkiej pracy – mówi anonimowo jedna ze znanych aktorek, która dużo więcej niż na planie zarobiła w ostatnich latach na kilku reklamach i obecności na eventach. Zaraz jednak dodaje, że nie czuje się winna. – Przecież nie sprzedajemy chleba, bez którego ludzie nie mogą żyć. Zapracowaliśmy na nazwisko, więc teraz je sprzedajemy. Nikt nie musi go kupować. Ale jeśli jakaś firma chce poprawić wizerunek tym, że założę ładną sukienkę i przyjdę na imprezę, dlaczego miałabym z tego nie skorzystać? – pyta gwiazda. Więc korzysta. Podobnie jak jej towarzysze z show-biznesu często znacznie więcej niż na aktywności, która zaprowadziła ją na strony plotkarskich magazynów.
Rola życia w reklamie
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.