Czy jakakolwiek forma dymania może być powodem do dumy? Był okres, kiedy miałem włosy kolorowe jak klocki lego. Przeważnie farbowałem sobie łeb na cytrynowo, ale trafiał się też kolor czerwony i pomarańczowy. Teraz nie mam już włosów i dzięki temu sporo kasy oszczędzam na farbach. W okresie cytrynowym zobaczyła mnie w telewizji matka kolegi. - Ten Skiba to nawet zabawny facet, ale czemu on się robi na geja - spytała. Kolega wyjaśnił, że mam taki głupawy zawód, gdzie robienie sobie czegoś dziwnego na głowie jest mile widziane.
Gdy opowiedziano mi o reakcji tej poczciwej kobiety (mogącej śmiało uchodzić za głos tzw. szarego widza), byłem szczerze wkurzony. Wynikało bowiem z tego, że dla szerokich mas widzów gejem jest każdy, kto zrobi sobie na głowie bardziej lub mniej fantazyjne kukuryku. Uważałem, że będąc trywialnym hetero, też mam prawo do farbowania włosów (co wśród muzyków rockowych ma nawet pewne tradycje - włosy farbowali sobie kolesie z Sex Pistols i miliona innych zespołów). Niestety, w opinii ludu każdy, kto odbiega wyglądem od garniturowej szarówki, jest ciotą. To oczywiście paradoksalnie nie jest wcale wina ludu. Lud ogląda w telewizji relacje z gejowskich imprez i wyrobił sobie na ten temat odpowiednią opinię. No bo cóż tam widzimy? Widzimy kolorowo przebranych hedonistów, którzy udają kobitki albo napakowanych strongmenów. Faceci przebrani za baby zalotnie puszczają do kamery "oczko", a umięśnieni strongmeni łapią się nawzajem za pośladki. Nie muszę dodawać, że ci, którzy nie mają akurat damskich peruk, są "żarówiaście" pofarbowani i świecą jak obrazy impresjonistów. W świadomości społecznej wyrobił się więc obraz geja jako kogoś na kształt cudaka. Cierpią na tym artyści hetero, których wypracowany image stał się nagle przekaźnikiem fałszywej informacji. Cierpią na tym też zwykli homoseksualiści, którym szum wokół "kolorowego pedalstwa" zupełnie nie jest do niczego potrzebny, a nawet przeszkadza.
Wydaje się, że w dawnych czasach cioty były bardziej dystyngowane. Eleganccy panowie, miłośnicy opery i baletu z białymi szalikami na dobrze dobranych garniturach. Teraz gdy oglądam relacje z rozkrzyczanych gejowskich parad, chce mi się śmiać. Już same nazwy świadczą o monstrualnych kompleksach tej grupy społecznej. Weźmy na przykład organizowane z wielkim hukiem słynne Dni Dumy Gejowskiej. Bycie gejem to po prostu jedna z form zachowań seksualnych (w moim pojęciu całkowicie normalna), ale z czego tu być dumnym? Czy jakakolwiek forma dymania może być powodem do dumy? To absurd. To tak, jakby skrzyknęła się grupa ludzi, która uwielbia uprawiać seks w pozycji "od tyłu", i urządzała marsze dumy "kochających się od tyłu". Oczyma wyobraźni już widzę rozwój ruchów, które ze swych zwyczajów seksualnych robią polityczny sztandar. Wiece dumy Stowarzyszenia Pieprzących się na Jeźdźca, marsze Partii Seksu Oralnego czy Katolickie Forum Ludzi Bzykających w Pozycji Horyzontalnej.
Działacze gejowscy wszędzie podkreślają, że chcą być traktowani normalnie, ale robią wszystko, aby tak właśnie nie było. Dziś w mediach więcej słyszy się o prawach gejów niż o prawach człowieka. Czy z powodu uprawiania takiej, a nie innej formy seksu można żądać dla siebie jakichś specjalnych praw? Radykalni geje uważają, że tak, i wtarabaniają się niczym leninowskie hordy do życia społecznego. W modzie są teraz geje agresywnie walczący i pogardzający hetero. Posiadanie rodziny uważane jest za obrzydliwe. Dla wielu nowoczesnych gejów każdy hetero staje się automatycznie gorszy i "zacofany". Oczywiście, każdy, kto myśli inaczej, jest faszystą. Tylko patrzeć, kiedy usłyszymy o żądaniach mniejszych podatków dla gejów i zniżkach w komunikacji. Na Zachodzie już teraz wiele firm zabiega o to, by stać się marką uważaną za ulubioną markę gejów, gdyż to daje nadzieję na dobry zysk.
