Chiracoschröderoland
Jestem pod wrażeniem oceny sytuacji w Unii Europejskiej przedstawionej czytelnikom "Wprost" przez Jerzego Marka Nowakowskiego ("Chiracoschröderoland", nr 42). Wreszcie ktoś miał odwagę powiedzieć trochę gorzkiej prawdy na temat kulisów integracji. Jak wielu moich znajomych jestem za integracją gospodarczą (wolnym handlem), ale przeciwko integracji politycznej. Powiem krótko: "Nie wszystko złoto, co się w UE wyświęca".
WITOLD A. BIESCHKE
Nauka interesów
Z zainteresowaniem przeczytałam dwugłos profesorów Kleibera i Turskiego ("Nauka interesów", "Woda na krzemowej pustyni", nr 39) na temat polityki naukowej w Polsce. Jej nieodłącznym warunkiem jest ocena kierunków badawczych i publikowanych prac. Służyć temu miały zespoły KBN, powoływane podczas demokratycznych wyborów przez środowisko naukowe. Zespoły skupiające wybitnych pracowników nauki miały - przez ocenę projektów (tzw. grantów) i wyników badań - prowadzić politykę naukową. Nie mam zastrzeżeń do pierwszego zakresu działalności, ale drugi budzi mój sprzeciw. Ocena instytutów naukowych nie była dokonywana merytorycznie, ale przez przyznawanie punktów za drukowanie prac w czasopismach naukowych (punktowano poczytność pisma, a nie treść publikacji), wdrożenia, uzyskiwanie stopni, tytułu naukowego itp. Ta pozornie przejrzysta ocena obarczona jest błędem, bo brakuje obiektywnych podstaw do punktowego porównania różnych form działalności naukowej. Jak bowiem ma się osiągnięcie tytułu naukowego przez pracownika do uzyskania patentu przez duży zespół? Zespoły jakoś sobie radzą i "wyceniają" różne formy działalności naukowej, przyznając quasi-obiektywne punkty, zliczane przez rachmistrzów, którzy przyznają kwoty na funkcjonowanie jednostek badawczych.
Biada tym, którzy padną ofiarą pomyłki. W strukturze KBN nie ma kontroli decyzji podejmowanych przez demokratycznie wybrane zespoły! Demokratycznie wybrane, ale przecież nie nieomylne.
W ten sposób stworzono możliwość powstania swoistych "grup trzymających władzę". Utopią jest bowiem przekonanie, że demokratycznie wybranych uczonych nie dotknie patologia społeczna. Można powiedzieć, że chcieliśmy dobrze - a wyszło jak zwykle. Dlatego skłaniam się ku propozycji prof. Kleibera. Opinia Rady Nauki, jawna i jawnie dyskutowana, wprowadzi nie tylko porządek, ale stworzy także podstawy dyskusji merytorycznej.
GABRIELA BUJALSKA
Jestem pod wrażeniem oceny sytuacji w Unii Europejskiej przedstawionej czytelnikom "Wprost" przez Jerzego Marka Nowakowskiego ("Chiracoschröderoland", nr 42). Wreszcie ktoś miał odwagę powiedzieć trochę gorzkiej prawdy na temat kulisów integracji. Jak wielu moich znajomych jestem za integracją gospodarczą (wolnym handlem), ale przeciwko integracji politycznej. Powiem krótko: "Nie wszystko złoto, co się w UE wyświęca".
WITOLD A. BIESCHKE
Nauka interesów
Z zainteresowaniem przeczytałam dwugłos profesorów Kleibera i Turskiego ("Nauka interesów", "Woda na krzemowej pustyni", nr 39) na temat polityki naukowej w Polsce. Jej nieodłącznym warunkiem jest ocena kierunków badawczych i publikowanych prac. Służyć temu miały zespoły KBN, powoływane podczas demokratycznych wyborów przez środowisko naukowe. Zespoły skupiające wybitnych pracowników nauki miały - przez ocenę projektów (tzw. grantów) i wyników badań - prowadzić politykę naukową. Nie mam zastrzeżeń do pierwszego zakresu działalności, ale drugi budzi mój sprzeciw. Ocena instytutów naukowych nie była dokonywana merytorycznie, ale przez przyznawanie punktów za drukowanie prac w czasopismach naukowych (punktowano poczytność pisma, a nie treść publikacji), wdrożenia, uzyskiwanie stopni, tytułu naukowego itp. Ta pozornie przejrzysta ocena obarczona jest błędem, bo brakuje obiektywnych podstaw do punktowego porównania różnych form działalności naukowej. Jak bowiem ma się osiągnięcie tytułu naukowego przez pracownika do uzyskania patentu przez duży zespół? Zespoły jakoś sobie radzą i "wyceniają" różne formy działalności naukowej, przyznając quasi-obiektywne punkty, zliczane przez rachmistrzów, którzy przyznają kwoty na funkcjonowanie jednostek badawczych.
Biada tym, którzy padną ofiarą pomyłki. W strukturze KBN nie ma kontroli decyzji podejmowanych przez demokratycznie wybrane zespoły! Demokratycznie wybrane, ale przecież nie nieomylne.
W ten sposób stworzono możliwość powstania swoistych "grup trzymających władzę". Utopią jest bowiem przekonanie, że demokratycznie wybranych uczonych nie dotknie patologia społeczna. Można powiedzieć, że chcieliśmy dobrze - a wyszło jak zwykle. Dlatego skłaniam się ku propozycji prof. Kleibera. Opinia Rady Nauki, jawna i jawnie dyskutowana, wprowadzi nie tylko porządek, ale stworzy także podstawy dyskusji merytorycznej.
GABRIELA BUJALSKA
Więcej możesz przeczytać w 43/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.