Mazurek & Zalewski
Ludzie, ludzie, mamy 30 km autostrady wiĘcej!!! I to nie byle jakiej autostrady, bo święcili ją osobiście minister Pol i premier Miller, a wzruszone do łez koparki wykonały układ baletowy. (Nie kpimy, naprawdę zorganizowano dla notabli układ choreograficzny: światło - muzyka - koparka!) Premier też nie krył wzruszenia i zaproponował, żeby taki balet pokazywać częściej, na przykład w Operze Narodowej, to nie nudziłby się tak, kiedy każą mu tam iść. A gdyby zabrakło koparek, to może zatańczyć Kalisz.
Z frontu walki o weryfikację kadr: były wiceminister Sobotka, kilku kanciarzy (miliony złotych przekrętów), posłowie głosujący na dwie ręce, senator utrudniający śledztwo - wszystkich zweryfikowano pozytywnie. Ale za to co trzeci członek SLD sam się zweryfikował i nie chce już do tej partii należeć. Znaczy, zostają najlepsi.
Rośnie nam nowa świecka tradycja. Szefostwo SLD postanowiło zapewnić nam igrzyska i będzie zawieszać swoich członków, którzy - co prawda - przeszli weryfikację, ale wątpliwości co do ich uczciwości mają nawet zera z prokuratury. I tak w najbliższym czasie zawisnąć mają Sobotka, Chaładaj, Jarmoliński i kilku innych. Sporne jest jedynie miejsce zawieszenia. Proponujemy salę tronową w Pałacu Prezydenckim. Mogliby tam wisieć w charakterze trofeów myśliwskich z jabłkami w pyskach, ups, przepraszamy, w ustach.
Hipertajną wiadomość o tym, że dziennikarze piszą artykuły, przedstawił w Sejmie szef ABW. Najgorsi są oczywiście tacy dziennikarze, którzy piszą źle o SLD, czyli popełniają przestępstwo. Andrzej Barcikowski powołał się też podobno na pismo "VIP", którym mają kierować ludzie z mafii pruszkowskiej. Zabawne, bo pisemko to znane było dotychczas tylko z okładek z prominentami SLD. Czy Barcikowski sugeruje, że SLD to mafia? A to sensacja.
Wszyscy czekają na skandal, który ma wybuchnąć w związku z ustawą o grach liczbowych. Ustawą bardzo się interesowali szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia oraz szef kancelarii premiera Marek Wagner i to za ich namową Anita Błochowiak miała forsować wniosek, by podatek od gier zmniejszyć o... trzy czwarte! Właściwie co w tym dziwnego? Lewica zawsze broniła najuboższych, a przecież to oni są klientami kasyn.
Głównym punktem posiedzenia zarządu SLD była informacja o sytuacji "Trybuny". Jej naczelny Marek Barański kwilił, że nikt nie chce gazety kupować, a są województwa, w których sprzedają wszystkiego kilkaset sztuk. Wszyscy się głęboko zafrasowali i jęli się zastanawiać, co robić. Dawać gołe babki? Eee, zbyt duża konkurencja. No, chyba żeby klub SLD rozebrać.
Z Leszkiem Millerem musi być już fatalnie, skoro szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska ma tyle wolnego czasu. Ostatnio przyuważyliśmy ją w sejmowym barze Za Kratą, niegdysiejszej siedzibie frakcji rozrywkowej Unii Wolności. Siedziała tam sobie samiuteńka. A obok niej leżała jakaś książczyna dla kucharek. Niosła lekturę Jolancie Kwaśniewskiej?
Bar Za Kratą przeżył zresztą tego dnia okupację SLD-owców, bo jak tylko ulotniła się Jakubowska, to prym zaczęła wieść Izabella Sierakowska, a przy sąsiednim stoliku posłanki czarował i czarną kurtką skórzaną szpanował eksminister Mariusz Łapiński. To się nazywa jesień średniowiecza.
W tych schyłkowych dla SLD czasach pełną parą pracuje sejmowa Komisja Europejska, a w niej posłanka od 1964 r. Zofia Grzebisz-Nowicka (SLD). Ostatnio omawiano ordynację do Parlamentu Europejskiego. Skomplikowana, długa ustawa, posiedzenie komisji też trwa długo, wszyscy zmęczeni. Ktoś zgłasza poprawkę. Odzywa się nasza posłanka: "Panie przewodniczący, to skomplikowana poprawka, Biuro Polityczne jeszcze nie zajęło w jej sprawie stanowiska". Strach pomyśleć, kto podszywa się pod Biuro Polityczne i Grzebisz-Nowickiej polecenia wydaje.
