Rok 2003 być może stanie się rokiem mentalnego, psychicznego przełomu w Polsce. Z jednej strony, poznaliśmy bardzo blisko brzydką twarz współczesnej Polski. Z taką twarzą obcowałem w komisji śledczej. Ale z drugiej strony, bez poznania tej brzydkiej prawdy o Polsce nie byłoby szansy na to, aby uczynić ją lepszą.
Traktuję to więc jako katharsis - krok w dobrą stronę, po którym musi być już tylko lepiej - mówił Jan Rokita, Człowiek Roku 2003. Rokita zapowiedział, że o ile w minionym roku był czas na słowa, o tyle w tym roku będzie czas na działanie. Człowiek Roku 2003 rzucił wyzwanie Polsce sitw, kolesiów i grupek trzymających władzę.
Rokita, odbierając wyróżnienie, zaskoczył wszystkich umiejętnością gry zespołowej. - Donald, przyjacielu, bez ciebie nie dokonałbym nawet jednej dziesiątej tego, czego dokonałem - mówił Rokita, dziękując Donaldowi Tuskowi, szefowi Platformy Obywatelskiej. - Janek mnie kompletnie zaskoczył tymi słowami. No i oczywiście trochę przesadził - komentował Donald Tusk. Rokita dziękował też "tym wszystkim, którzy okazali mu w minionym roku wiele ciepła, życzliwości, solidarności i poparcia, co dla polityka jest bezcenne". Szczególnie docenił wsparcie swojej żony Nelly, bez której nie byłby tym, kim jest. Zaskoczył też tym, że był wyraźnie wzruszony przyznanym mu tytułem. - Chyba nie jest takim cynikiem, za jakiego się go uważa - komentowali goście obecni na uroczystości.
Człowiek bez przypiętych niebieskich oczu
Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", przypomniał, że Jan Rokita brał już udział w uroczystości nadania tytułu Człowiek Roku: "Kiedy kilka lat temu w tej samej sali tytuł Człowiek Roku odbierała Hanna Suchocka, towarzyszył jej młody minister. Gdy zbliżali się do stołu, na którym stał orzeł wyrzeźbiony z lodu, ów minister powiedział do laureatki: 'Słuchaj, Haniu, pal licho te wszystkie tytuły i wyróżnienia. Najważniejsze, że zostałaś człowiekiem'".
Jan Rokita przyznał, że - jak każdy normalny człowiek - zadał sobie Herbertowskie pytanie: "Czyż nie było lepszych?" - Jestem doskonale świadom wszystkich swoich słabości. Co więcej, gdy przeczytałem uzasadnienie opublikowane w tygodniku "Wprost", miałem autoironiczne wrażenie, że nagrodzono mnie nie takim, jakim jestem, lecz takim, jakim chciałbym być - mówił laureat.
Jan Krzysztof Bielecki, były premier, a obecnie prezes Pekao SA, żartował, że laureat niepotrzebnie się kryguje, bo w pełni zasłużył na tytuł. - Gratuluję mu konsekwencji i uporu w działaniu. Tego, że nie pogubił się w meandrach polityki - mówił Marian Krzaklewski, były przewodniczący AWS i NSZZ "Solidarność", Człowiek Roku 1997. - Janek przez lata swojej działalności pokazał nie tylko werwę, ambicję i determinację, ale również to, że potrafi się uczyć. A to w polityce równie ważne jak charakter. Najbardziej jednak cenię go za instynkt polityczny, bo to wśród polskich polityków rzadkość - zauważył Andrzej Olechowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej. - Janek to człowiek ogromnej pracowitości, wielkiego talentu i kryształowej uczciwości. A te cechy łącznie to rzecz nie spotykana u polskiego polityka - dodawał Wojciech Brochwicz, były wiceminister spraw wewnętrznych, długoletni współpracownik laureata.
- Przyzwyczaiłem się, iż nagradza się ludzi innego typu niż ja. Ludzi, którzy są gładcy, mili, wygłaszają frazesy, ładnie się uśmiechają, nie wchodzą w konflikty, nie wypowiadają stanowczych sądów, przypinają sobie niebieskie oczy. A ja jestem zaprzeczeniem tych wszystkich właściwości - komentował dla "Wprost" Człowiek Roku 2003.
Obecność obowiązkowa
Sala bankietowa hotelu Sofitel Victoria pękała w szwach. Gratulacje składali laureatowi Jan Krzysztof Bielecki, Tomasz Nałęcz, Donald Tusk, Leszek Balcerowicz, senator Robert Smoktunowicz. Zjawili się posłowie PO, m.in. Paweł Piskorski i Grzegorz Schetyna, poseł PiS Paweł Poncyliusz i posłanka SLD Katarzyna Piekarska, a także Jacek Janiszewski, minister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Pojawili się zagraniczni dyplomaci: ambasador Wielkiej Brytanii Charles Crawford oraz ambasador Izraela Szewach Weiss.
