Więcej mężczyzn w szkole to mniej agresji wśród uczniów.
Nauczyciel angielskiego z toruńskiego technikum sprowokował agresję uczniów m.in. dlatego, że zachowywał się wobec nich jak kobieta. Poziom agresji jest najwyższy w tych szkołach, gdzie w zawodzie nauczyciela pracuje najwięcej kobiet. Tam, gdzie wśród nauczycieli istnieje względna równowaga płci, problem szczególnie agresywnych uczniów praktycznie nie istnieje - wynika z badań Instytutu Dziecka Uniwersytetu Minnesoty. Potwierdzają to doświadczenia też II RP, kiedy to dwie trzecie nauczycieli stanowili mężczyźni. Tymczasem w toruńskim technikum budowlanym ponad 60 proc. nauczycieli stanowią kobiety, kobieta jest też dyrektorką szkoły.
W polskich szkołach zawodowych, a więc uczących typowo męskich zawodów, mężczyźni stanowią 45 proc. kadry nauczycielskiej - wynika z danych Centrum Obliczeniowego Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. W innych typach szkół jest znacznie gorzej. W liceach ogólnokształcących 25 proc. nauczycieli to mężczyźni, w gimnazjach - 22 proc., w szkołach podstawowych - 11 proc., a w przedszkolach zaledwie 0,6 proc.
Z badań zespołu prof. Gary'ego Phye'a, psychologa edukacji z Uniwersytetu Iowa, wynika, że nauczycielki częściej niż nauczyciele nie radzą sobie z agresją w szkole, bo nie mają cech przywódcy. Nauczycielki bardziej są zainteresowane relacjami międzyludzkimi. To sprawia, że podczas prowadzonych przez nie zajęć znacznie częściej dochodzi do anarchii i rozprzężenia (cztery razy częściej niż w wypadku mężczyzn). Oczywiście, zdarzają się też nauczycielki o silnych cechach przywódczych, ale prof. Phye podkreśla, że dotyczy to tylko co dwunastej nauczycielki, podczas gdy przywódcą jest co drugi nauczyciel.
Piekło kobiet
Dla dzieci wychowywanych w domu przez samotne matki, a w szkole przez nauczycielki typowa jest huśtawka nastrojów i nie kontrolowane wybuchy gniewu. Z obserwacji Anny Piotrowskiej, psychologa dziecięcego, wynika, że dzieci z pełnych rodzin wychowywane bądź uczone wyłącznie przez kobiety kilkakrotnie częściej niż dzieci uczone przez mężczyzn wykazują nadmierną uległość lub reagują agresją na najprostsze problemy. Z badań Marianne Frankenhaeuser, zajmującej się psychobiologią stresu, wynika, że choć u obu płci w trudnej sytuacji podobnie wzrasta poziom hormonów stresu, u mężczyzn obniża się on po ustaniu czynnika wywołującego stres. U kobiet natomiast utrzymuje się aż do zaśnięcia. Z badań prof. Phye'a wynika, że większą agresję uczniów budzą nauczycielki przechodzące menopauzę. Wtedy są bardziej przygnębione, nerwowe. Uczniowie to wyczuwają i reagują lekceważeniem albo agresją. Nauczycielki, które nie mają cech przywódczych, wywołują największą agresję wśród uczniów wychowywanych tylko przez matki. Po prostu przenoszą oni na nauczycielki swoje pretensje do matek. Samotnym matkom trudno jest narzucić dzieciom choćby minimalną dyscyplinę, więc te uodporniają się na podobne usiłowania nauczycielek. Gdy w domu i w szkole obecny jest mężczyzna, zawsze może stanąć po stronie żony czy koleżanki w konfrontacjach z dziećmi, które w takiej sytuacji najczęściej się podporządkowują. Samotne matki i nauczycielki często ulegają w utarczkach, co tylko zachęca ich podopiecznych do eskalacji agresji.
Inicjacja i postrzyżyny
Ze szkodliwości monopolu kobiet w wychowaniu i nauczaniu zdawano sobie sprawę już w społecznościach plemiennych. To dlatego stosowały one rytuał inicjacji, której początkiem było zawsze zerwanie z matką. Podczas inicjacji uświadamiano dziecku, że jego związek z matką opiera się na biologii - żyje dzięki mleku matki, podczas gdy związek z ojcem polega na przekazywaniu innego rodzaju pokarmu - duchowego, symbolicznego, czyli głównie wiedzy i doświadczenia. W Indiach dziecko zaraz po ceremonii inicjacji przenosiło się do domu swego guru, gdzie mieszkało przez cały okres nauki. W społeczeństwach nowożytnych guru zastąpiła szkoła z internatem, do której trafiały dzieci oderwane od matki - trafiały pod opiekę mężczyzn.
