Uczeni odtworzyli recepturę najstarszego kosmetyku Ponad 2 tys. lat przeleżał nietknięty rozkładem kosmetyk w ruinach rzymskiej świątyni w Londynie. Krem zachował się tak doskonale, że chemicy pierwszy raz zrekonstruowali jego recepturę i według niej sporządzili nowy preparat. Z kolei Sally Pointer, angielska badaczka, odtworzyła zabiegi kosmetyczne, które stosowały bogate Rzymianki. Podobnie dbały o urodę kobiety z innych rejonów starożytnego świata, m.in. Kleopatra. Formuła starożytnego kremu z Londynu nie zawiera żadnych sekretów - kosmetyk przypominał dzisiejsze substancje nawilżające. Jego podstawowymi składnikami były tłuszcz zwierzęcy i skrobia, niwelująca nieprzyjemne uczucie tłustości. Kosmetyk po kilku minutach pozostawiał na skórze przyjemną w dotyku warstewkę pudru.
Higiena zbawienia
Rzymianie wynaleźli publiczne łaźnie, ale to Egipcjanie najbardziej w starożytności dbali o higienę. Dla mieszkańców doliny Nilu naturalny zapach ciała był nieznośny, a wonności były warunkiem znalezienia łaski w oczach bogów. Większość Egipcjan kąpała się codziennie w rzece lub w łazience. Wodę przynoszono w dzbanach, a w wielu domach umieszczona w podłodze łazienki rura odprowadzała ścieki do ogrodu. Zamiast mydła stosowano mieszanki tłuszczu zwierzęcego lub roślinnego ze sproszkowanym wapniem i perfumami. Aby się pozbyć nieprzyjemnego oddechu, Egipcjanie żuli liście tamaryszku (nad Nilem archeolodzy nie znaleźli szczoteczek do zębów).
Grecy i Rzymianie czyścili ciało, nacierając je oliwą, a następnie zeskrobywali tłuszcz i brud skrobaczkami. W rzymskich termach można się było wykąpać w gorącej wodzie, ochłodzić w basenie, zafundować sobie zabiegi kosmetyczne i wymienić plotki. Równie popularnym miejscem były w Rzymie publiczne latryny, gdyż potrzeb fizjologicznych nie uznawano za czynność intymną (zamiast papieru toaletowego stosowano publiczną gąbkę, płukaną po użyciu).
Po kąpieli Rzymianki nakładały preparaty odmładzające. Średnia wieku nie przekraczała wtedy 40 lat, ale w basenie Morza Śródziemnego mocne słońce przyspieszało starzenie się skóry. Popularnymi środkami odmładzającymi były miód i olejek z kozieradki. Egipcjanki (i Egipcjanie!) stosowali maseczki przeciwzmarszczkowe: mieszankę aromatycznej żywicy, olejku z nasion drzewa moringa i sfermentowanego soku owocowego z pszczelim woskiem. Do maskowania znamion i blizn używano maści z ochry, kohlu i soku z sykomory. Siwiznę, podobnie jak dziś, pokrywano henną.
Uzdrawiający makijaż
Krem odkryty w Londynie zawierał tlenek cyny, popularny środek wybielający. Bladość była w starożytności podstawowym warunkiem urody. Elegantki chroniły cerę przed słońcem (opalenizna aż do czasów współczesnych oznaczała konieczność pracy na świeżym powietrzu). Podkład czasami zawierał biel ołowiową, dającą piękny odcień, ale zatruwającą organizm.
Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy wynalazł cienie do powiek, ale już na najstarszych egipskich rzeźbach i malowidłach oczy są podkreślone kohlem, czarnym proszkiem uzyskiwanym z roztartej na pył mieszaniny antymonu, palonych migdałów, ołowiu, tlenków miedzi, ochry, popiołu i malachitu. Egipcjanie wierzyli, że kohl, nakładany cienkim patyczkiem, chroni gałkę oczną przed porażeniem słońcem i leczy infekcje. Powieki chętnie malowano zielonym barwnikiem z malachitu. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni w wielu starożytnych kulturach nakładali róż na usta i policzki oraz barwili paznokcie henną. Wierzono, że makijaż ma znaczenie nie tylko upiększające, ale i magiczne (chronił przed "złym okiem"), a nawet uzdrawiające.
