Kto odmawia dialogu między Polakami i Niemcami To zdumiewające! Prof. Heinrich Olschowsky ("Gazeta Wyborcza" z 25 listopada 2003 r.) przypisuje polskiej stronie odmowę dialogu. Drogi profesorze, nie jestem tu nikim po tej stronie, mam jakiś tam swój wpływ na polską opinię publiczną, a nie spotkałem po stronie niemieckiej żadnej odpowiedzi na żaden argument z moich tekstów opublikowanych na łamach "Wprost". Nie powtórzę wszystkiego, co napisałem, ale mam w Berlinie przyjaciół, którzy mogą to panu, profesorze, przetłumaczyć - jeśli pan tylko naprawdę zechce. Pytanie, czy pan zechce.
Co niepokoi Polaków
Nie myśmy rozpętali tę aferę. Nie my chcemy budować Centrum przeciw Wypędzeniom, nie projektowaliśmy Centrum Ofiar Hitleryzmu, choć polskie i żydowskie ofiary zbrodni hitlerowskich można liczyć w milionach. I nie my wypominamy dzisiejszym Niemcom zbrodnie poprzednich pokoleń Niemców. Sam podkreślałem, że ludzie z pokolenia Eriki Steinbach nie brali udziału w zbrodniach, tym bardziej Niemcy młodsi od niej. Nie żądaliśmy, by tacy bili się w piersi za pokolenie zbrodniarzy. To my uczyliśmy się zapominać. To dzięki temu młodzi Polacy przyjaźnią się z młodymi Niemcami. To my przypominaliśmy niemiecki wkład w historię naszych dzisiejszych ziem zachodnich. To my pisaliśmy o losie niemieckich przesiedleńców, nie tylko o polskich wypędzanych z Poznańskiego i Pomorza, tudzież bezbronnych rozstrzeliwanych lub wieszanych zaraz po wejściu armii niemieckiej. Niepokoje odżywają dzisiaj nie z naszej inicjatywy. Nie tylko niepokoje o stosunki polsko-niemieckie. Także o przyszłość Europy.
Niepokoi nas wiele różnych rzeczy, poczynając od zgoła marginesowych, choćby tego, że dobrym korespondentem zagranicznym mediów niemieckich jest dziennikarz, który źle pisze i źle mówi o kraju swego pobytu. Nasi korespondenci słyszą zaś, jak pogardliwym tonem rozmawia się o Polsce i Polakach w komisjach Bundestagu, kiedy wydaje się im, że są tylko we własnym gronie.
O czym trzeba przypominaĆ Niemcom
Związek Wypędzonych dostaje rocznie od rządu RFN 18 mln euro, co oznacza, że jest częścią polityki rządu. Nie dostaje nic organizacja Polaków pokrzywdzonych przez III Rzeszę, robotników przymusowych żyjących dziś w Niemczech. Co do szansy dialogu o idei budowy Centrum przeciw Wypędzeniom: trzeba zebrać cały materiał dokumentujący zbrodnie hitlerowskie w Polsce na Polakach i Żydach, wydać w paru tomach w językach niemieckim, angielskim i francuskim. Trzeba zbudować w Warszawie, mieście zrównanym z ziemią, muzeum pokazujące dzieło hitleryzmu i dopilnować wspólnie z historykami z Niemiec, by tamtejsze podręczniki uwzględniały ten materiał. Trzeba ustanowić odpowiednik żydowskiej Ligi przeciwko Defamacji, by protestowała, ilekroć na łamach niemieckiej prasy ukaże się tekst mówiący o "polskich obozach koncentracyjnych" - Auschwitz, Majdanku czy Treblince.
