List od czytelnika
ABU?
We "Wprost" z 11 stycznia 2004 r. (nr 2) został opublikowany felieton Jana Winieckiego "ABU?", w którym autor sugeruje, że ankieta bezpieczeństwa osobowego, stanowiąca integralną część ustawy o ochronie informacji niejawnych, jest świadectwem "totalitarnej zaszłości funkcjonariuszy" ABW, nazwanej przez pana Winieckiego ze swoistym wdziękiem "Agencją Bezpieczeństwa Ubeków". Wobec takiej interpretacji warto przypomnieć, że ustawa ta została przyjęta przez Sejm poprzedniej kadencji i weszła w życie 11 marca 1999 r. Data to nieprzypadkowa, poprzedzająca wstąpienie Polski
do NATO. Polska ustawa o ochronie informacji niejawnych nawiązuje do wzorów obowiązujących w krajach należących do NATO od wielu lat, w państwach o dojrzałych systemach demokratycznych, gdzie ochrona wolności obywatelskich ma długą tradycję.
Jan Winiecki autorytatywnie stwierdza, że zakres pytań, zadawanych w ankiecie bezpieczeństwa osobowego ubiegającym się o dostęp do informacji stanowiących tajemnicę państwową, jest tworem "skamielin pryla" (czyli PRL) i ma jednoznacznie totalitarne źródła. Tymczasem zakres pytań zawartych w ankiecie - tak ostro krytykowany przez autora felietonu - jest zbliżony do stosowanych przez inne demokracje zachodnie. Pod wieloma względami polska ankieta jest zresztą mniej szczegółowa od kwestionariuszy wykorzystywanych w innych państwach. Na przykład obywatele Kanady są zobowiązani do poinformowania o wszystkich wyjazdach poza obszar Ameryki Północnej na okres przekraczający dzień w ciągu ostatnich pięciu lat. Muszą też podać dokładne informacje o przebiegu kariery zawodowej, w tym opis obowiązków oraz pełne imiona i nazwiska przełożonych.
Pytania dotyczące sytuacji finansowej, zadawane w Wielkiej Brytanii, szczegółowo odnoszą się do posiadanej własności, oszczędności i zaciąganych kredytów, dochodów i wydatków, w tym na przykład średnich miesięcznych wydatków na transport miejski lub ubezpieczenia.
W USA wymagane jest udzielenie szczegółowych informacji o wszelkich wyjazdach zagranicznych w ciągu ostatnich siedmiu lat, nawet o pobytach tranzytowych.
Pan Winiecki odwołuje się do własnych doświadczeń z wypełnianiem ankiety bezpieczeństwa osobowego. Zakres informacji, których powinien udzielić, wyraźnie go podenerwował i skłonił do daleko idących, emocjonalnych opinii. Ich treść wystawia świadectwo Winieckiemu. Warto przypomnieć autorowi felietonu, że nikt nie zmusza go do wypełniania ankiety i uzyskania dostępu do tajemnicy państwowej. Jeśli jednak ubiega się o stanowisko związane z dostępem do informacji niejawnych, będzie potraktowany tak samo jak tysiące innych polskich obywateli, którzy przeszli przewidziane prawem procedury i uzyskali dostęp do tajemnicy państwowej.
ZBIGNIEW GOSZCZYŃSKI
zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Manifest kapitalistyczny
Przy okazji problemu własności ziemi w carskiej Rosji, poruszonego w artykule "Manifest kapitalistyczny" (nr 51/52), należałoby wspomnieć o wotczynach, czyli dziedzicznych i podlegających obrotowi handlowemu majątkach szlacheckich, które nie tylko były źródłem potęgi bojarów (przynajmniej do Iwana Groźnego), ale miały też (jako pewnego rodzaju idea) duży wpływ na pomiestia (majątki przyznawane nowej szlachcie - dworiaństwu - pod warunkiem pełnienia przez nią służby państwowej), które wkrótce stały się dziedziczne. Poza tym wydaje mi się, że nie da się utrzymać, nawet w 1991 r. i nawet w Rosji, za 120 dolarów rocznie (tj. 33 centy dziennie, czyli około 1,30 zł), trzeba jeszcze doliczyć tu jakąś świnkę w chlewiku, tam jakieś zboże z kołchozowego pola itp.
