Dawno, dawno temu, za siedmioma niebieskimi górami, za siedmioma niebieskimi lasami, za siedmioma niebieskimi morzami była sobie niebieska kraina.
A w tej niebieskiej krainie były niebieskie rzeki, nad tymi rzekami przerzucono niebieskie mosty, a przez nie prowadziły drogi do niebieskich miast, gdzie w parkach rosły niebieskie pomidory. Nad niebieskimi miastami górowały niebieskie zamki. A w największym niebieskim zamku w małej niebieskiej komnacie siedział sobie czerwony krasnoludek i myślał "Kurde, ja chyba nie z tej bajki".
Czy państwo też się tak czują, jak ja i ten krasnoludek? Bo jeśli tak, to jest jeszcze jakaś nadzieja. Gorzej będzie, gdy krasnoludek uzna za normalne niebieskie pomidory, które sprzedaje mu się jako czerwone, da sobie wmówić, że społeczne pieniądze są po to, by je kraść lub marnować, że faktom można spokojnie zaprzeczać lub je dowolnie przeinaczać (jeśli tylko ma się odpowiednią tubę), że ustawę można kupić, że za podrobienie szkolnej legitymacji idzie się siedzieć (podczas gdy prawdziwi przestępcy cieszą się wolnością, bo prokuratura zajmuje się ochroną kolesiów), a w tym, że ktoś zeznaje coś zupełnie innego, niż zeznawał wcześniej, nie ma żadnej sprzeczności i w żadnym razie nie można tego nazwać kłamstwem.
Taki krasnoludek zacznie z czasem wątpić, czy jego tradycyjny czerwony kolor w ogóle ma jakąś rację bytu, skoro żyje w świecie, w którym komplementem jest powiedzenie komuś, że jest szalony, zakręcony, pogięty itp. I pójdzie krasnoludek w niebieski świat, gdzie ruszanie ustami jest tożsame z tym, że się kłamie. Niebawem zacznie dowodzić z mównicy oraz ekranu, że sam jest bardziej niebieski od niebieskich pomidorów, i obiecywać wyborcom, że niebieski to najlepsza droga do niebiańskiego. A pod oknami będzie przeciągać niebieska manifestacja partii Zielonych, ale jedynie z nazwy. I tylko krewni i znajomi Królika po urodzinach Puchatka zawsze będą mieli oczy czerwone, jak niegdyś krasnoludki lub jak ten słoń, co się chowa w jarzębinie tak skutecznie, że nikt go jeszcze w niej nie widział. Bo oni, kurde, nie z tej bajki.
Czy państwo też się tak czują, jak ja i ten krasnoludek? Bo jeśli tak, to jest jeszcze jakaś nadzieja. Gorzej będzie, gdy krasnoludek uzna za normalne niebieskie pomidory, które sprzedaje mu się jako czerwone, da sobie wmówić, że społeczne pieniądze są po to, by je kraść lub marnować, że faktom można spokojnie zaprzeczać lub je dowolnie przeinaczać (jeśli tylko ma się odpowiednią tubę), że ustawę można kupić, że za podrobienie szkolnej legitymacji idzie się siedzieć (podczas gdy prawdziwi przestępcy cieszą się wolnością, bo prokuratura zajmuje się ochroną kolesiów), a w tym, że ktoś zeznaje coś zupełnie innego, niż zeznawał wcześniej, nie ma żadnej sprzeczności i w żadnym razie nie można tego nazwać kłamstwem.
Taki krasnoludek zacznie z czasem wątpić, czy jego tradycyjny czerwony kolor w ogóle ma jakąś rację bytu, skoro żyje w świecie, w którym komplementem jest powiedzenie komuś, że jest szalony, zakręcony, pogięty itp. I pójdzie krasnoludek w niebieski świat, gdzie ruszanie ustami jest tożsame z tym, że się kłamie. Niebawem zacznie dowodzić z mównicy oraz ekranu, że sam jest bardziej niebieski od niebieskich pomidorów, i obiecywać wyborcom, że niebieski to najlepsza droga do niebiańskiego. A pod oknami będzie przeciągać niebieska manifestacja partii Zielonych, ale jedynie z nazwy. I tylko krewni i znajomi Królika po urodzinach Puchatka zawsze będą mieli oczy czerwone, jak niegdyś krasnoludki lub jak ten słoń, co się chowa w jarzębinie tak skutecznie, że nikt go jeszcze w niej nie widział. Bo oni, kurde, nie z tej bajki.
Więcej możesz przeczytać w 43/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.