Dlaczego Krajowy Rejestr Sądowy ogłuszył i oślepił polskich przedsiębiorców?
Brak odpowiedzialności? Głupota, niekompetencja czy idiotyczna konkurencja między resortami? Urzędnicy doprowadzili do tego, że KRS praktycznie przestał działać. Ofiarami starcia urzędników stali się obywatele, którzy nie mogli normalnie korzystać z usług rejestrów sądowych. KRS zaczął prawie normalnie funkcjonować dopiero w zeszłym tygodniu. Przez dwa miesiące oba resorty odpowiedzialne za rejestr nie potrafiły usunąć awarii. Narosły zaległości w ewidencji firm, a opóźnienia w wydawaniu odpisów sprawiły, że przedsiębiorstwa w całym kraju straciły miliony złotych! Winnych kompromitacji i strat finansowych nie ma. - To był horror, sądy rejestrowe nie mogły normalnie działać, przedsiębiorcy się wściekali, że płacą za coś, czego nie dostają. Wciąż pracujemy na dwie zmiany. Nie wiemy jednak, czy sytuacja poprawiła się na dobre - mówi "Wprost" Dorota Kozarzewska, wiceprezes ds. rejestrowych Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy.
KRS, czyli Wielki Brat
Polski KRS to unikat. Na świecie większość rejestrów firm zawiera tylko podstawowe dane, KRS - wszystkie, począwszy od informacji o kapitale zakładowym i władzach spółki, rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej, a na wypłacalności skończywszy. Od sprawności działania rejestru zależy więc szybkość obrotu gospodarczego w Polsce.
KRS to także bezcenne dla służb państwowych źródło informacji. KRS jest połączony z bazą PESEL (rejestracja ludności) i REGON (dane GUS). Policja i służby specjalne sprawdzają, czy urzędnicy państwowi nie zasiadają we władzach firm lub nie są ich właścicielami. Ten, kto kontroluje bazę KRS, może więc sprawdzać, co i kogo zechce. Łatwy dostęp do tych danych to jeden z powodów, dla których MSWiA i Ministerstwo Sprawiedliwości walczą z sobą o kontrolę nad KRS.
Wiszą na kablu
W 2002 r., po ponad roku poprawiania oprogramowania, KRS zaczął działać bez zarzutu. Kłopoty zaczęły się, kiedy urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości postanowili wykorzystać ten sukces jako pretekst do przeniesienia głównej bazy z budynku MSWiA do swojego lokalu, chociaż specjaliści ostrzegali, że na nowym miejscu KRS może źle działać. Problemy zaczęły się od razu po przenosinach, bo dane z bazy KRS w nowej siedzibie można było przesyłać za pomocą tylko jednego kabla! Według naszych informatorów, to kłopoty w łączności ze światem bazy są jedną z przyczyn obecnych problemów. Gdy 66 podłączonych do systemu urzędów chce jednocześnie pobrać informacje z KRS, sieć się blokuje. Uzyskane informacje potwierdzili urzędnicy MSWiA, tłumacząc, że "przyczyną obecnego stanu rzeczy jest niedostateczna wydolność sieci PESEL-NET i problemy związane z sieciami LAN Ministerstwa Sprawiedliwości".
MSWiA kontra MS
Według naszych informatorów, KRS padł ofiarą wojny urzędników MSWiA i MS. Resort administracji starał się wykazać, że sieć, którą zarządzał (PESEL-NET), jest niedoinwestowana. Chciał także, by baza KRS wróciła pod jego kontrolę, a wraz z nią - nieograniczony dostęp do informacji i pieniądze na obsługę systemu. Z kolei urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości za wszelką cenę chcieli się "usamodzielnić", nie zważając, że warunki techniczne nie pozwalają na zabranie bazy KRS z budynku MSWiA. O tym, że pracownicy obu resortów toczą z sobą wojnę, świadczy sprawa weryfikacji danych osobowych w bazie PESEL. Po przeniesieniu bazy KRS urzędnicy MSWiA uniemożliwili automatyczne sprawdzanie danych za pośrednictwem sieci PESEL-NET, bo - ich zdaniem - "weryfikacja nie spełniała warunków bezpieczeństwa". Sądy zaczęły więc się dowiadywać, czy podawane dane są prawdziwe między innymi telefonicznie.
