Najwyższe rangą zero, czyli szef Prokuratury Krajowej Karol Napierski okazał się zerem z przeszłością. Napierski w stanie wojennym utrwalał władzę ludową na odcinku szefa prokuratury w Otwocku. I kiedy czterech esbeków zmaltretowało tam kobietę, to ochoczo oskarżył ją o napaść na funkcjonariuszy. Tak przynajmniej twierdzą adwokaci, świadkowie i gazety. Zero zapiera się, że było wtedy zupełnie nieważnym zerem i bliźnim pomagało. Jasne, zwłaszcza bliźnim z SB.
A szef policji generał Kowalczyk potwierdza opinię o sobie jako człowieku, który nad niczym nie panuje i ogląda się na to, co powie góra. Teraz nie może się zdecydować, czy uprzedził Sobotkę o aresztowaniu starachowickiej mafii, czy nie uprzedził. Prokuratorowi ponoć też raz mówił tak, a raz - siak. Opozycja chciałaby, by ta nietrwałość w poglądach kosztowała go stanowisko. No cóż, sam sobie winien. W końcu każdy jest kowalczykiem własnego losu.
Kowalczyk podzielił SLD. I tak minister Kurczuk uważa, że szef policji plątał się w zeznaniach, a minister Janik, poseł Dziewulski, a za nimi usłużny redaktor Orcholski w "Wiadomościach" i inni pomniejsi SLD-owcy dowodzą, że Kowalczyk nie uprzedzał Sobotki. Czyli niewinny jest i zawieszać go nie trzeba. A szkoda, taki Orcholski mógłby dla telewizji komentować na żywo zawieszanie Kowalczyka. Ciekawe, czy zawieszaliby go w mundurze galowym czy zwykłym?
Sprawa ta ma drugie dno, prócz tego, którego sięgnął rząd. Otóż SLD-owcy uważają, że padli ofiarą prowokacji Kurczuka! "Ograł mnie" - kwili Janik. "To osoba bardzo bezwzględna" - przestrzega dobra znajoma Kurczuka z Lublina, nienawidząca go bardziej niż reakcyjnego kleru - Izabella Sierakowska. A posłowie SLD chodzą po Sejmie i proponują dziennikarzom, by się zainteresowali, dlaczego to właśnie Kurczuk dyplomy w Moskwie zdobywał. Przepraszamy, ale czy facet, którego nazwisko notorycznie myli się narodowi z drobiem, może być rzeczywiście aż tak demoniczny?!
Do świętowania papieskiego jubileuszu z właściwym sobie wyczuciem przyłączyła się Telewizja Białoruska oddział w Warszawie. Otóż posłała ona do Watykanu Wielbiciela Młodych Iglesiasów Sławka Zielińskiego (`a propos, kiedy nowy pedofil w "Teleranku"?). Ale szczytem żenady było rzucenie do Wadowic Tomasza Kamela, który najpierw miotał się po papieskim muzeum ("Tu raczkował bobas Karol Wojtyła!!!" i niemal sam nie zaczął raczkować), a potem myślał, że prowadzi z papieżem "Randkę w ciemno". Czekaliśmy tylko, aż Brunatny Robert wedrze się na ołtarz i będzie mszę koncelebrował.
Nie każdemu jednak ta klerykalizacja przypadła do gustu. Czytelnik "Trybuny" Zbigniew K. wściekł się, że nic poza papieżem nie ma w telewizji. "Proponuję dla równowagi dzień ateisty, na przykład w rocznicę urodzin Darwina" - postulował. No, można by w tym dniu pokazać w telewizorze małpę, od której pochodzą czytelnicy "Trybuny".
A w tle Kowalczyka i papieża upada sobie rząd. Zaczęło się od tego, że w sondażu SLD ma 19 proc., czyli z grubsza tyle samo co PiS i PO. To kolejne historyczne dno, które Leszek Miller zaliczył, więc nic dziwnego, że baronowie mają go już dosyć i zakomunikowali mu to, a Izabella Sierakowska wezwała, by nowym premierem zrobić Oleksego. Jak dla nas, Oleksy może być nawet chanem krymskim, ale dalibyśmy wszystkie pieniądze za oglądanie miny Millera, gdy będzie ustępował miejsca Oleksemu.
W ramach radykalnych cięć Hausnera i w związku z nowym budżetem rząd dobierze się do skóry oszustom rencistom i nie podniesie emerytur. "W oszczędzaniu nie będzie świętych krów" - przyrzekał szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia. Czytaj: jak zwykle zabiorą pieniądze Instytutowi Pamięci Narodowej.