Ludzie, ludzie, mamy 30 km autostrady wiĘcej!!! I to nie byle jakiej autostrady, bo święcili ją osobiście minister Pol i premier Miller, a wzruszone do łez koparki wykonały układ baletowy. (Nie kpimy, naprawdę zorganizowano dla notabli układ choreograficzny: światło - muzyka - koparka!) Premier też nie krył wzruszenia i zaproponował, żeby taki balet pokazywać częściej, na przykład w Operze Narodowej, to nie nudziłby się tak, kiedy każą mu tam iść. A gdyby zabrakło koparek, to może zatańczyć Kalisz.
Z frontu walki o weryfikację kadr: były wiceminister Sobotka, kilku kanciarzy (miliony złotych przekrętów), posłowie głosujący na dwie ręce, senator utrudniający śledztwo - wszystkich zweryfikowano pozytywnie. Ale za to co trzeci członek SLD sam się zweryfikował i nie chce już do tej partii należeć. Znaczy, zostają najlepsi.
Rośnie nam nowa świecka tradycja. Szefostwo SLD postanowiło zapewnić nam igrzyska i będzie zawieszać swoich członków, którzy - co prawda - przeszli weryfikację, ale wątpliwości co do ich uczciwości mają nawet zera z prokuratury. I tak w najbliższym czasie zawisnąć mają Sobotka, Chaładaj, Jarmoliński i kilku innych. Sporne jest jedynie miejsce zawieszenia. Proponujemy salę tronową w Pałacu Prezydenckim. Mogliby tam wisieć w charakterze trofeów myśliwskich z jabłkami w pyskach, ups, przepraszamy, w ustach.
Hipertajną wiadomość o tym, że dziennikarze piszą artykuły, przedstawił w Sejmie szef ABW. Najgorsi są oczywiście tacy dziennikarze, którzy piszą źle o SLD, czyli popełniają przestępstwo. Andrzej Barcikowski powołał się też podobno na pismo "VIP", którym mają kierować ludzie z mafii pruszkowskiej. Zabawne, bo pisemko to znane było dotychczas tylko z okładek z prominentami SLD. Czy Barcikowski sugeruje, że SLD to mafia? A to sensacja.
Wszyscy czekają na skandal, który ma wybuchnąć w związku z ustawą o grach liczbowych. Ustawą bardzo się interesowali szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia oraz szef kancelarii premiera Marek Wagner i to za ich namową Anita Błochowiak miała forsować wniosek, by podatek od gier zmniejszyć o... trzy czwarte! Właściwie co w tym dziwnego? Lewica zawsze broniła najuboższych, a przecież to oni są klientami kasyn.
Głównym punktem posiedzenia zarządu SLD była informacja o sytuacji "Trybuny". Jej naczelny Marek Barański kwilił, że nikt nie chce gazety kupować, a są województwa, w których sprzedają wszystkiego kilkaset sztuk. Wszyscy się głęboko zafrasowali i jęli się zastanawiać, co robić. Dawać gołe babki? Eee, zbyt duża konkurencja. No, chyba żeby klub SLD rozebrać.
Z Leszkiem Millerem musi być już fatalnie, skoro szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska ma tyle wolnego czasu. Ostatnio przyuważyliśmy ją w sejmowym barze Za Kratą, niegdysiejszej siedzibie frakcji rozrywkowej Unii Wolności. Siedziała tam sobie samiuteńka. A obok niej leżała jakaś książczyna dla kucharek. Niosła lekturę Jolancie Kwaśniewskiej?
Bar Za Kratą przeżył zresztą tego dnia okupację SLD-owców, bo jak tylko ulotniła się Jakubowska, to prym zaczęła wieść Izabella Sierakowska, a przy sąsiednim stoliku posłanki czarował i czarną kurtką skórzaną szpanował eksminister Mariusz Łapiński. To się nazywa jesień średniowiecza.
W tych schyłkowych dla SLD czasach pełną parą pracuje sejmowa Komisja Europejska, a w niej posłanka od 1964 r. Zofia Grzebisz-Nowicka (SLD). Ostatnio omawiano ordynację do Parlamentu Europejskiego. Skomplikowana, długa ustawa, posiedzenie komisji też trwa długo, wszyscy zmęczeni. Ktoś zgłasza poprawkę. Odzywa się nasza posłanka: "Panie przewodniczący, to skomplikowana poprawka, Biuro Polityczne jeszcze nie zajęło w jej sprawie stanowiska". Strach pomyśleć, kto podszywa się pod Biuro Polityczne i Grzebisz-Nowickiej polecenia wydaje.
Więcej możesz przeczytać w 49/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.