Obecne problemy to początek prawdziwych kłopotów. Od 1 października zaczął działać program pilotażowy informatyzacji ksiąg wieczystych. Korzysta on - jak twierdzi Rafał Czubik, p.o. dyrektora Centrum Ogólnopolskich Rejestrów Sądowych - z rezerwowych łączy, "bo MSWiA nie wywiązało się na czas z umowy". Bałagan i przeprowadzana tak jak obecnie weryfikacja danych w wypadku wydawania dokumentów decydujących o prawie własności będą kosztować setki milionów złotych.
KRS, czyli Wielki Brat
Polski KRS to unikat. Na świecie większość rejestrów firm zawiera tylko podstawowe dane, KRS - wszystkie, począwszy od informacji o kapitale zakładowym i władzach spółki, rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej, a na wypłacalności skończywszy. Od sprawności działania rejestru zależy więc szybkość obrotu gospodarczego w Polsce.
KRS to także bezcenne dla służb państwowych źródło informacji. KRS jest połączony z bazą PESEL (rejestracja ludności) i REGON (dane GUS). Policja i służby specjalne sprawdzają, czy urzędnicy państwowi nie zasiadają we władzach firm lub nie są ich właścicielami. Ten, kto kontroluje bazę KRS, może więc sprawdzać, co i kogo zechce. Łatwy dostęp do tych danych to jeden z powodów, dla których MSWiA i Ministerstwo Sprawiedliwości walczą z sobą o kontrolę nad KRS.
Wiszą na kablu
W 2002 r., po ponad roku poprawiania oprogramowania, KRS zaczął działać bez zarzutu. Kłopoty zaczęły się, kiedy urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości postanowili wykorzystać ten sukces jako pretekst do przeniesienia głównej bazy z budynku MSWiA do swojego lokalu, chociaż specjaliści ostrzegali, że na nowym miejscu KRS może źle działać. Problemy zaczęły się od razu po przenosinach, bo dane z bazy KRS w nowej siedzibie można było przesyłać za pomocą tylko jednego kabla! Według naszych informatorów, to kłopoty w łączności ze światem bazy są jedną z przyczyn obecnych problemów. Gdy 66 podłączonych do systemu urzędów chce jednocześnie pobrać informacje z KRS, sieć się blokuje. Uzyskane informacje potwierdzili urzędnicy MSWiA, tłumacząc, że "przyczyną obecnego stanu rzeczy jest niedostateczna wydolność sieci PESEL-NET i problemy związane z sieciami LAN Ministerstwa Sprawiedliwości".
MSWiA kontra MS
Według naszych informatorów, KRS padł ofiarą wojny urzędników MSWiA i MS. Resort administracji starał się wykazać, że sieć, którą zarządzał (PESEL-NET), jest niedoinwestowana. Chciał także, by baza KRS wróciła pod jego kontrolę, a wraz z nią - nieograniczony dostęp do informacji i pieniądze na obsługę systemu. Z kolei urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości za wszelką cenę chcieli się "usamodzielnić", nie zważając, że warunki techniczne nie pozwalają na zabranie bazy KRS z budynku MSWiA. O tym, że pracownicy obu resortów toczą z sobą wojnę, świadczy sprawa weryfikacji danych osobowych w bazie PESEL. Po przeniesieniu bazy KRS urzędnicy MSWiA uniemożliwili automatyczne sprawdzanie danych za pośrednictwem sieci PESEL-NET, bo - ich zdaniem - "weryfikacja nie spełniała warunków bezpieczeństwa". Sądy zaczęły więc się dowiadywać, czy podawane dane są prawdziwe między innymi telefonicznie.
Obecne problemy to początek prawdziwych kłopotów. Od 1 października zaczął działać program pilotażowy informatyzacji ksiąg wieczystych. Korzysta on - jak twierdzi Rafał Czubik, p.o. dyrektora Centrum Ogólnopolskich Rejestrów Sądowych - z rezerwowych łączy, "bo MSWiA nie wywiązało się na czas z umowy". Bałagan i przeprowadzana tak jak obecnie weryfikacja danych w wypadku wydawania dokumentów decydujących o prawie własności będą kosztować setki milionów złotych.
Więcej możesz przeczytać w 43/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.