Kosmetyki z przyprawą
Starożytną toaletę kończyły perfumy wytwarzane na bazie oleju. W krajach rozpalonych słońcem tłuszcz dodatkowo chronił skórę przed poparzeniem i wysuszeniem. Egipcjanie produkowali też pachnidła w postaci niewielkich stożków z nasączonego aromatem zwierzęcego tłuszczu. Podczas uczt stożki umieszczano na głowach i pozwalano, by pachnący tłuszcz ściekał powoli na twarz i szyję.
Sally Pointer uperfumowała swoją modelkę megalejonem, pachnidłem słynnym w starożytności tak jak dziś Chanel No5. Była to mieszanka przepalonej żywicy, senesu, cynamonu i mirry. Miała piękny zapach, ponoć leczyła rany i stany zapalne. Rzymianie byli wielkimi konsumentami perfum. W I w. n.e. importowali rocznie 2800 ton aromatycznej żywicy i 550 ton mirry. Cesarz Neron wydał równowartość 300 tys. zł na pachnidła zużyte w ciągu jednej uczty!
W Grecji do produkcji perfum używano bazylii, oregano i rozmarynu. Przeciwnikiem perfum był Sokrates, który twierdził, że zacierają one różnice między wolnymi ludźmi i niewolnikami (którzy pachnieli dzięki przygotowywaniu kosmetyków). Gdy Aleksander Wielki pokonał pod Issos perskiego króla Dariusza, odrzucił ze wstrętem szkatułkę z pachnidłami, którą znalazł wśród zdobyczy. Po latach podbijania Wschodu wódz rozsmakował się jednak w pachnidłach do tego stopnia, że koło swego krzesła kazał stale palić kadzidło.
O Aleksandrze krążyły też legendy mówiące, że jego ciało w naturalny sposób wydziela piękny zapach. Być może wynikało to z tego, że wódz, w odróżnieniu od swoich towarzyszy, podobno regularnie zażywał kąpieli. Egipskie pachnidła miały trwały zapach. Po otwarciu grobu Tutanchamona niektóre z kamiennych naczyń zawierających aromatyczną żywicę zatopioną w tłuszczu ciągle jeszcze - po ponad 3 tys. lat! - wydzielały słabą woń pachnidła.
Rzymianie wynaleźli publiczne łaźnie, ale to Egipcjanie najbardziej w starożytności dbali o higienę. Dla mieszkańców doliny Nilu naturalny zapach ciała był nieznośny, a wonności były warunkiem znalezienia łaski w oczach bogów. Większość Egipcjan kąpała się codziennie w rzece lub w łazience. Wodę przynoszono w dzbanach, a w wielu domach umieszczona w podłodze łazienki rura odprowadzała ścieki do ogrodu. Zamiast mydła stosowano mieszanki tłuszczu zwierzęcego lub roślinnego ze sproszkowanym wapniem i perfumami. Aby się pozbyć nieprzyjemnego oddechu, Egipcjanie żuli liście tamaryszku (nad Nilem archeolodzy nie znaleźli szczoteczek do zębów).
Grecy i Rzymianie czyścili ciało, nacierając je oliwą, a następnie zeskrobywali tłuszcz i brud skrobaczkami. W rzymskich termach można się było wykąpać w gorącej wodzie, ochłodzić w basenie, zafundować sobie zabiegi kosmetyczne i wymienić plotki. Równie popularnym miejscem były w Rzymie publiczne latryny, gdyż potrzeb fizjologicznych nie uznawano za czynność intymną (zamiast papieru toaletowego stosowano publiczną gąbkę, płukaną po użyciu).
