Czerwonemu skoczyło! Jak tylko zlustrowano Józefa Oleksego, notowania SLD wzrosły do niespotykanego od dawna poziomu 11 procent. Kierując się tą logiką, eseldowcy powinni wreszcie przyznać, że donosili także KGB. Skoczy im do 40 procent. I będzie ich można w półlitrówkach sprzedawać.
Brzydzą się tym paskudztwem z SLD uczciwi postkomuniści z SDPL i prychają na samą myśl o wspólnych listach wyborczych. Nie żeby się SLD do nich paliło, ale borówki prychają na wszelki wypadek. I to prychają bezinteresownie, bo z sondaży wynika, że do przyszłego Sejmu, owszem, wejdą. Z wycieczką szkolną.
Wypełniając swe obietnice, władze SLD postanowiły, że wybory odbędą się wiosną, czyli pod koniec czerwca, czyli tak naprawdę we wrześniu. Czytaj: w październiku. To w końcu też wiosna. W Nowej Zelandii.
Tylu fantastycznych kandydatów na prezydenta ma SLD, że po prostu aż żal któregoś pominąć. Dlatego władze tej schodzącej formacji postanowiły oddać głos swym, za przeproszeniem, członkom i - jak oznajmił Józef Oleksy - urządzą plebiscyt na prezydenta. Jesteśmy rozdarci, nie wiemy, kto zwycięży. Bo znając tych, za przeproszeniem, członków, wygra albo któryś z penitencjariuszy zakładów karnych, albo Doda Elektroda.
Do nowej świeckiej tradycji dawania ogłoszeń z podziękowaniami w gazetach dołączył Włodzimierz Cimoszewicz. Pogratulował on wszystkim tym, którzy gratulowali mu wyboru na marszałka Sejmu. Panie marszałku, w takim razie dziś my panu gratulujemy, że pan pogratulował, że inni panu gratulowali.
Okazuje się, że zapomniana ostatnio Ordynacka (zapuszczona uliczka z kocimi łbami w centrum Warszawy) to przedmiot pożądania wielu eseldowskich macho. Na flirt z nią ogromną ochotę ma Włodek Czarzasty, ale nie może zostać jej szefem, bo to byłaby zbyt wielka kompromitacja dla stowarzyszenia. W sukurs pospieszył mu Marek Siwiec, który zgodził się zostać szefem Ordynackiej (Włodek ma zostać wice), a który jest ponoć mniej obciachowy niż Czarzasty. Przepraszamy, ale kto tak uważa?
No i zdaje się, że wyjdzie na nasze. Zgodnie z obietnicą, że wybory będą 19 czerwca, SLD chciałby je przeprowadzić w październiku razem z wyborami prezydenckimi i referendum europejskim. Bo taniej. Jakby zrezygnować z wyborów, wyszłoby jeszcze taniej. I można by Józefa Oleksego obwołać sułtanem. A Marka Wagnera jego Wielkim Łaziennym.
Liderom SLD seriale się cokolwiek zlały z rzeczywistością i uznali, że do komisji śledczej w sprawie PZU najlepiej nadaje się Bronisław 07 zgłoś się Cieślak. Ten wyznał, że propozycja kandydowania spadła na niego "jak grom z jasnego nieba" i sam nie wie, czy się zgodzić. Bo ma "opory skromności". Skromniacha, ale oporów kompetencji jakoś nie poczuł.
To się nazywa siła oporu! Cieślak bohatersko wybronił się przed komisją, w związku z czym z SLD harować tam będzie trzech anonimów. A Cieślak może się oddać ulubionemu zasuwaniu wozem po zatłoczonych chodnikach Krakowa.
Nie wybronił się za to Marek Pol z Unii Pracy i do komisji wejdzie. A kto powiedział, że dochodzenie w sprawie PZU nie może być śmieszne?
Brzydzą się tym paskudztwem z SLD uczciwi postkomuniści z SDPL i prychają na samą myśl o wspólnych listach wyborczych. Nie żeby się SLD do nich paliło, ale borówki prychają na wszelki wypadek. I to prychają bezinteresownie, bo z sondaży wynika, że do przyszłego Sejmu, owszem, wejdą. Z wycieczką szkolną.
Wypełniając swe obietnice, władze SLD postanowiły, że wybory odbędą się wiosną, czyli pod koniec czerwca, czyli tak naprawdę we wrześniu. Czytaj: w październiku. To w końcu też wiosna. W Nowej Zelandii.
Tylu fantastycznych kandydatów na prezydenta ma SLD, że po prostu aż żal któregoś pominąć. Dlatego władze tej schodzącej formacji postanowiły oddać głos swym, za przeproszeniem, członkom i - jak oznajmił Józef Oleksy - urządzą plebiscyt na prezydenta. Jesteśmy rozdarci, nie wiemy, kto zwycięży. Bo znając tych, za przeproszeniem, członków, wygra albo któryś z penitencjariuszy zakładów karnych, albo Doda Elektroda.
Do nowej świeckiej tradycji dawania ogłoszeń z podziękowaniami w gazetach dołączył Włodzimierz Cimoszewicz. Pogratulował on wszystkim tym, którzy gratulowali mu wyboru na marszałka Sejmu. Panie marszałku, w takim razie dziś my panu gratulujemy, że pan pogratulował, że inni panu gratulowali.
Okazuje się, że zapomniana ostatnio Ordynacka (zapuszczona uliczka z kocimi łbami w centrum Warszawy) to przedmiot pożądania wielu eseldowskich macho. Na flirt z nią ogromną ochotę ma Włodek Czarzasty, ale nie może zostać jej szefem, bo to byłaby zbyt wielka kompromitacja dla stowarzyszenia. W sukurs pospieszył mu Marek Siwiec, który zgodził się zostać szefem Ordynackiej (Włodek ma zostać wice), a który jest ponoć mniej obciachowy niż Czarzasty. Przepraszamy, ale kto tak uważa?
No i zdaje się, że wyjdzie na nasze. Zgodnie z obietnicą, że wybory będą 19 czerwca, SLD chciałby je przeprowadzić w październiku razem z wyborami prezydenckimi i referendum europejskim. Bo taniej. Jakby zrezygnować z wyborów, wyszłoby jeszcze taniej. I można by Józefa Oleksego obwołać sułtanem. A Marka Wagnera jego Wielkim Łaziennym.
Liderom SLD seriale się cokolwiek zlały z rzeczywistością i uznali, że do komisji śledczej w sprawie PZU najlepiej nadaje się Bronisław 07 zgłoś się Cieślak. Ten wyznał, że propozycja kandydowania spadła na niego "jak grom z jasnego nieba" i sam nie wie, czy się zgodzić. Bo ma "opory skromności". Skromniacha, ale oporów kompetencji jakoś nie poczuł.
To się nazywa siła oporu! Cieślak bohatersko wybronił się przed komisją, w związku z czym z SLD harować tam będzie trzech anonimów. A Cieślak może się oddać ulubionemu zasuwaniu wozem po zatłoczonych chodnikach Krakowa.
Nie wybronił się za to Marek Pol z Unii Pracy i do komisji wejdzie. A kto powiedział, że dochodzenie w sprawie PZU nie może być śmieszne?
Więcej możesz przeczytać w 3/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.