W kręgu kultury słowiańskiej momentem przejścia chłopca spod opieki matki pod skrzydła ojca były postrzyżyny. Wtedy kończył się dla chłopca czas zabaw i pomocy matce, a zaczynało towarzyszenie ojcu podczas wypraw łowieckich i zbrojnych. Skrócenie włosów z długich dziewczęcych do krótkich męskich pełniło symboliczną funkcję - odcięcia się od świata kobiecości.
Szkoła przywództwa
Dyrektorzy szkół niepublicznych zauważyli, że feminizacja zawodu nauczycielskiego szkodzi uczniom i samej szkole, dlatego w tych placówkach pracuje przeciętnie dwa razy więcej mężczyzn niż w szkołach publicznych. Tak jest na przykład w Prywatnym Żeńskim Liceum Ogólnokształcącym im. C. Plater-Zyberkówny w Warszawie, którym kieruje Przemysław Kluge. W szkołach, gdzie w zawodzie nauczyciela pracuje więcej mężczyzn, obserwuje się też mniej konfliktów wewnątrz grona pedagogicznego. Jest to o tyle ważne, że te konflikty często przenoszone są na uczniów.
Mężczyźni coraz częściej są zatrudniani w przedszkolach. Pionierem w tej dziedzinie jest Pascal Kaas, dyrektor rzeszowskiego przedszkola nr 14. Kaas jest w Polsce jednym z 377 mężczyzn nauczycieli przedszkolnych i jedynym mężczyzną dyrektorem przedszkola. W prowadzonej przez siebie placówce chce osiągnąć co najmniej równowagę w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn.
Mężczyźni lepiej niż kobiety sprawdzają się również w nauczaniu religii. Kontakt z katechetą czy księdzem wywołuje lęk. Mężczyźni w jakimś sensie są traktowani przez dzieci jako przedstawiciele Boga. Katechetki nie wzbudzają tego rodzaju uczuć.
W wielu krajach, m.in. w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie, osoby odpowiedzialne za edukację forsowały programy faworyzujące mężczyzn przy przyjmowaniu na studia pedagogiczne, a potem zatrudnianiu w szkołach. Zrezygnowano z nich z powodu wściekłych ataków feministek. Jeśli nie można wprowadzić preferencji dla mężczyzn przy zatrudnianiu w zawodzie nauczycielskim i nie da się od razu odfeminizować szkół, warto byłoby uczyć nauczycielki przywództwa. Feministki powinny tylko poprzeć takie programy doskonalenia zawodowego. W końcu to one twierdzą, że kobiety są tak samo dobrymi liderami jak mężczyźni.
W polskich szkołach zawodowych, a więc uczących typowo męskich zawodów, mężczyźni stanowią 45 proc. kadry nauczycielskiej - wynika z danych Centrum Obliczeniowego Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. W innych typach szkół jest znacznie gorzej. W liceach ogólnokształcących 25 proc. nauczycieli to mężczyźni, w gimnazjach - 22 proc., w szkołach podstawowych - 11 proc., a w przedszkolach zaledwie 0,6 proc.
Z badań zespołu prof. Gary'ego Phye'a, psychologa edukacji z Uniwersytetu Iowa, wynika, że nauczycielki częściej niż nauczyciele nie radzą sobie z agresją w szkole, bo nie mają cech przywódcy. Nauczycielki bardziej są zainteresowane relacjami międzyludzkimi. To sprawia, że podczas prowadzonych przez nie zajęć znacznie częściej dochodzi do anarchii i rozprzężenia (cztery razy częściej niż w wypadku mężczyzn). Oczywiście, zdarzają się też nauczycielki o silnych cechach przywódczych, ale prof. Phye podkreśla, że dotyczy to tylko co dwunastej nauczycielki, podczas gdy przywódcą jest co drugi nauczyciel.