Pozostaje pytanie, co Niemcy będą myśleć o sobie samych. Co będą myśleć o Niemczech niemieccy politycy i profesorowie uniwersytetów, tacy jak Heinrich Olschowsky? Z kim i z czym będą się utożsamiać? Bo jeśli ma być pełny dialog, to musi on objąć swą tematyką Prusy, Niemcy pruskie, które wywołały dwie wojny światowe, a przedtem uczestniczyły w łajdackich rozbiorach Polski i w roku 1866 podbiły Saksonię, Bawarię, Hanower, Wirtembergię, Badenię, Hesję oraz pomniejsze oporne państewka niemieckie. Niemcy pruskie jednoczyły kraj "krwią i żelazem", zgodnie z programem Bismarcka. Nazwisko prof. Olschowsky'ego znakomicie ilustruje dokonania Prus: przedtem Niemcy byli przyjaciółmi Polaków i przez wieki polonizowali się w Królestwie Polskim, asymilowani otwartością polską i dobrobytem, który zresztą rozłożył polską demokrację szlachecką. XVII-wieczny Olszowski był polskim arcybiskupem, potomkowie Olszowskich niemczyli się w XIX wieku jako renegaci szukający karier wśród zaborców.
Jak odradzajĄ siĘ pruskie Niemcy
Pisałem, że Niemcy nie chwalą się tym, jak budowali współczesną swoją demokrację. Żadnej popularnej książki, żadnego serialu o tym, jak z moralnej katastrofy doszli do dzisiejszej demokracji, która - przy typowej dla kontynentu skłonności do biurokracji i nadprodukcji przepisów - jest demokracją wzorową. Przeszłość dawnych niemieckich demokracji też nie budzi w Niemczech zainteresowania. W Hamburgu, powtarzam do znudzenia, nie mogłem kupić historii wolnego miasta Hamburga, najdłużej działającej demokracji europejskiej. Coś mi się widzi, że przeszłość Niemiec zbacza niepostrzeżenie ku Prusom, bo i temat, jak z Niemców zrobiono Prusaków po 1866 r., nie wraca. Znów powtórzę: żelazny kanclerz Otto von Bismarck budował państwo dla potęgi i mocy, Heinrich von Treitschke, Prusak z wyboru, uczył kultu przemocy i pogardy dla słabszych. I to sfrustrowane przegraną wojną światową pruskie Niemcy oddały władzę Hitlerowi. Przygniatająca większość entuzjazmowała się nim, w tym i wielki filozof Martin Heidegger. Dzisiejsi Niemcy nie mają z tamtymi nic wspólnego, ale kiedy chcą budować pomnik krzywdzie tamtych lub - jak poseł Hohmann - szukać w Żydach "narodu sprawców", musi to budzić więcej niż niepokój.
Tak, chodzi o wybór tożsamości Niemiec, chyba wciąż niedokonany, jeśli prof. Olschowsky nie rozumie naszego niepokoju. Jeśli najliczebniejszy dziś naród Europy i największa gospodarka zwrócą się ku duchowi Prus, źle to rokuje europejskiej przyszłości. Niemcy pruskie na nowo skłócą Europę. Niekoniecznie w nowej osi z Paryżem. Nawet bez poparcia Chiraca. Bo jakże zrozumieć rosnącą niechęć Niemców do USA? Mam wrażenie, że Niemcy pruskie wymazują ze swej pamięci amerykańską pomoc po II wojnie światowej oraz amerykańską ochronę wojskową przez czterdzieści kilka lat. Beneficjanci planu Marshalla nigdy sami nie podjęli podobnego planu w imię moralnej spłaty. I nie chcą pamiętać, że w przeciwieństwie do Ameryki ich prawie nic nie kosztowało obalenie systemu sowieckiego. Robili z nim tylko interesy. To Polacy obalili swoimi przemianami mur berliński - bez polskiego roku 1989 nie byłoby zjednoczenia Niemiec. A dziś Niemcy - jak pisałem - nie te badeńskie, saskie, wirtemberskie, hanowerskie, hamburskie, bawarskie, lecz pruskie, chcą wespół z Francją zrobić ze zjednoczonej Europy swoje supermocarstwo. Dlatego próbują rozsadzić NATO. Nasz niepokój bierze się stąd, że nikt nie tłumaczy, dlaczego właściwie i po co...
Niemcy pruskie będą wzbudzały jeszcze inne niepokoje - flirtami z Moskwą grając na nosie Ameryce i jej sojusznikom. Odnosimy wrażenie, że to znowu Prusy flirtują z carem. Źle to nam pachnie.
