Nie mieliśmy wyboru – tak wygląda ostatni wpis na oficjalnym profilu na Facebooku Rafała Brzoski – właściciela InPostu – największej prywatnej poczty w Polsce. Zamiast kropką zdanie zakończył smutną buźką, bo – jak mówi – ciężko było mu wystąpić przeciwko krajowi, w którym zdecydował się prowadzić biznes. Brzoska właśnie zażądał od Skarbu Państwa zwrotu 35 mln zł za faworyzowanie Poczty Polskiej. Wraz z uwolnieniem rynku pocztowego od początku tego roku wszyscy polscy prywatni listonosze i publiczny gigant w postaci Poczty Polskiej mieli dostarczać listy Polakom na równych warunkach. Jest jednak inaczej – do 1 kwietnia publiczny operator był zwolniony z płacenia podatków za świadczone usługi.
Poczta Polska czuje oddech Brzoski na plecach. Przed prywatnymi listonoszami ratuje się jak może – zaniża ceny usług w przetargach, rezygnuje z pocztowych okienek, a nawet odświeża prehistoryczne logo z blaszaną trąbką. Po drugiej stronie barykady również pełna mobilizacja. Brzoska wprowadził właśnie gwarancję dostawy każdej przesyłki na terenie kraju w ciągu jednego dnia od nadania. Sukcesywnie odbiera też Poczcie Polskiej największych klientów. Z jego usług korzysta już kilka największych telekomów, banków i kancelarii prawniczych. Na polskim rynku pocztowym wartym 6 mld zł rocznie trwa już regularna wojna.
Listy niezgody
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.