Piekło kobiet
Dla dzieci wychowywanych w domu przez samotne matki, a w szkole przez nauczycielki typowa jest huśtawka nastrojów i nie kontrolowane wybuchy gniewu. Z obserwacji Anny Piotrowskiej, psychologa dziecięcego, wynika, że dzieci z pełnych rodzin wychowywane bądź uczone wyłącznie przez kobiety kilkakrotnie częściej niż dzieci uczone przez mężczyzn wykazują nadmierną uległość lub reagują agresją na najprostsze problemy. Z badań Marianne Frankenhaeuser, zajmującej się psychobiologią stresu, wynika, że choć u obu płci w trudnej sytuacji podobnie wzrasta poziom hormonów stresu, u mężczyzn obniża się on po ustaniu czynnika wywołującego stres. U kobiet natomiast utrzymuje się aż do zaśnięcia. Z badań prof. Phye'a wynika, że większą agresję uczniów budzą nauczycielki przechodzące menopauzę. Wtedy są bardziej przygnębione, nerwowe. Uczniowie to wyczuwają i reagują lekceważeniem albo agresją. Nauczycielki, które nie mają cech przywódczych, wywołują największą agresję wśród uczniów wychowywanych tylko przez matki. Po prostu przenoszą oni na nauczycielki swoje pretensje do matek. Samotnym matkom trudno jest narzucić dzieciom choćby minimalną dyscyplinę, więc te uodporniają się na podobne usiłowania nauczycielek. Gdy w domu i w szkole obecny jest mężczyzna, zawsze może stanąć po stronie żony czy koleżanki w konfrontacjach z dziećmi, które w takiej sytuacji najczęściej się podporządkowują. Samotne matki i nauczycielki często ulegają w utarczkach, co tylko zachęca ich podopiecznych do eskalacji agresji.
Inicjacja i postrzyżyny
Ze szkodliwości monopolu kobiet w wychowaniu i nauczaniu zdawano sobie sprawę już w społecznościach plemiennych. To dlatego stosowały one rytuał inicjacji, której początkiem było zawsze zerwanie z matką. Podczas inicjacji uświadamiano dziecku, że jego związek z matką opiera się na biologii - żyje dzięki mleku matki, podczas gdy związek z ojcem polega na przekazywaniu innego rodzaju pokarmu - duchowego, symbolicznego, czyli głównie wiedzy i doświadczenia. W Indiach dziecko zaraz po ceremonii inicjacji przenosiło się do domu swego guru, gdzie mieszkało przez cały okres nauki. W społeczeństwach nowożytnych guru zastąpiła szkoła z internatem, do której trafiały dzieci oderwane od matki - trafiały pod opiekę mężczyzn.
W kręgu kultury słowiańskiej momentem przejścia chłopca spod opieki matki pod skrzydła ojca były postrzyżyny. Wtedy kończył się dla chłopca czas zabaw i pomocy matce, a zaczynało towarzyszenie ojcu podczas wypraw łowieckich i zbrojnych. Skrócenie włosów z długich dziewczęcych do krótkich męskich pełniło symboliczną funkcję - odcięcia się od świata kobiecości.
Szkoła przywództwa
Dyrektorzy szkół niepublicznych zauważyli, że feminizacja zawodu nauczycielskiego szkodzi uczniom i samej szkole, dlatego w tych placówkach pracuje przeciętnie dwa razy więcej mężczyzn niż w szkołach publicznych. Tak jest na przykład w Prywatnym Żeńskim Liceum Ogólnokształcącym im. C. Plater-Zyberkówny w Warszawie, którym kieruje Przemysław Kluge. W szkołach, gdzie w zawodzie nauczyciela pracuje więcej mężczyzn, obserwuje się też mniej konfliktów wewnątrz grona pedagogicznego. Jest to o tyle ważne, że te konflikty często przenoszone są na uczniów.
Mężczyźni coraz częściej są zatrudniani w przedszkolach. Pionierem w tej dziedzinie jest Pascal Kaas, dyrektor rzeszowskiego przedszkola nr 14. Kaas jest w Polsce jednym z 377 mężczyzn nauczycieli przedszkolnych i jedynym mężczyzną dyrektorem przedszkola. W prowadzonej przez siebie placówce chce osiągnąć co najmniej równowagę w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn.
Mężczyźni lepiej niż kobiety sprawdzają się również w nauczaniu religii. Kontakt z katechetą czy księdzem wywołuje lęk. Mężczyźni w jakimś sensie są traktowani przez dzieci jako przedstawiciele Boga. Katechetki nie wzbudzają tego rodzaju uczuć.
W wielu krajach, m.in. w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie, osoby odpowiedzialne za edukację forsowały programy faworyzujące mężczyzn przy przyjmowaniu na studia pedagogiczne, a potem zatrudnianiu w szkołach. Zrezygnowano z nich z powodu wściekłych ataków feministek. Jeśli nie można wprowadzić preferencji dla mężczyzn przy zatrudnianiu w zawodzie nauczycielskim i nie da się od razu odfeminizować szkół, warto byłoby uczyć nauczycielki przywództwa. Feministki powinny tylko poprzeć takie programy doskonalenia zawodowego. W końcu to one twierdzą, że kobiety są tak samo dobrymi liderami jak mężczyźni.
Więcej możesz przeczytać w 43/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.