Cały pański artykuł, profesorze Olschowsky, budzi niepokój. Bo widać, że profesor niemieckiego uniwersytetu niewiele rozumie. I że, co gorsza, nie chce rozumieć - pisząc o "wstydliwej pamięci Polaków", kiedy w Niemczech nie pisze się o zbrodniach Niemiec hitlerowskich.
Nie myśmy rozpętali tę aferę. Nie my chcemy budować Centrum przeciw Wypędzeniom, nie projektowaliśmy Centrum Ofiar Hitleryzmu, choć polskie i żydowskie ofiary zbrodni hitlerowskich można liczyć w milionach. I nie my wypominamy dzisiejszym Niemcom zbrodnie poprzednich pokoleń Niemców. Sam podkreślałem, że ludzie z pokolenia Eriki Steinbach nie brali udziału w zbrodniach, tym bardziej Niemcy młodsi od niej. Nie żądaliśmy, by tacy bili się w piersi za pokolenie zbrodniarzy. To my uczyliśmy się zapominać. To dzięki temu młodzi Polacy przyjaźnią się z młodymi Niemcami. To my przypominaliśmy niemiecki wkład w historię naszych dzisiejszych ziem zachodnich. To my pisaliśmy o losie niemieckich przesiedleńców, nie tylko o polskich wypędzanych z Poznańskiego i Pomorza, tudzież bezbronnych rozstrzeliwanych lub wieszanych zaraz po wejściu armii niemieckiej. Niepokoje odżywają dzisiaj nie z naszej inicjatywy. Nie tylko niepokoje o stosunki polsko-niemieckie. Także o przyszłość Europy.
Niepokoi nas wiele różnych rzeczy, poczynając od zgoła marginesowych, choćby tego, że dobrym korespondentem zagranicznym mediów niemieckich jest dziennikarz, który źle pisze i źle mówi o kraju swego pobytu. Nasi korespondenci słyszą zaś, jak pogardliwym tonem rozmawia się o Polsce i Polakach w komisjach Bundestagu, kiedy wydaje się im, że są tylko we własnym gronie.
O czym trzeba przypominaĆ Niemcom
Związek Wypędzonych dostaje rocznie od rządu RFN 18 mln euro, co oznacza, że jest częścią polityki rządu. Nie dostaje nic organizacja Polaków pokrzywdzonych przez III Rzeszę, robotników przymusowych żyjących dziś w Niemczech. Co do szansy dialogu o idei budowy Centrum przeciw Wypędzeniom: trzeba zebrać cały materiał dokumentujący zbrodnie hitlerowskie w Polsce na Polakach i Żydach, wydać w paru tomach w językach niemieckim, angielskim i francuskim. Trzeba zbudować w Warszawie, mieście zrównanym z ziemią, muzeum pokazujące dzieło hitleryzmu i dopilnować wspólnie z historykami z Niemiec, by tamtejsze podręczniki uwzględniały ten materiał. Trzeba ustanowić odpowiednik żydowskiej Ligi przeciwko Defamacji, by protestowała, ilekroć na łamach niemieckiej prasy ukaże się tekst mówiący o "polskich obozach koncentracyjnych" - Auschwitz, Majdanku czy Treblince.
Pozostaje pytanie, co Niemcy będą myśleć o sobie samych. Co będą myśleć o Niemczech niemieccy politycy i profesorowie uniwersytetów, tacy jak Heinrich Olschowsky? Z kim i z czym będą się utożsamiać? Bo jeśli ma być pełny dialog, to musi on objąć swą tematyką Prusy, Niemcy pruskie, które wywołały dwie wojny światowe, a przedtem uczestniczyły w łajdackich rozbiorach Polski i w roku 1866 podbiły Saksonię, Bawarię, Hanower, Wirtembergię, Badenię, Hesję oraz pomniejsze oporne państewka niemieckie. Niemcy pruskie jednoczyły kraj "krwią i żelazem", zgodnie z programem Bismarcka. Nazwisko prof. Olschowsky'ego znakomicie ilustruje dokonania Prus: przedtem Niemcy byli przyjaciółmi Polaków i przez wieki polonizowali się w Królestwie Polskim, asymilowani otwartością polską i dobrobytem, który zresztą rozłożył polską demokrację szlachecką. XVII-wieczny Olszowski był polskim arcybiskupem, potomkowie Olszowskich niemczyli się w XIX wieku jako renegaci szukający karier wśród zaborców.