Nasi rodzimi aktywiści "kochających inaczej" są na razie smutni jak pudel, którego wyrzucono z konkursu piękności, ale powoli uczą się nienawiści od kolegów z Zachodu. W tym wszystkim tak naprawdę gubi się człowiek. Stare prawo demokratyczne mówi, że nikogo nie powinno obchodzić, kto z kim śpi i co robi u siebie w domu pod kołderką, pod warunkiem że robi to z osobą dorosłą i za jej zgodą. Seksualizm człowieka jest bardzo bogaty i dla nauki całkowicie normalnym może okazać się osobnik, który uprawia seks z odkurzaczem czy telefonem. Tak mu dobrze! I OK. O ile robi to w swoim domu i nie wychodzi z tym na ulicę. "Rób to w domu po kryjomu" - mawiano w dawnych czasach. Sęk w tym, że po kryjomu to już teraz niemodne. Teraz dzięki walczącym gejom każdy musi wiedzieć, kto i jak turla się po prześcieradle. Niestety, taki rodzaj wiedzy nie spowoduje, że świat stanie się lepszy.
Wydaje się, że w dawnych czasach cioty były bardziej dystyngowane. Eleganccy panowie, miłośnicy opery i baletu z białymi szalikami na dobrze dobranych garniturach. Teraz gdy oglądam relacje z rozkrzyczanych gejowskich parad, chce mi się śmiać. Już same nazwy świadczą o monstrualnych kompleksach tej grupy społecznej. Weźmy na przykład organizowane z wielkim hukiem słynne Dni Dumy Gejowskiej. Bycie gejem to po prostu jedna z form zachowań seksualnych (w moim pojęciu całkowicie normalna), ale z czego tu być dumnym? Czy jakakolwiek forma dymania może być powodem do dumy? To absurd. To tak, jakby skrzyknęła się grupa ludzi, która uwielbia uprawiać seks w pozycji "od tyłu", i urządzała marsze dumy "kochających się od tyłu". Oczyma wyobraźni już widzę rozwój ruchów, które ze swych zwyczajów seksualnych robią polityczny sztandar. Wiece dumy Stowarzyszenia Pieprzących się na Jeźdźca, marsze Partii Seksu Oralnego czy Katolickie Forum Ludzi Bzykających w Pozycji Horyzontalnej.
Działacze gejowscy wszędzie podkreślają, że chcą być traktowani normalnie, ale robią wszystko, aby tak właśnie nie było. Dziś w mediach więcej słyszy się o prawach gejów niż o prawach człowieka. Czy z powodu uprawiania takiej, a nie innej formy seksu można żądać dla siebie jakichś specjalnych praw? Radykalni geje uważają, że tak, i wtarabaniają się niczym leninowskie hordy do życia społecznego. W modzie są teraz geje agresywnie walczący i pogardzający hetero. Posiadanie rodziny uważane jest za obrzydliwe. Dla wielu nowoczesnych gejów każdy hetero staje się automatycznie gorszy i "zacofany". Oczywiście, każdy, kto myśli inaczej, jest faszystą. Tylko patrzeć, kiedy usłyszymy o żądaniach mniejszych podatków dla gejów i zniżkach w komunikacji. Na Zachodzie już teraz wiele firm zabiega o to, by stać się marką uważaną za ulubioną markę gejów, gdyż to daje nadzieję na dobry zysk.
Nasi rodzimi aktywiści "kochających inaczej" są na razie smutni jak pudel, którego wyrzucono z konkursu piękności, ale powoli uczą się nienawiści od kolegów z Zachodu. W tym wszystkim tak naprawdę gubi się człowiek. Stare prawo demokratyczne mówi, że nikogo nie powinno obchodzić, kto z kim śpi i co robi u siebie w domu pod kołderką, pod warunkiem że robi to z osobą dorosłą i za jej zgodą. Seksualizm człowieka jest bardzo bogaty i dla nauki całkowicie normalnym może okazać się osobnik, który uprawia seks z odkurzaczem czy telefonem. Tak mu dobrze! I OK. O ile robi to w swoim domu i nie wychodzi z tym na ulicę. "Rób to w domu po kryjomu" - mawiano w dawnych czasach. Sęk w tym, że po kryjomu to już teraz niemodne. Teraz dzięki walczącym gejom każdy musi wiedzieć, kto i jak turla się po prześcieradle. Niestety, taki rodzaj wiedzy nie spowoduje, że świat stanie się lepszy.
Więcej możesz przeczytać w 50/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.