Siarczysty mróz leczy już pół miliona Polaków!
Ciała pacjentów po zawałach serca powinny być ochładzane do 32°C przez dobę. Pozwala to uniknąć uszkodzeń mózgu, jakie często występują u poddanych reanimacji - brzmi najnowsze zalecenie Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Lekarze dopiero zaczynają doceniać walory leczenia zimnem. Najpopularniejsze są zabiegi w kriokomorach, w których temperatura spada nawet do 160°C poniżej zera. W Europie korzystają z nich głównie Niemcy. W Polsce krioterapii poddało się już 500 tys. osób. Są wśród nich zapaśnicy, siatkarze i koszykarze, a także złoty medalista z Paryża Robert Korzeniowski. W kraju działa około 20 kriokomór, a ich liczba stale rośnie.
Krioterapia uśmierza bóle reumatyczne, leczy choroby skóry i stany depresyjne. Pod wpływem zimna w organizmie wzrasta poziom wielu hormonów: kortyzolu, endorfin, adrenaliny i testosteronu. Rozszerzają się naczynia krwionośne, a mięśnie stają się mniej napięte. Zwiększa się odporność organizmu i pojawia poczucie odprężenia.
Zamrozić agresję
Leczenie chorób psychicznych było pierwszym zastosowaniem krioterapii w Japonii. Badania profesora Toshiro Yamauchiego wykazały skuteczność mroźnych sesji w terapii nerwic, psychoz i zespołów depresyjnych. - Japończycy stosowali krioterapię także wobec więźniów. Pensjonariusze zakładów karnych stawali się łagodni jak baranki - mówi dr Krzysztof Kijewski prowadzący sesje krioterapeutyczne w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale.
Niemcy stosowali krioterapię w leczeniu chorób narządu ruchu o podłożu reumatycznym. Polacy zaczęli ją wykorzystywać do walki ze wszelkimi chorobami narządu ruchu, także schorzeniami o podłożu neurologicznym (m.in. w terapii stwardnienia rozsianego).
Korzyści zdrowotne krioterapii pierwsi w Polsce docenili pracownicy Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Tamtejsza kriokomora działa od siedmiu lat. Konstruktorem pierwszych polskich kriokomór był Zbigniew Raczkowski, pracownik AWF. W urządzeniach tego rodzaju nośnikiem zimna są opary ciekłego azotu, których temperatura sięga minus 195°C.
Dla każdego coś chłodnego
Kriokomory znajdują się we Wrocławiu, Kamiennej Górze, Rudzie Śląskiej, Radzyniu, Krakowie, Warszawie, Zakopanem, Inowrocławiu i Spale. Właśnie otwarto kolejną - w Centralnym Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie. Usługi kriogeniczne oferuje coraz więcej ośrodków komercyjnych, a zainteresowanie nimi stale rośnie. - Co roku mamy więcej pacjentów. Na zabieg trzeba czekać dwa, trzy tygodnie - mówi Urszula Pilch zajmująca się krioterapią na wrocławskiej AWF.
- Niewielu jest pacjentów, którzy nie reagują na krioterapię. Problem polega wyłącznie na tym, jak szybko można zaobserwować jej efekty. Często są one widoczne już trzy dni po zabiegu, ale czasami dopiero po miesiącu - tłumaczy Adam Wilk z Instytutu Reumatologicznego w Warszawie. Poza terapią chorób o podłożu reumatycznym, takich jak reumatoidalne zapalenie stawów i zesztywniające zapalenie stawów, terapia zimnem jest skuteczna w leczeniu kontuzji torebek stawowych i mięśni, które często przytrafiają się sportowcom.
Polska enklawa arktyczna
Chodziarz Robert Korzeniowski odwiedza kriokomorę w Spale cztery razy w roku. Gościł tam przed startem w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Paryżu. Doping zimnem stosują ponadto polscy biegacze, zapaśnicy, koszykarze i siatkarze. Dla wielu ludzi kilka minut w kriokomorze to najlepsza forma relaksu i sposób na regenerację sił. - Niektórzy mężczyźni przychodzą do nas przed weekendem w nadziei, że zwiększą swoje szanse w miłosnych podbojach, ponieważ niskie temperatury podnoszą poziom testosteronu - mówi Urszula Pilch.
Z krioterapii oprócz sportowców coraz częściej korzystają biznesmeni i naukowcy. Zimno sprawia, że ośrodkowy układ nerwowy staje się bardziej odporny na zmęczenie fizyczne i psychiczne. Zwiększa się zdolność do koncentracji, podnosi próg bólu, łatwiejsze staje się podejmowanie trudnych decyzji, wzmacnia się nawet wyobraźnia przestrzenna. - Profesorowie, którzy przyjeżdżają do naszego ośrodka dwa razy w roku, przekonują, że po 8-10 dniach zabiegów są w stanie prowadzić wykłady nawet przez dziesięć godzin dziennie, a po powrocie do domu potrafią jeszcze pisać recenzje prac naukowych - mówi dr Kijewski.
