List od czytelnika
Samoreformowanie
Szybkimi krokami zbliżamy się do momentu, w którym wszelkie zabagnione dziedziny życia społecznego zaczną się reformować same, bez udziału kogokolwiek! Próby samoreformowania się służby zdrowia już nastąpiły. Lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim nie chcieli podpisać umów na świadczenie usług leczniczych z Narodowym Funduszem Zdrowia, twierdząc, że za proponowane im pieniądze leczyć nie będą. Tym sposobem kilkanaście milionów pacjentów płaciłoby lekarzom z własnej kieszeni tyle, ile ustali rynek, a nie tyle, ile ustalił taki czy inny pasożyt z funduszu. Jednocześnie nieudolne państwo ściągałoby z podatników podatek zdrowotny, bo przecież trzeba utrzymać tabuny ministerialno-funduszowych pasożytów.
W następnej kolejności zaczęłyby się samoreformować systemy: emerytalny, rentowy, wypadkowy, pomocy społecznej, szkolnictwo itp. Tempo samoreformowania się państwa zależałoby od tego, kiedy ostatecznie runie w gruzy budżet. Kiedy już by to nastąpiło, zdumieni i przerażeni ludzie na własnej skórze odczuliby, że tak zwane państwo opiekuńcze, zabierające swoim obywatelom 80-90 proc. ich zarobków (by następnie za zrabowane pieniądze odgrywać rolę dobrego wujaszka), to w istocie oszukańczy parawan osłaniający złodziejskie urzędniczo-polityczne gangi.
Jak funkcjonowałoby społeczeństwo po samozreformowaniu się? Wszelkie systemy zreformowałyby się według tej samej zasady: chcesz się uczyć, leczyć, zabezpieczyć sobie środki do życia na starość - oszczędzaj, a później płać! W takim systemie płacisz mniej za usługę niż w państwie opiekuńczym, gdyż nie łożysz na utrzymanie hord urzędasów. Jeśli ten czy ów obywatel miałby jednak pecha być leniwym, lekkomyślnym, nieudolnym, pozbawionym skorej do pomocy rodziny itp., to skończyłby pod mostem, płotem bądź w jakimś przytułku założonym przez ludzi bogatych. Tak było przez tysiące lat i do takiego modelu nieubłaganie (a może jednak ubłaganie) zmierza III Rzeczpospolita. W sumie wyjdzie nam to na zdrowie, oczywiście tylko tym, którym uda się przeżyć zawieruchę samoreformowania.
ANTHONY PIETRASZKO
AUTODESTRUKCJA
w teście konsumenckim tygodnika "Wprost" zamieszczonym w artykule "Autodestrukcja" (nr 49) Aleksandra i Jana Pińskich znalazła się błędna informacja o wyniku badań paliwa przeprowadzonych na stacji benzynowej Petrochemii Płock SA znajdującej się w Warszawie na ulicy Ordona 1. W rzeczywistości nie dwa, lecz jeden parametr etyliny 98 nie spełniał obowiązujących norm.
Redakcja
Szybkimi krokami zbliżamy się do momentu, w którym wszelkie zabagnione dziedziny życia społecznego zaczną się reformować same, bez udziału kogokolwiek! Próby samoreformowania się służby zdrowia już nastąpiły. Lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim nie chcieli podpisać umów na świadczenie usług leczniczych z Narodowym Funduszem Zdrowia, twierdząc, że za proponowane im pieniądze leczyć nie będą. Tym sposobem kilkanaście milionów pacjentów płaciłoby lekarzom z własnej kieszeni tyle, ile ustali rynek, a nie tyle, ile ustalił taki czy inny pasożyt z funduszu. Jednocześnie nieudolne państwo ściągałoby z podatników podatek zdrowotny, bo przecież trzeba utrzymać tabuny ministerialno-funduszowych pasożytów.
W następnej kolejności zaczęłyby się samoreformować systemy: emerytalny, rentowy, wypadkowy, pomocy społecznej, szkolnictwo itp. Tempo samoreformowania się państwa zależałoby od tego, kiedy ostatecznie runie w gruzy budżet. Kiedy już by to nastąpiło, zdumieni i przerażeni ludzie na własnej skórze odczuliby, że tak zwane państwo opiekuńcze, zabierające swoim obywatelom 80-90 proc. ich zarobków (by następnie za zrabowane pieniądze odgrywać rolę dobrego wujaszka), to w istocie oszukańczy parawan osłaniający złodziejskie urzędniczo-polityczne gangi.
Jak funkcjonowałoby społeczeństwo po samozreformowaniu się? Wszelkie systemy zreformowałyby się według tej samej zasady: chcesz się uczyć, leczyć, zabezpieczyć sobie środki do życia na starość - oszczędzaj, a później płać! W takim systemie płacisz mniej za usługę niż w państwie opiekuńczym, gdyż nie łożysz na utrzymanie hord urzędasów. Jeśli ten czy ów obywatel miałby jednak pecha być leniwym, lekkomyślnym, nieudolnym, pozbawionym skorej do pomocy rodziny itp., to skończyłby pod mostem, płotem bądź w jakimś przytułku założonym przez ludzi bogatych. Tak było przez tysiące lat i do takiego modelu nieubłaganie (a może jednak ubłaganie) zmierza III Rzeczpospolita. W sumie wyjdzie nam to na zdrowie, oczywiście tylko tym, którym uda się przeżyć zawieruchę samoreformowania.
ANTHONY PIETRASZKO
AUTODESTRUKCJA
w teście konsumenckim tygodnika "Wprost" zamieszczonym w artykule "Autodestrukcja" (nr 49) Aleksandra i Jana Pińskich znalazła się błędna informacja o wyniku badań paliwa przeprowadzonych na stacji benzynowej Petrochemii Płock SA znajdującej się w Warszawie na ulicy Ordona 1. W rzeczywistości nie dwa, lecz jeden parametr etyliny 98 nie spełniał obowiązujących norm.
Redakcja
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.