Po kąpieli Rzymianki nakładały preparaty odmładzające. Średnia wieku nie przekraczała wtedy 40 lat, ale w basenie Morza Śródziemnego mocne słońce przyspieszało starzenie się skóry. Popularnymi środkami odmładzającymi były miód i olejek z kozieradki. Egipcjanki (i Egipcjanie!) stosowali maseczki przeciwzmarszczkowe: mieszankę aromatycznej żywicy, olejku z nasion drzewa moringa i sfermentowanego soku owocowego z pszczelim woskiem. Do maskowania znamion i blizn używano maści z ochry, kohlu i soku z sykomory. Siwiznę, podobnie jak dziś, pokrywano henną.
Uzdrawiający makijaż
Krem odkryty w Londynie zawierał tlenek cyny, popularny środek wybielający. Bladość była w starożytności podstawowym warunkiem urody. Elegantki chroniły cerę przed słońcem (opalenizna aż do czasów współczesnych oznaczała konieczność pracy na świeżym powietrzu). Podkład czasami zawierał biel ołowiową, dającą piękny odcień, ale zatruwającą organizm.
Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy wynalazł cienie do powiek, ale już na najstarszych egipskich rzeźbach i malowidłach oczy są podkreślone kohlem, czarnym proszkiem uzyskiwanym z roztartej na pył mieszaniny antymonu, palonych migdałów, ołowiu, tlenków miedzi, ochry, popiołu i malachitu. Egipcjanie wierzyli, że kohl, nakładany cienkim patyczkiem, chroni gałkę oczną przed porażeniem słońcem i leczy infekcje. Powieki chętnie malowano zielonym barwnikiem z malachitu. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni w wielu starożytnych kulturach nakładali róż na usta i policzki oraz barwili paznokcie henną. Wierzono, że makijaż ma znaczenie nie tylko upiększające, ale i magiczne (chronił przed "złym okiem"), a nawet uzdrawiające.
Kosmetyki z przyprawą
Starożytną toaletę kończyły perfumy wytwarzane na bazie oleju. W krajach rozpalonych słońcem tłuszcz dodatkowo chronił skórę przed poparzeniem i wysuszeniem. Egipcjanie produkowali też pachnidła w postaci niewielkich stożków z nasączonego aromatem zwierzęcego tłuszczu. Podczas uczt stożki umieszczano na głowach i pozwalano, by pachnący tłuszcz ściekał powoli na twarz i szyję.
Sally Pointer uperfumowała swoją modelkę megalejonem, pachnidłem słynnym w starożytności tak jak dziś Chanel No5. Była to mieszanka przepalonej żywicy, senesu, cynamonu i mirry. Miała piękny zapach, ponoć leczyła rany i stany zapalne. Rzymianie byli wielkimi konsumentami perfum. W I w. n.e. importowali rocznie 2800 ton aromatycznej żywicy i 550 ton mirry. Cesarz Neron wydał równowartość 300 tys. zł na pachnidła zużyte w ciągu jednej uczty!
W Grecji do produkcji perfum używano bazylii, oregano i rozmarynu. Przeciwnikiem perfum był Sokrates, który twierdził, że zacierają one różnice między wolnymi ludźmi i niewolnikami (którzy pachnieli dzięki przygotowywaniu kosmetyków). Gdy Aleksander Wielki pokonał pod Issos perskiego króla Dariusza, odrzucił ze wstrętem szkatułkę z pachnidłami, którą znalazł wśród zdobyczy. Po latach podbijania Wschodu wódz rozsmakował się jednak w pachnidłach do tego stopnia, że koło swego krzesła kazał stale palić kadzidło.
O Aleksandrze krążyły też legendy mówiące, że jego ciało w naturalny sposób wydziela piękny zapach. Być może wynikało to z tego, że wódz, w odróżnieniu od swoich towarzyszy, podobno regularnie zażywał kąpieli. Egipskie pachnidła miały trwały zapach. Po otwarciu grobu Tutanchamona niektóre z kamiennych naczyń zawierających aromatyczną żywicę zatopioną w tłuszczu ciągle jeszcze - po ponad 3 tys. lat! - wydzielały słabą woń pachnidła.
Więcej możesz przeczytać w 3/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.