Przybyli również przedstawiciele świata biznesu, m.in. Jan Kulczyk, Zbigniew Niemczycki, Henryka Bochniarz, Bogusław Kott, Maciej Grelowski i Zbigniew Wróbel, prezes PKN Orlen, głównego sponsora tegorocznej uroczystości. Obecny był też prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. KRRiTV reprezentował jej były przewodniczący Juliusz Braun, a zarząd Polskiego Radia - Czesław Jermanowski. Zjawili się rektorzy wyższych uczelni, m.in. prof. Marek Rocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, prof. Andrzej Koźmiński z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, dr Jerzy Paweł Nowacki z Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych. Byli również prof. Lena Kolarska-Bobińska, szefowa Instytutu Spraw Publicznych, Elżbieta Penderecka oraz prof. Edmund Wnuk-Lipiński z Collegium Civitas. Zjawili się reżyserzy Adam Hanuszkiewicz i Janusz Zaorski, aktorzy Magda Cwenówna i Zbigniew Buczkowski, muzyk rockowy Paweł Kukiz, piosenkarz Andrzej Rosiewicz, artyści kabaretu Jan Pietrzak i Marek Majewski. Stawili się znany fotografik Ryszard Horowitz z Nowego Jorku oraz malarz Edward Dwurnik.
Tradycyjnie nie zabrakło dziennikarzy oraz ludzi telewizji. Byli m. in. Nina Terentiew, Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Kamila Ceran, Anna Popek, Monika Luft, Elżbieta Dzikowska, Adriana Niecko, Iwona Wieraszko, Agnieszka Ejerman-Laskowska, Janusz Pieńkowski, Bogusław Chrabota, Bohdan Tomaszewski, Witold Laskowski, Adam Fijałkowski, Kuba Strzyczkowski, Rafał Olejniczak, Kazimierz Sowa, Ernest Skalski, Tomasz Wołek, Andrzej Krzysztof Wróblewski, Krzysztof Szewczyk, Krzysztof Skowroński, Jerzy Jachowicz.
Podczas imprezy jeden z gości opowiadał dowcip: "Jaka jest różnica między automatem telefonicznym a wyborami? Taka, że w automacie najpierw płacisz, a potem wybierasz, a przy urnie najpierw wybierasz, a płacisz później". Opowiadający miał nadzieję, że po najbliższych wyborach będziemy płacić coraz mniej.
Rokita, odbierając wyróżnienie, zaskoczył wszystkich umiejętnością gry zespołowej. - Donald, przyjacielu, bez ciebie nie dokonałbym nawet jednej dziesiątej tego, czego dokonałem - mówił Rokita, dziękując Donaldowi Tuskowi, szefowi Platformy Obywatelskiej. - Janek mnie kompletnie zaskoczył tymi słowami. No i oczywiście trochę przesadził - komentował Donald Tusk. Rokita dziękował też "tym wszystkim, którzy okazali mu w minionym roku wiele ciepła, życzliwości, solidarności i poparcia, co dla polityka jest bezcenne". Szczególnie docenił wsparcie swojej żony Nelly, bez której nie byłby tym, kim jest. Zaskoczył też tym, że był wyraźnie wzruszony przyznanym mu tytułem. - Chyba nie jest takim cynikiem, za jakiego się go uważa - komentowali goście obecni na uroczystości.
Człowiek bez przypiętych niebieskich oczu
Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", przypomniał, że Jan Rokita brał już udział w uroczystości nadania tytułu Człowiek Roku: "Kiedy kilka lat temu w tej samej sali tytuł Człowiek Roku odbierała Hanna Suchocka, towarzyszył jej młody minister. Gdy zbliżali się do stołu, na którym stał orzeł wyrzeźbiony z lodu, ów minister powiedział do laureatki: 'Słuchaj, Haniu, pal licho te wszystkie tytuły i wyróżnienia. Najważniejsze, że zostałaś człowiekiem'".
Jan Rokita przyznał, że - jak każdy normalny człowiek - zadał sobie Herbertowskie pytanie: "Czyż nie było lepszych?" - Jestem doskonale świadom wszystkich swoich słabości. Co więcej, gdy przeczytałem uzasadnienie opublikowane w tygodniku "Wprost", miałem autoironiczne wrażenie, że nagrodzono mnie nie takim, jakim jestem, lecz takim, jakim chciałbym być - mówił laureat.
