"Basen" Franćois Ozona to błyskotliwe i wyrafinowane kino z inteligentnym suspensem
Rozmawiają ZYGMUNT KAŁUŻYŃSKI i TOMASZ RACZEK
Tomasz Raczek: Panie Zygmuncie, porozmawiajmy o "Basenie", filmie francuskim, który kojarzy się z twórczością Alfreda Hitchcocka.
Zygmunt Kałużyński: A mnie się wydaje, że ten film nawiązuje do wielkiej tradycji literatury francuskiej: dokonuje psychologicznej analizy charakteru bohaterki, czego symbolem była "Pani Bovary" Flauberta. A pan o Hitchcocku�
TR: Bo to jest przecież świetny kryminał z popisowym suspensem i nieoczekiwanym trupem.
ZK: Wszystko się zgadza, ma pan rację. Więc może oryginalność tego filmu polega na tym, że można go zaliczyć zarówno do tradycji hitchcockowskiej, jak i francuskiej sztuki obserwującej kobietę.
TR: Uporządkujmy: francuski reżyser Fran�ois Ozon zrealizował swój pierwszy anglojęzyczny film; Charlotte Rampling gra w nim angielską autorkę kryminałów, która przyjeżdża do położonej na południu Francji willi swego wydawcy w poszukiwaniu spokoju i natchnienia do następnej książki.
ZK: Tylko że jej przygotowania do pracy zakłóca pojawienie się córki wydawcy, będącej kompletnym charakterologicznym przeciwieństwem pisarki. Jest to prowokacja, która ma zderzyć naszą bohaterkę z kimś wręcz zagrażającym jej porządkowi wewnętrznemu.
TR: Paradoksalnie jednak owo najście nastolatki staje się poszukiwaną inspiracją pisarską. Rampling zaczyna obserwować dziewczynę, a to rozbudza jej wyobraźnię. Pisze jej się coraz lepiej i powstaje zaskakująca książka.
ZK: Pojawia się pytanie: czy konflikt dwóch kobiet, który obserwujemy, jest rzeczywisty, czy też jest to zainscenizowana treść owej powieści? Bo te krańcowości są tak ostateczne, jak rzadko bywa w życiu! Dziewczyna zachowuje się w sposób pod każdym względem bezceremonialny: codziennie sprowadza sobie innego amanta, więc pisarka musi wkładać do uszu zatyczki, żeby nie słyszeć jęków rozkoszy rozlegających się w całym domu. Nastolatka lekceważy obecność i osobowość autorki, z którą żyje pod jednym dachem. W dodatku jedna i druga ma kontakty z mężczyzną z pobliskiej miejscowości. Każda z nich ma o nim swoją opinię. Dziewczyna oczywiście robi z niego swojego kochanka. I teraz obserwujemy, jak w owej pisarce, osobie już silnie dojrzałej, narasta dziwne uczucie oburzenia, że musi się stykać z podobnie rozszalałym erotyzmem. Z drugiej strony odczuwa ona coś, co moglibyśmy nazwać żalem, a może nawet zazdrością. Budzi się w niej wreszcie nienawiść i bunt. Widzimy, że ta zrównoważona intelektualistka znalazła się na granicy oszalałej wściekłości.
TR: Nie tylko wściekłości. Także namiętności. Nieoczekiwanie decyduje się na cielesną przyjemność z zaskakującym partnerem i w zaskakujących okolicznościach. Sposób kreowania tej postaci przez Charlotte Rampling jest wyjątkowy. Sukces aktorki polega na tym, że udało jej się zbudować pełną, trójwymiarową postać na podstawie niepewnych, a nawet wręcz szczątkowych obserwacji na temat jej charakteru.
ZK: Wyczuwam sugestię, że owe dwie tak sprzeczne postacie w gruncie rzeczy reprezentują jedną bardzo bogatą kobiecość, którą cechuje zarówno owa równowaga dojrzałości i staranie się o mądre spojrzenie na świat�
TR: �jak i rozwiązła seksualność. Chce pan przez to powiedzieć, że ten film nawiązuje jeszcze do powieści "Dr Jekyll i Mr Hyde", tyle że w wydaniu kobieco-erotycznym?
ZK: To pan powiedział, ale uważam, że trafnie się to panu przypomniało. Tak, jest tutaj coś takiego. W naszej rozmowie też jest rozdwojenie: ja z uporem widzę w "Basenie" wielką tradycję literatury francuskiej i analizy psychologicznej, a pan zaczął od skojarzenia z Hitchcockiem�
TR: �i cały czas bawi mnie koncept tego filmu oraz sposób opowiadania tej historii, który jest wyrafinowany, błyskotliwy i daje nam rzadko ostatnio spotykaną w kinie przyjemność przeżywania inteligentnego suspensu.
ZK: Nie dziwię się, że przypomniał pan sobie Hitchcocka. Nie bez powodu ciągle uznaje się go za papieża kryminału. Hitchcock wprowadza charaktery do rozwiązania dramatycznego, którym zwykle jest zbrodnia. Przy całej misterności opowiadania fabuły jest jeszcze owa obserwacja charakterów i siatka obyczajowa, którą on potrafi wciągnąć w żywioł swojej sztuki. n
Tomasz Raczek: Panie Zygmuncie, porozmawiajmy o "Basenie", filmie francuskim, który kojarzy się z twórczością Alfreda Hitchcocka.