Te oszczędności są bolesne dla naszego lewicowego gabinetu, ale oszczędza on też i na sobie! Rząd nie kupi 80 luksusowych limuzyn! Kupi ich tylko 70. "To niezbędne potrzeby" - tłumaczył Marek Wagner. W końcu nie wypada, by rząd na rauty do Rywina tramwajami jeździł.
A szef policji generał Kowalczyk potwierdza opinię o sobie jako człowieku, który nad niczym nie panuje i ogląda się na to, co powie góra. Teraz nie może się zdecydować, czy uprzedził Sobotkę o aresztowaniu starachowickiej mafii, czy nie uprzedził. Prokuratorowi ponoć też raz mówił tak, a raz - siak. Opozycja chciałaby, by ta nietrwałość w poglądach kosztowała go stanowisko. No cóż, sam sobie winien. W końcu każdy jest kowalczykiem własnego losu.
Kowalczyk podzielił SLD. I tak minister Kurczuk uważa, że szef policji plątał się w zeznaniach, a minister Janik, poseł Dziewulski, a za nimi usłużny redaktor Orcholski w "Wiadomościach" i inni pomniejsi SLD-owcy dowodzą, że Kowalczyk nie uprzedzał Sobotki. Czyli niewinny jest i zawieszać go nie trzeba. A szkoda, taki Orcholski mógłby dla telewizji komentować na żywo zawieszanie Kowalczyka. Ciekawe, czy zawieszaliby go w mundurze galowym czy zwykłym?
Sprawa ta ma drugie dno, prócz tego, którego sięgnął rząd. Otóż SLD-owcy uważają, że padli ofiarą prowokacji Kurczuka! "Ograł mnie" - kwili Janik. "To osoba bardzo bezwzględna" - przestrzega dobra znajoma Kurczuka z Lublina, nienawidząca go bardziej niż reakcyjnego kleru - Izabella Sierakowska. A posłowie SLD chodzą po Sejmie i proponują dziennikarzom, by się zainteresowali, dlaczego to właśnie Kurczuk dyplomy w Moskwie zdobywał. Przepraszamy, ale czy facet, którego nazwisko notorycznie myli się narodowi z drobiem, może być rzeczywiście aż tak demoniczny?!
Do świętowania papieskiego jubileuszu z właściwym sobie wyczuciem przyłączyła się Telewizja Białoruska oddział w Warszawie. Otóż posłała ona do Watykanu Wielbiciela Młodych Iglesiasów Sławka Zielińskiego (`a propos, kiedy nowy pedofil w "Teleranku"?). Ale szczytem żenady było rzucenie do Wadowic Tomasza Kamela, który najpierw miotał się po papieskim muzeum ("Tu raczkował bobas Karol Wojtyła!!!" i niemal sam nie zaczął raczkować), a potem myślał, że prowadzi z papieżem "Randkę w ciemno". Czekaliśmy tylko, aż Brunatny Robert wedrze się na ołtarz i będzie mszę koncelebrował.
Nie każdemu jednak ta klerykalizacja przypadła do gustu. Czytelnik "Trybuny" Zbigniew K. wściekł się, że nic poza papieżem nie ma w telewizji. "Proponuję dla równowagi dzień ateisty, na przykład w rocznicę urodzin Darwina" - postulował. No, można by w tym dniu pokazać w telewizorze małpę, od której pochodzą czytelnicy "Trybuny".
A w tle Kowalczyka i papieża upada sobie rząd. Zaczęło się od tego, że w sondażu SLD ma 19 proc., czyli z grubsza tyle samo co PiS i PO. To kolejne historyczne dno, które Leszek Miller zaliczył, więc nic dziwnego, że baronowie mają go już dosyć i zakomunikowali mu to, a Izabella Sierakowska wezwała, by nowym premierem zrobić Oleksego. Jak dla nas, Oleksy może być nawet chanem krymskim, ale dalibyśmy wszystkie pieniądze za oglądanie miny Millera, gdy będzie ustępował miejsca Oleksemu.
W ramach radykalnych cięć Hausnera i w związku z nowym budżetem rząd dobierze się do skóry oszustom rencistom i nie podniesie emerytur. "W oszczędzaniu nie będzie świętych krów" - przyrzekał szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia. Czytaj: jak zwykle zabiorą pieniądze Instytutowi Pamięci Narodowej.
Te oszczędności są bolesne dla naszego lewicowego gabinetu, ale oszczędza on też i na sobie! Rząd nie kupi 80 luksusowych limuzyn! Kupi ich tylko 70. "To niezbędne potrzeby" - tłumaczył Marek Wagner. W końcu nie wypada, by rząd na rauty do Rywina tramwajami jeździł.
Więcej możesz przeczytać w 43/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.