Marek Belka i duża część jego rządu to tak naprawdę feministki Prawda istnieje. Wymyśla się tylko kłamstwo" - mówił malarz Georges Braque. Tę myśl polecam nowej męczennicy za demokrację i wolność słowa Magdalenie Środzie, pełnomocnikowi rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Środa złamała ponoć tabu, bo odważyła się powiedzieć, iż katolicyzm nie sprzeciwia się przemocy wobec kobiet. Za złamaniem tego tabu pójdą następne, na przykład że katolicyzm nie sprzeciwia się przemocy wobec zwierząt. A potem pozostanie już tylko złamanie tabu o dyktacie (przemocy) prawa grawitacji, któremu Kościół też się oportunistycznie nie sprzeciwia.
Komik Groucho Marx mówił, że "polityka to sztuka, która polega na tym, żeby szukać problemów, znajdować je, źle je rozpoznawać i niewłaściwie stosować nieodpowiednie środki zaradcze". Wszystko to, z czego kpi Groucho Marx, zrobiła minister od równości. Po pierwsze, katolicyzm nie jest odpowiedzialny za przemoc w rodzinie. Żadna inna religia nie podkreśla przecież tak miłości bliźniego. Po drugie, żadna inna instytucja nie robi tyle, ile Kościół katolicki dla ofiar przemocy w rodzinie. Po trzecie, Środa powinna się uderzyć we własne piersi, a nie walić w Kościół. Choćby dlatego, że jej oryginalne ministerstwo (dlaczego nie ma ministerstwa ds. równości niskich i wysokich?) trwoni pieniądze, które można by na przykład przeznaczyć na pomoc ofiarom przemocy w rodzinie.
Dotychczas sądziłem, że feminizm to nieszkodliwe głupstwo. No bo jak traktować poważnie coś, co prawdę uzależnia od płci. Przekonanie Środy, że jej słowa były prawdziwe w sensie poznawczym, to takie feministyczne bajdurzenie o prawdzie. Środzie przypomnę słowa angielskiego pisarza i publicysty Edwarda Morgana Forstera, że "półprawda jest całym kłamstwem". Chyba jednak nie doceniłem feministek. Mają już ministerstwo od równości płci, mają wpływy w dużej części mediów i katedry na uniwersytetach. Ale najważniejsze jest to, że stworzyły swoisty terror polityczno-płciowej poprawności. Sprawia on, że coraz więcej rozsądnych ludzi przestaje używać mózgu, a ich myślenie determinują drugo- i trzeciorzędne cechy płciowe. Karol Marks miał tzw. szajbę na punkcie rewolucyjnej i misyjnej roli proletariatu, feministki mają taką samą szajbę w kwestii roli kobiet. Nie zajmowałbym się szajbami feministek, gdyby nie to, że ich poglądy coraz bardziej dominują na lewicy i jak zły pieniądz psują rynek obiegu myśli. A jest coraz mniej osób, które odważają się - jak kiedyś Kisiel (vide: "Brygady Kisiela") - o tym rozcieńczaniu myśli w myślątka głośno mówić.
Obawiam się, że w roku 2004 trudno byłoby zrobić to, co Leszek Balcerowicz zrobił na przełomie 1989 r. i 1990 r., kiedy to ożywił zdechłego socjalistycznego mamuta (vide: "Tygrys Balcerowicza"). No bo różne Środy zakrzyczałyby go, że nie ma dość społecznej wrażliwości. W efekcie mielibyśmy feministyczno-lewicowy raj, czyli rynkową katastrofę. Podejrzewam, że Marek Belka i duża część jego rządu to tak naprawdę feministki (jedynie wicepremiera Jaruga-Nowacka się do tego przyznaje). Ich rozumienie prawdy jest równie pokrętne jak w wypadku Środy. Weźmy rządowe półprawdy (całe kłamstwa) o ugodzie (poddaniu się) z Eureko czy sprzedaży BGŻ (vide: "Polisa Belki").
Najnowszym sukcesem feministek i zblatowanych z nimi antyglobalistów oraz lewackich pseudoobrońców konsumenta jest wmówienie dużej części Amerykanów, jakoby to firmy produkujące żywność (szczególnie fast foody) były odpowiedzialne za to, że osoby obżerające się bez opamiętania fatalnie tyją (vide: cover story tego numeru: "Jedzmy na zdrowie!"). To tak, jakby obwiniać jezioro o to, że utopił się w nim nie umiejący pływać pijak.
"Głupota nie zwalnia od myślenia" - mawiał Stanisław Jerzy Lec. Problemem jest to, czy to tylko głupota, czy rżnięcie głupa.
Dotychczas sądziłem, że feminizm to nieszkodliwe głupstwo. No bo jak traktować poważnie coś, co prawdę uzależnia od płci. Przekonanie Środy, że jej słowa były prawdziwe w sensie poznawczym, to takie feministyczne bajdurzenie o prawdzie. Środzie przypomnę słowa angielskiego pisarza i publicysty Edwarda Morgana Forstera, że "półprawda jest całym kłamstwem". Chyba jednak nie doceniłem feministek. Mają już ministerstwo od równości płci, mają wpływy w dużej części mediów i katedry na uniwersytetach. Ale najważniejsze jest to, że stworzyły swoisty terror polityczno-płciowej poprawności. Sprawia on, że coraz więcej rozsądnych ludzi przestaje używać mózgu, a ich myślenie determinują drugo- i trzeciorzędne cechy płciowe. Karol Marks miał tzw. szajbę na punkcie rewolucyjnej i misyjnej roli proletariatu, feministki mają taką samą szajbę w kwestii roli kobiet. Nie zajmowałbym się szajbami feministek, gdyby nie to, że ich poglądy coraz bardziej dominują na lewicy i jak zły pieniądz psują rynek obiegu myśli. A jest coraz mniej osób, które odważają się - jak kiedyś Kisiel (vide: "Brygady Kisiela") - o tym rozcieńczaniu myśli w myślątka głośno mówić.
Obawiam się, że w roku 2004 trudno byłoby zrobić to, co Leszek Balcerowicz zrobił na przełomie 1989 r. i 1990 r., kiedy to ożywił zdechłego socjalistycznego mamuta (vide: "Tygrys Balcerowicza"). No bo różne Środy zakrzyczałyby go, że nie ma dość społecznej wrażliwości. W efekcie mielibyśmy feministyczno-lewicowy raj, czyli rynkową katastrofę. Podejrzewam, że Marek Belka i duża część jego rządu to tak naprawdę feministki (jedynie wicepremiera Jaruga-Nowacka się do tego przyznaje). Ich rozumienie prawdy jest równie pokrętne jak w wypadku Środy. Weźmy rządowe półprawdy (całe kłamstwa) o ugodzie (poddaniu się) z Eureko czy sprzedaży BGŻ (vide: "Polisa Belki").
Najnowszym sukcesem feministek i zblatowanych z nimi antyglobalistów oraz lewackich pseudoobrońców konsumenta jest wmówienie dużej części Amerykanów, jakoby to firmy produkujące żywność (szczególnie fast foody) były odpowiedzialne za to, że osoby obżerające się bez opamiętania fatalnie tyją (vide: cover story tego numeru: "Jedzmy na zdrowie!"). To tak, jakby obwiniać jezioro o to, że utopił się w nim nie umiejący pływać pijak.
"Głupota nie zwalnia od myślenia" - mawiał Stanisław Jerzy Lec. Problemem jest to, czy to tylko głupota, czy rżnięcie głupa.
Więcej możesz przeczytać w 51/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.