Zygmunt Kałużyński: A mnie się wydaje, że ten film nawiązuje do wielkiej tradycji literatury francuskiej: dokonuje psychologicznej analizy charakteru bohaterki, czego symbolem była "Pani Bovary" Flauberta. A pan o Hitchcocku�
TR: Bo to jest przecież świetny kryminał z popisowym suspensem i nieoczekiwanym trupem.
ZK: Wszystko się zgadza, ma pan rację. Więc może oryginalność tego filmu polega na tym, że można go zaliczyć zarówno do tradycji hitchcockowskiej, jak i francuskiej sztuki obserwującej kobietę.
TR: Uporządkujmy: francuski reżyser Fran�ois Ozon zrealizował swój pierwszy anglojęzyczny film; Charlotte Rampling gra w nim angielską autorkę kryminałów, która przyjeżdża do położonej na południu Francji willi swego wydawcy w poszukiwaniu spokoju i natchnienia do następnej książki.
ZK: Tylko że jej przygotowania do pracy zakłóca pojawienie się córki wydawcy, będącej kompletnym charakterologicznym przeciwieństwem pisarki. Jest to prowokacja, która ma zderzyć naszą bohaterkę z kimś wręcz zagrażającym jej porządkowi wewnętrznemu.
TR: Paradoksalnie jednak owo najście nastolatki staje się poszukiwaną inspiracją pisarską. Rampling zaczyna obserwować dziewczynę, a to rozbudza jej wyobraźnię. Pisze jej się coraz lepiej i powstaje zaskakująca książka.
ZK: Pojawia się pytanie: czy konflikt dwóch kobiet, który obserwujemy, jest rzeczywisty, czy też jest to zainscenizowana treść owej powieści? Bo te krańcowości są tak ostateczne, jak rzadko bywa w życiu! Dziewczyna zachowuje się w sposób pod każdym względem bezceremonialny: codziennie sprowadza sobie innego amanta, więc pisarka musi wkładać do uszu zatyczki, żeby nie słyszeć jęków rozkoszy rozlegających się w całym domu. Nastolatka lekceważy obecność i osobowość autorki, z którą żyje pod jednym dachem. W dodatku jedna i druga ma kontakty z mężczyzną z pobliskiej miejscowości. Każda z nich ma o nim swoją opinię. Dziewczyna oczywiście robi z niego swojego kochanka. I teraz obserwujemy, jak w owej pisarce, osobie już silnie dojrzałej, narasta dziwne uczucie oburzenia, że musi się stykać z podobnie rozszalałym erotyzmem. Z drugiej strony odczuwa ona coś, co moglibyśmy nazwać żalem, a może nawet zazdrością. Budzi się w niej wreszcie nienawiść i bunt. Widzimy, że ta zrównoważona intelektualistka znalazła się na granicy oszalałej wściekłości.
TR: Nie tylko wściekłości. Także namiętności. Nieoczekiwanie decyduje się na cielesną przyjemność z zaskakującym partnerem i w zaskakujących okolicznościach. Sposób kreowania tej postaci przez Charlotte Rampling jest wyjątkowy. Sukces aktorki polega na tym, że udało jej się zbudować pełną, trójwymiarową postać na podstawie niepewnych, a nawet wręcz szczątkowych obserwacji na temat jej charakteru.
ZK: Wyczuwam sugestię, że owe dwie tak sprzeczne postacie w gruncie rzeczy reprezentują jedną bardzo bogatą kobiecość, którą cechuje zarówno owa równowaga dojrzałości i staranie się o mądre spojrzenie na świat�
TR: �jak i rozwiązła seksualność. Chce pan przez to powiedzieć, że ten film nawiązuje jeszcze do powieści "Dr Jekyll i Mr Hyde", tyle że w wydaniu kobieco-erotycznym?
ZK: To pan powiedział, ale uważam, że trafnie się to panu przypomniało. Tak, jest tutaj coś takiego. W naszej rozmowie też jest rozdwojenie: ja z uporem widzę w "Basenie" wielką tradycję literatury francuskiej i analizy psychologicznej, a pan zaczął od skojarzenia z Hitchcockiem�
TR: �i cały czas bawi mnie koncept tego filmu oraz sposób opowiadania tej historii, który jest wyrafinowany, błyskotliwy i daje nam rzadko ostatnio spotykaną w kinie przyjemność przeżywania inteligentnego suspensu.
ZK: Nie dziwię się, że przypomniał pan sobie Hitchcocka. Nie bez powodu ciągle uznaje się go za papieża kryminału. Hitchcock wprowadza charaktery do rozwiązania dramatycznego, którym zwykle jest zbrodnia. Przy całej misterności opowiadania fabuły jest jeszcze owa obserwacja charakterów i siatka obyczajowa, którą on potrafi wciągnąć w żywioł swojej sztuki. n
Więcej możesz przeczytać w 37/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.