ANDRZEJ GACKO
We "Wprost" z 11 stycznia 2004 r. (nr 2) został opublikowany felieton Jana Winieckiego "ABU?", w którym autor sugeruje, że ankieta bezpieczeństwa osobowego, stanowiąca integralną część ustawy o ochronie informacji niejawnych, jest świadectwem "totalitarnej zaszłości funkcjonariuszy" ABW, nazwanej przez pana Winieckiego ze swoistym wdziękiem "Agencją Bezpieczeństwa Ubeków". Wobec takiej interpretacji warto przypomnieć, że ustawa ta została przyjęta przez Sejm poprzedniej kadencji i weszła w życie 11 marca 1999 r. Data to nieprzypadkowa, poprzedzająca wstąpienie Polski
do NATO. Polska ustawa o ochronie informacji niejawnych nawiązuje do wzorów obowiązujących w krajach należących do NATO od wielu lat, w państwach o dojrzałych systemach demokratycznych, gdzie ochrona wolności obywatelskich ma długą tradycję.
Jan Winiecki autorytatywnie stwierdza, że zakres pytań, zadawanych w ankiecie bezpieczeństwa osobowego ubiegającym się o dostęp do informacji stanowiących tajemnicę państwową, jest tworem "skamielin pryla" (czyli PRL) i ma jednoznacznie totalitarne źródła. Tymczasem zakres pytań zawartych w ankiecie - tak ostro krytykowany przez autora felietonu - jest zbliżony do stosowanych przez inne demokracje zachodnie. Pod wieloma względami polska ankieta jest zresztą mniej szczegółowa od kwestionariuszy wykorzystywanych w innych państwach. Na przykład obywatele Kanady są zobowiązani do poinformowania o wszystkich wyjazdach poza obszar Ameryki Północnej na okres przekraczający dzień w ciągu ostatnich pięciu lat. Muszą też podać dokładne informacje o przebiegu kariery zawodowej, w tym opis obowiązków oraz pełne imiona i nazwiska przełożonych.
Pytania dotyczące sytuacji finansowej, zadawane w Wielkiej Brytanii, szczegółowo odnoszą się do posiadanej własności, oszczędności i zaciąganych kredytów, dochodów i wydatków, w tym na przykład średnich miesięcznych wydatków na transport miejski lub ubezpieczenia.
W USA wymagane jest udzielenie szczegółowych informacji o wszelkich wyjazdach zagranicznych w ciągu ostatnich siedmiu lat, nawet o pobytach tranzytowych.
Pan Winiecki odwołuje się do własnych doświadczeń z wypełnianiem ankiety bezpieczeństwa osobowego. Zakres informacji, których powinien udzielić, wyraźnie go podenerwował i skłonił do daleko idących, emocjonalnych opinii. Ich treść wystawia świadectwo Winieckiemu. Warto przypomnieć autorowi felietonu, że nikt nie zmusza go do wypełniania ankiety i uzyskania dostępu do tajemnicy państwowej. Jeśli jednak ubiega się o stanowisko związane z dostępem do informacji niejawnych, będzie potraktowany tak samo jak tysiące innych polskich obywateli, którzy przeszli przewidziane prawem procedury i uzyskali dostęp do tajemnicy państwowej.
ZBIGNIEW GOSZCZYŃSKI
zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Manifest kapitalistyczny
Przy okazji problemu własności ziemi w carskiej Rosji, poruszonego w artykule "Manifest kapitalistyczny" (nr 51/52), należałoby wspomnieć o wotczynach, czyli dziedzicznych i podlegających obrotowi handlowemu majątkach szlacheckich, które nie tylko były źródłem potęgi bojarów (przynajmniej do Iwana Groźnego), ale miały też (jako pewnego rodzaju idea) duży wpływ na pomiestia (majątki przyznawane nowej szlachcie - dworiaństwu - pod warunkiem pełnienia przez nią służby państwowej), które wkrótce stały się dziedziczne. Poza tym wydaje mi się, że nie da się utrzymać, nawet w 1991 r. i nawet w Rosji, za 120 dolarów rocznie (tj. 33 centy dziennie, czyli około 1,30 zł), trzeba jeszcze doliczyć tu jakąś świnkę w chlewiku, tam jakieś zboże z kołchozowego pola itp.
ANDRZEJ GACKO
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.