Jan Krzysztof Bielecki, były premier, a obecnie prezes Pekao SA, żartował, że laureat niepotrzebnie się kryguje, bo w pełni zasłużył na tytuł. - Gratuluję mu konsekwencji i uporu w działaniu. Tego, że nie pogubił się w meandrach polityki - mówił Marian Krzaklewski, były przewodniczący AWS i NSZZ "Solidarność", Człowiek Roku 1997. - Janek przez lata swojej działalności pokazał nie tylko werwę, ambicję i determinację, ale również to, że potrafi się uczyć. A to w polityce równie ważne jak charakter. Najbardziej jednak cenię go za instynkt polityczny, bo to wśród polskich polityków rzadkość - zauważył Andrzej Olechowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej. - Janek to człowiek ogromnej pracowitości, wielkiego talentu i kryształowej uczciwości. A te cechy łącznie to rzecz nie spotykana u polskiego polityka - dodawał Wojciech Brochwicz, były wiceminister spraw wewnętrznych, długoletni współpracownik laureata.
- Przyzwyczaiłem się, iż nagradza się ludzi innego typu niż ja. Ludzi, którzy są gładcy, mili, wygłaszają frazesy, ładnie się uśmiechają, nie wchodzą w konflikty, nie wypowiadają stanowczych sądów, przypinają sobie niebieskie oczy. A ja jestem zaprzeczeniem tych wszystkich właściwości - komentował dla "Wprost" Człowiek Roku 2003.
Sala bankietowa hotelu Sofitel Victoria pękała w szwach. Gratulacje składali laureatowi Jan Krzysztof Bielecki, Tomasz Nałęcz, Donald Tusk, Leszek Balcerowicz, senator Robert Smoktunowicz. Zjawili się posłowie PO, m.in. Paweł Piskorski i Grzegorz Schetyna, poseł PiS Paweł Poncyliusz i posłanka SLD Katarzyna Piekarska, a także Jacek Janiszewski, minister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Pojawili się zagraniczni dyplomaci: ambasador Wielkiej Brytanii Charles Crawford oraz ambasador Izraela Szewach Weiss.
Przybyli również przedstawiciele świata biznesu, m.in. Jan Kulczyk, Zbigniew Niemczycki, Henryka Bochniarz, Bogusław Kott, Maciej Grelowski i Zbigniew Wróbel, prezes PKN Orlen, głównego sponsora tegorocznej uroczystości. Obecny był też prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. KRRiTV reprezentował jej były przewodniczący Juliusz Braun, a zarząd Polskiego Radia - Czesław Jermanowski. Zjawili się rektorzy wyższych uczelni, m.in. prof. Marek Rocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, prof. Andrzej Koźmiński z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, dr Jerzy Paweł Nowacki z Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych. Byli również prof. Lena Kolarska-Bobińska, szefowa Instytutu Spraw Publicznych, Elżbieta Penderecka oraz prof. Edmund Wnuk-Lipiński z Collegium Civitas. Zjawili się reżyserzy Adam Hanuszkiewicz i Janusz Zaorski, aktorzy Magda Cwenówna i Zbigniew Buczkowski, muzyk rockowy Paweł Kukiz, piosenkarz Andrzej Rosiewicz, artyści kabaretu Jan Pietrzak i Marek Majewski. Stawili się znany fotografik Ryszard Horowitz z Nowego Jorku oraz malarz Edward Dwurnik.
Tradycyjnie nie zabrakło dziennikarzy oraz ludzi telewizji. Byli m. in. Nina Terentiew, Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Kamila Ceran, Anna Popek, Monika Luft, Elżbieta Dzikowska, Adriana Niecko, Iwona Wieraszko, Agnieszka Ejerman-Laskowska, Janusz Pieńkowski, Bogusław Chrabota, Bohdan Tomaszewski, Witold Laskowski, Adam Fijałkowski, Kuba Strzyczkowski, Rafał Olejniczak, Kazimierz Sowa, Ernest Skalski, Tomasz Wołek, Andrzej Krzysztof Wróblewski, Krzysztof Szewczyk, Krzysztof Skowroński, Jerzy Jachowicz.
Podczas imprezy jeden z gości opowiadał dowcip: "Jaka jest różnica między automatem telefonicznym a wyborami? Taka, że w automacie najpierw płacisz, a potem wybierasz, a przy urnie najpierw wybierasz, a płacisz później". Opowiadający miał nadzieję, że po najbliższych wyborach będziemy płacić coraz mniej.
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.