Polska ma szansę stać się światowym centrum zdrowego zimna. W wielu krajach kriokomory nadal są wykorzystywane zbyt rzadko. Amerykanie mają tylko jedną kriokomorę - używaną wyłącznie przez sportowców. Również Finowie mogą się pochwalić jednym takim urządzeniem. Trudno się zatem dziwić, że do Polski na leczenie coraz częściej przyjeżdżają zagraniczni turyści. - Odwiedzają nas pacjenci z 20 państw, m.in. z Nowej Zelandii. Stałymi gośćmi są mieszkańcy Wysp Brytyjskich - mówi dr Kijewski. Dlaczego nie wykorzystać chłodu, by ciepło powitać zagranicznych gości z grubymi portfelami?
Krioterapia uśmierza bóle reumatyczne, leczy choroby skóry i stany depresyjne. Pod wpływem zimna w organizmie wzrasta poziom wielu hormonów: kortyzolu, endorfin, adrenaliny i testosteronu. Rozszerzają się naczynia krwionośne, a mięśnie stają się mniej napięte. Zwiększa się odporność organizmu i pojawia poczucie odprężenia.
Zamrozić agresję
Leczenie chorób psychicznych było pierwszym zastosowaniem krioterapii w Japonii. Badania profesora Toshiro Yamauchiego wykazały skuteczność mroźnych sesji w terapii nerwic, psychoz i zespołów depresyjnych. - Japończycy stosowali krioterapię także wobec więźniów. Pensjonariusze zakładów karnych stawali się łagodni jak baranki - mówi dr Krzysztof Kijewski prowadzący sesje krioterapeutyczne w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale.
Niemcy stosowali krioterapię w leczeniu chorób narządu ruchu o podłożu reumatycznym. Polacy zaczęli ją wykorzystywać do walki ze wszelkimi chorobami narządu ruchu, także schorzeniami o podłożu neurologicznym (m.in. w terapii stwardnienia rozsianego).
Korzyści zdrowotne krioterapii pierwsi w Polsce docenili pracownicy Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Tamtejsza kriokomora działa od siedmiu lat. Konstruktorem pierwszych polskich kriokomór był Zbigniew Raczkowski, pracownik AWF. W urządzeniach tego rodzaju nośnikiem zimna są opary ciekłego azotu, których temperatura sięga minus 195°C.
Dla każdego coś chłodnego
Kriokomory znajdują się we Wrocławiu, Kamiennej Górze, Rudzie Śląskiej, Radzyniu, Krakowie, Warszawie, Zakopanem, Inowrocławiu i Spale. Właśnie otwarto kolejną - w Centralnym Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie. Usługi kriogeniczne oferuje coraz więcej ośrodków komercyjnych, a zainteresowanie nimi stale rośnie. - Co roku mamy więcej pacjentów. Na zabieg trzeba czekać dwa, trzy tygodnie - mówi Urszula Pilch zajmująca się krioterapią na wrocławskiej AWF.
- Niewielu jest pacjentów, którzy nie reagują na krioterapię. Problem polega wyłącznie na tym, jak szybko można zaobserwować jej efekty. Często są one widoczne już trzy dni po zabiegu, ale czasami dopiero po miesiącu - tłumaczy Adam Wilk z Instytutu Reumatologicznego w Warszawie. Poza terapią chorób o podłożu reumatycznym, takich jak reumatoidalne zapalenie stawów i zesztywniające zapalenie stawów, terapia zimnem jest skuteczna w leczeniu kontuzji torebek stawowych i mięśni, które często przytrafiają się sportowcom.
Polska enklawa arktyczna
Chodziarz Robert Korzeniowski odwiedza kriokomorę w Spale cztery razy w roku. Gościł tam przed startem w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Paryżu. Doping zimnem stosują ponadto polscy biegacze, zapaśnicy, koszykarze i siatkarze. Dla wielu ludzi kilka minut w kriokomorze to najlepsza forma relaksu i sposób na regenerację sił. - Niektórzy mężczyźni przychodzą do nas przed weekendem w nadziei, że zwiększą swoje szanse w miłosnych podbojach, ponieważ niskie temperatury podnoszą poziom testosteronu - mówi Urszula Pilch.
Z krioterapii oprócz sportowców coraz częściej korzystają biznesmeni i naukowcy. Zimno sprawia, że ośrodkowy układ nerwowy staje się bardziej odporny na zmęczenie fizyczne i psychiczne. Zwiększa się zdolność do koncentracji, podnosi próg bólu, łatwiejsze staje się podejmowanie trudnych decyzji, wzmacnia się nawet wyobraźnia przestrzenna. - Profesorowie, którzy przyjeżdżają do naszego ośrodka dwa razy w roku, przekonują, że po 8-10 dniach zabiegów są w stanie prowadzić wykłady nawet przez dziesięć godzin dziennie, a po powrocie do domu potrafią jeszcze pisać recenzje prac naukowych - mówi dr Kijewski.
Polska ma szansę stać się światowym centrum zdrowego zimna. W wielu krajach kriokomory nadal są wykorzystywane zbyt rzadko. Amerykanie mają tylko jedną kriokomorę - używaną wyłącznie przez sportowców. Również Finowie mogą się pochwalić jednym takim urządzeniem. Trudno się zatem dziwić, że do Polski na leczenie coraz częściej przyjeżdżają zagraniczni turyści. - Odwiedzają nas pacjenci z 20 państw, m.in. z Nowej Zelandii. Stałymi gośćmi są mieszkańcy Wysp Brytyjskich - mówi dr Kijewski. Dlaczego nie wykorzystać chłodu, by ciepło powitać zagranicznych gości z grubymi portfelami?
Więcej możesz przeczytać w 37/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.