Rząd Stanów Zjednoczonych, dla którego Bill Binney pracował przez całe życie, aż do emerytury, wtargnął do jego domu 26 lipca 2007 r. o dziewiątej rano. Agenci federalni sforsowali drzwi i wbiegli na piętro do łazienki, w której Bill Binney brał właśnie prysznic. Odsłonili zasłonę, przystawili mu lufę do czoła i kazali się ubierać. Binney podpadł rządowi, bo od jakiegoś czasu opowiadał publicznie, że rząd podsłuchuje. Wszystkich obywateli. Co do jednego. Dziś to, że Binney i kilku jego kolegów mówili i mówią prawdę, dociera do coraz większej rzeszy Amerykanów.
Niewiarygodne
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.