Jak odradzajĄ siĘ pruskie Niemcy
Pisałem, że Niemcy nie chwalą się tym, jak budowali współczesną swoją demokrację. Żadnej popularnej książki, żadnego serialu o tym, jak z moralnej katastrofy doszli do dzisiejszej demokracji, która - przy typowej dla kontynentu skłonności do biurokracji i nadprodukcji przepisów - jest demokracją wzorową. Przeszłość dawnych niemieckich demokracji też nie budzi w Niemczech zainteresowania. W Hamburgu, powtarzam do znudzenia, nie mogłem kupić historii wolnego miasta Hamburga, najdłużej działającej demokracji europejskiej. Coś mi się widzi, że przeszłość Niemiec zbacza niepostrzeżenie ku Prusom, bo i temat, jak z Niemców zrobiono Prusaków po 1866 r., nie wraca. Znów powtórzę: żelazny kanclerz Otto von Bismarck budował państwo dla potęgi i mocy, Heinrich von Treitschke, Prusak z wyboru, uczył kultu przemocy i pogardy dla słabszych. I to sfrustrowane przegraną wojną światową pruskie Niemcy oddały władzę Hitlerowi. Przygniatająca większość entuzjazmowała się nim, w tym i wielki filozof Martin Heidegger. Dzisiejsi Niemcy nie mają z tamtymi nic wspólnego, ale kiedy chcą budować pomnik krzywdzie tamtych lub - jak poseł Hohmann - szukać w Żydach "narodu sprawców", musi to budzić więcej niż niepokój.
Tak, chodzi o wybór tożsamości Niemiec, chyba wciąż niedokonany, jeśli prof. Olschowsky nie rozumie naszego niepokoju. Jeśli najliczebniejszy dziś naród Europy i największa gospodarka zwrócą się ku duchowi Prus, źle to rokuje europejskiej przyszłości. Niemcy pruskie na nowo skłócą Europę. Niekoniecznie w nowej osi z Paryżem. Nawet bez poparcia Chiraca. Bo jakże zrozumieć rosnącą niechęć Niemców do USA? Mam wrażenie, że Niemcy pruskie wymazują ze swej pamięci amerykańską pomoc po II wojnie światowej oraz amerykańską ochronę wojskową przez czterdzieści kilka lat. Beneficjanci planu Marshalla nigdy sami nie podjęli podobnego planu w imię moralnej spłaty. I nie chcą pamiętać, że w przeciwieństwie do Ameryki ich prawie nic nie kosztowało obalenie systemu sowieckiego. Robili z nim tylko interesy. To Polacy obalili swoimi przemianami mur berliński - bez polskiego roku 1989 nie byłoby zjednoczenia Niemiec. A dziś Niemcy - jak pisałem - nie te badeńskie, saskie, wirtemberskie, hanowerskie, hamburskie, bawarskie, lecz pruskie, chcą wespół z Francją zrobić ze zjednoczonej Europy swoje supermocarstwo. Dlatego próbują rozsadzić NATO. Nasz niepokój bierze się stąd, że nikt nie tłumaczy, dlaczego właściwie i po co...
Niemcy pruskie będą wzbudzały jeszcze inne niepokoje - flirtami z Moskwą grając na nosie Ameryce i jej sojusznikom. Odnosimy wrażenie, że to znowu Prusy flirtują z carem. Źle to nam pachnie.
Cały pański artykuł, profesorze Olschowsky, budzi niepokój. Bo widać, że profesor niemieckiego uniwersytetu niewiele rozumie. I że, co gorsza, nie chce rozumieć - pisząc o "wstydliwej pamięci Polaków", kiedy w Niemczech nie pisze się o zbrodniach Niemiec hitlerowskich.
Więcej możesz przeczytać w 49/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.